Więcej

    Fundacji do sztambucha

    Dziś odejdę od wojny na Ukrainie, gdzie codziennie rosyjskie rakiety spadają na domy i infrastrukturę energetyczną, giną ludzie. Codziennie rośnie rachunek, za który będzie musiał zapłacić zbrodniarz międzynarodowy, władimir putin (zapis celowy).

    I miejmy nadzieję, że zapłaci. Chcę napisać parę słów o Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, która w tym roku obchodzi 30-lecie swego istnienia. Czytałem w poprzednich numerach „Kuriera Wileńskiego” o dokonaniach tej zacnej organizacji. Zaiste, zasługi fundacji są olbrzymie. Niech mi będzie wolno także dorzucić swoje trzy grosze, gdyż miałem przyjemność z Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie” nie tylko się zetknąć, ale też współpracować. Epizod pierwszy: jestem w Tomsku u zaprzyjaźnionej rodziny polskiej, jest zima 2000/2001. Ktoś dzwoni, odbieram telefon. Łamaną ruszczyzną osobnik pyta o gospodarza. Ten głos jakiś znajomy… Pytam po polsku: Czy to ty, Tadziu? Zatkało go. Tak, to był Tadziu Markiewicz, którego dość dawno nie widziałem. Spotkaliśmy się przypadkowo w syberyjskim mieście – jaka niespodzianka!

    Tadziu przyjechał z ideą zorganizowania stałych szkół letnich języka polskiego i kultury dla dzieci i młodzieży pochodzenia polskiego. Współpracował w tej sprawie z fundacją, a ściślej – z Wieśkiem Turzańskim. Pomysł wreszcie dojrzał do finalizacji. Tadziu zaproponował mi stanowisko dyrektora organizacyjnego – miałem czuwać nad naborem kandydatów z paru polonijnych środowisk (Tomsk, Krasnojarsk, Ałtaj, Irkuck, Ułan Ude, Nowosybirsk, Abakan) i kontrolować trzytygodniowy turnus. Pierwsza szkoła odbyła się w Wierszyninie k. Tomska w 2001 r. Na otwarciu obecna była ówczesna marszałek Senatu, pani Alicja Grześkowiak. Cztery lata zajmowałem się tym przedsięwzięciem, do czasu, gdy w 2005 r.

    Rosja zabroniła mi wjazdu na swoje terytorium. Próbowaliśmy rozbudzić polskość wśród rodaków na Wschodzie. Częściowo to się udało… Epizod drugi: jako Związek Repatriantów RP postanowiliśmy wydać album historyczny poświęcony Polakom w Kazachstanie. Był rok 2015. Rozpoczęliśmy poszukiwanie sponsorów, gdyż przygotowanie publikacji, a następnie jej wydrukowanie nie jest rzeczą łatwą ani tanią. Zwłaszcza gdy chodzi o publikację albumową. Z pomocą finansową przyszła nam Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Powstał ładny album pt. „Wołanie ze stepów”. Książkę wydrukowaliśmy w drukarni EFEKT Tadzia Markiewicza. Z okazji jubileuszu życzę fundacji dalszych sukcesów!


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 45(131) 12-18/11/2022