Więcej

    Przemoc macho wpada w trans

    Szaleństwo ideologii transpłciowej nie zna granic. Przekonuje o tym historia, którą przywołał niedawno hiszpański dziennik „El Mundo”. Opisany przypadek wydarzył się w Katalonii i dotyczy mężczyzny o imieniu Agustín oraz kobiety o imieniu Carmen.

    Zarówno on, jak i ona zaangażowani byli wcześniej w inne związki. W 2011 r., gdy oboje przekroczyli już pięćdziesiątkę, postanowili zostać parą. Dwa lata temu przestało im się jednak układać. Carmen żaliła się, że jej partner miał coraz bardziej ekstrawaganckie żądania, często wpadał w zły humor, był agresywny i upokarzał ją. Doszło do tego, że kobieta musiała założyć kłódkę do swojego pokoju. 15 sierpnia Agustín wyłamał jednak drzwi, wszedł do środka i zaczął przetrząsać jej rzeczy osobiste.

    Gdy Carmen zaprotestowała, zaczął na nią krzyczeć, przeklinać ją i bić. Pobita kobieta poszła do szpitala, gdzie poddano ją obdukcji, stwierdzając obtłuczenia i poranienia. Udała się więc na policję, żeby złożyć skargę na swojego partnera. Jakież było jej zdziwienie, kiedy dowiedziała się, że organy ścigania odmawiają zajęcia się jej sprawą. Dlaczego? Ponieważ 28 marca Agustín został w urzędzie stanu cywilnego przemianowany na kobietę o imieniu Julia. Wniosek taki złożył miesiąc wcześniej w tajemnicy przed Carmen. Ta ostatnia, ku swemu zaskoczeniu, dowiedziała się, że ostatnie pięć miesięcy żyła pod jednym dachem z „kobietą” (a właściwie z osobnikiem zapisanym w metryce urodzin jako Agustín, a dziś legitymującym się dowodem tożsamości z imieniem Julia). W myśl obowiązujących obecnie w Hiszpanii przepisów za przemoc z powodu płci grożą bardzo surowe kary. Są one stosowane wówczas, gdy mężczyzna bije kobietę.

    Za rządów premiera José Zapatero wprowadzono bowiem prawo, które inaczej traktuje przemoc osób płci męskiej wobec płci żeńskiej, tzw. przemoc macho. Zniesiono przy tym zasadę domniemania niewinności. Od tamtej pory to nie kobieta musi udowodnić, że mężczyzna jest winny, ale to on musi udowodnić, że jest niewinny. Jeżeli więc partnerka chce wrobić swego partnera, to często stoi on na straconej pozycji. Obecnie doszło do kolejnego absurdu – wystarczy bowiem, że mężczyzna zadeklaruje zmianę płci na życzenie i zarejestruje się jako kobieta w urzędzie stanu cywilnego, a nie będzie podpadał pod drakońskie przepisy dotyczące „przemocy macho”. Teraz to kobieta stoi na straconej pozycji. Absurd goni absurd, a końca nie widać.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 39 (114) 01-07/10/2022