Więcej

    Wyznawcy rosyjskiego niepokalania

    Już dawno temu poczyniłem obserwację, która tylko się nasiliła w obliczu rosyjskich zbrodni wobec cywilnej ludności Ukrainy w ostatnim czasie. Że istnieją, żyją wśród nas ludzie, dla których wiara w rosyjską niewinności, w rosyjską niezdolność do jakiegokolwiek zła i błędu jest najdosłowniej uczuciem religijnym, z którym nie da się dyskutować racjonalnymi argumentami, a jakiekolwiek dowody i fakty nie mają żadnego znaczenia.

    Bucza? „Ja w to nie wierzę”. A jak się poda nawet fakty, to „nie mogli tego zrobić Słowianie, to pewnie rosyjscy Azjaci”. Tak samo jak w przypadku Katynia: „przecież wiadomo, jakiej narodowości byli sprawcy” (w domyśle – nie rosyjskiej). Rosyjskie bombardowania przedszkoli? „Zostali do tego zmuszeni po terrorystycznym ataku na krymski most”. Do wcześniejszych ataków też byli zmuszeni? Wiadomo. A gdyby nawet to nie zadziałało, to zawsze jeszcze jest: „a bo Ameryka”, „a bo w Europie są geje”, „a bo ty sam…”, tak jakby istnienie zła gdziekolwiek indziej na świecie czyniło zło rosyjskie nie-złem. Za okupacji rosyjskiej na naszych terenach, zarówno carskiej, jak i sowieckiej, panował osobliwy obyczaj kontaktów obywatela z władzą.

    „Ja praw, a ty durak” – przełożony ma rację, a obywatel jest durniem. W ten sposób ludzie hodowani pokoleniami w takim ustroju nabierali religijnej wręcz uniżoności zarówno wobec władzy jako aparatu, jak i wobec rasy panów, stanowiącej tą władzę w imperium. Niektórym to zostało do dziś, tak i niezdolni są do przełamania tej religijnej uniżoności. Jednak w stosunkach społecznych należy unikać poniżania czy krzywdzenia takich ludzi, wśród których jest też wielu naszych rodaków. Kościół nas naucza, żeby walczyć z grzechem, a nie grzesznikiem – a w tym przypadku grzeszą oni zarówno przeciwko pierwszemu przykazaniu, jak i wobec innych, gdyż obrona rosyjskich postępków jest usprawiedliwianiem, a więc i współuczestnictwem w złu, które Rosja czyni.

    A że czyni zło, nie ma wątpliwości po skutkach rosyjskich działań na Ukrainie, zaś gdyby ktokolwiek takowe miał – wystarczy posłuchać kremlowskich oratorów zapowiadających: „wszystkich zabijemy, wszystkich zgwałcimy i wszystko ukradniemy”. Nie wolno jednak odtrącać błądzących rodaków, należy ich upominać w duchu ewangelicznej cierpliwości i umiłowania prawdy – bo tylko wtedy, gdy na pierwszym miejscu nie będzie wiary w rosyjskie niepokalanie, to i inne rzeczy znajdą właściwe miejsce.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 41 (120) 15-21/10/2022