— 17 września 1939 r. jest symbolem paktu Hitlera ze Stalinem, który miał zniszczyć świat, ale szczęśliwie to się nie udało — powiedział podczas wernisażu wystawy dr Karol Nawrocki, prezes IPN.
Czytaj więcej: Przez reparacje do pojednania
Kustosze pamięci narodowej
Nawrocki podkreślił, że duch tego systemu dziś stara się zdemolować cywilizowany świat i wywołuje kolejne wojny. — Mam nadzieję, że ta wystawa będzie dla nas i gości ze świata, którzy odwiedzają Zamek Królewski w Warszawie, sygnałem, że system komunistyczny jest wciąż zagrożeniem w XXI wieku — ostrzegał prezes IPN.
Bohaterów wystawy, a więc tych przedstawicieli polskiej inteligencji, którzy po wojnie postanowili zostać na Wschodzie, Nawrocki nazwał „kustoszami narodowej pamięci”. — Stąd płynie wartość tej wystawy, że przypomina o ludziach, którzy gotowi byli świadczyć o polskości w imperium zła — mówił podczas wernisażu prezes IPN.
Wystawa przypomina kapłanów, nauczycieli, naukowców i innych przedstawicieli elit polskich, którzy po 1945 r. pozostali na terenie ZSRS. „Jedni nie chcieli, a inni nie mogli osiąść w powojennej Polsce. Podjęli misję przeciwstawiania się sowietyzacji, ocalenia języka, kultury, przechowania wiary. Nie zabiegali o honory, nie liczyli na ordery czy wyrazy uznania. Niczym żołnierze na straconych placówkach pełnili służbę, nie zważając na jej dramatyczne konsekwencje — więzienia i łagry sowieckie, represje” — zauważają autorzy wystawy.
Symboliczne miejsce
W uroczystym otwarciu wystawy wzięli udział prof. Wojciech Fałkowski, dyrektor Zamku Królewskiego oraz autor wystawy — Adam Hlebowicz, dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN.
— Prezentujemy tę wystawę w miejscu nieprzypadkowym. Z Zamkiem Królewskim współpracujemy od lat, ale dla postaci, o których mówimy, jest to miejsce symboliczne. Przebywając daleko, czasem może nie w sensie odległości geograficznej, bo mogły być to miejsca nieopodal polskiej granicy, ale po stronie sowieckiej, nie mieli dostępu do tego miejsca. Jednocześnie, w bardziej lub mniej lokalnych wymiarach, chronili dobra polskiej kultury, pełniąc podobną misję, co Muzeum Zamku Królewskiego w Warszawie — powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” autor wystawy.
Organizatorzy zamierzają pokazać wystawę również w innych miastach Polski, nie wykluczone również, że przekroczy ona granice i dotrze do Wilna.
Czytaj więcej: Hlebowicz: Bez tych ludzi-pomostów nie byłoby polskości na Wschodzie
Jerzy Orda wśród postaci-symboli
— Wystawa jest w języku polskim i angielskim, może być więc pokazywana za granicą. Wilno jest na pewno miejscem szczególnie związanym z nią, więc jest to jak najbardziej celowe. Wśród trzech postaci-symboli, które wybraliśmy (obok prof. Mieczysława Gębarowicza z Ukrainy i Olgi Daukszty z Łotwy) znalazł się dr Jerzy Orda — znacząca postać polskiej kultury jeszcze w okresie przedwojennym, człowiek represjonowany przez komunistyczne władze a jednocześnie bardzo aktywny działacz kulturalny, zaangażowany w powstanie polskiego teatru czy Zespołu „Wilia”. To postać bardzo bogata, również ze względu na jego udział w ratowaniu ludności żydowskiej — wyliczał Hlebowicz.
Czytaj więcej: Jerzy Orda – wilnianin z wyboru
Na wernisażu wystawy obecny był również Paweł Zienowicz, syn Wilhelma Józefa Zienowicza, czyli przybranego syna Jerzego Ordy. Wilhelm był jednym z trzech żydowskich dzieci, jakie uchroniły od zagłady siostry Janina i Helena Zienowiczówny i którymi opiekował się Jerzy Orda.
— Dla osób, które są związane z tym wydarzeniem osobiście, identyfikują się tymi terenami czy łączą ich więzy rodzinne z bohaterami wystawy, jest to coś znaczącego. Pamięć o tych osobach jest bardzo ważna, bo często za pozostanie musieli zapłacić ogromną cenę. Mój ojciec opuścił Wilno w 1959 r. i doskonale wiedział, jak wiele poświęciły osoby, które zostały na tych terenach, by podtrzymywać polską kulturę. Zostawił o tym świadectwo w swoich wspomnieniach. Jak trudne było życie mojej babci, Heleny Zienowicz przekonałem się w latach 80., gdy odwiedziłem ją jako dziecko. Dr Jerzy Orda już wówczas nie żył, ale widziałem, jak trudno jej się żyło. On żył w takich samych warunkach. Nam się wtedy wydawało, że w Związku Sowieckim żyje się lepiej, bo przecież wszystko od nas wywożą, ale tak nie było – mówi Zienowicz.
Wystawę będzie można zwiedzać od 17 września do 9 listopada 2022 r. Warto zauważyć, że jest ona związana z publikacją „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991” pod redakcją Adama Hlebowicza. Pierwszy tom słownika został wydany w 2021 r. i był prezentowany na Wileńszczyźnie. Drugi tom słownika ukaże się już w najbliższych dniach, a wśród opisanych w nim postaci nie zabraknie oczywiście bohaterów z Litwy. Tym razem, wśród autorów biogramów, znalazły się również dziennikarki „Kuriera Wileńskiego”: Ilona Lewandowska i Justyna Giedrojć.