Więcej

    Uwięzieni bohaterowie

    Pół roku minęło, odkąd 17 maja 2022 r. zakończone zostały walki o zakłady „Azowstal” w Mariupolu, a sam Mariupol znalazł się pod rosyjską okupacją. Do dziś blisko tysiąc obrońców „Azowstali” znajduje się w rosyjskiej niewoli.

    Dziesiątki nie wrócą z niewoli do domów – zamordowani przez rosyjskich siepaczy choćby w obozie koncentracyjnym w Ołenywce. Losy Mariupola pod rosyjską okupacją pokazują dobitnie, czym jest „russkij mir”, mający przecież grono wyznawców i na Litwie, chwalących go za „chrześcijańskie wartości”, „poszanowanie swobód” czy „konserwatyzm”. W mieście, którego cywilna infrastruktura została przez rosyjskich najeźdźców zrównana z ziemią, codziennie umiera przeciętnie 25 osób, przy czym zimą te liczby będą rosnąć. Nie ma pracy, elektryczności, wody, ogrzewania, dostępu do ochrony zdrowia, żywności; nie ma niczego. Są tylko rosyjscy okupanci, zadowoleni z „denazyfikacji”. Mariupol znalazł się pod zarządem tzw. donieckiej republiki ludowej.

    Obecnie rządzi nią niejaki Denis Puszylin – człowiek ze średnim wykształceniem, którego kariera polityczna zakończyła się po zebraniu 0,08 proc. głosów w powtórnych wyborach parlamentarnych na Ukrainie w 2013 r., zaś zawodowo zajmował się oszukiwaniem ludzi w ramach piramid finansowych znanego oszusta Siergieja Mawrodiego. Zgodnie z posiadanymi przez siebie kompetencjami Puszylin zapowiedział wyburzenie resztek zakładów „Azowstal”, które przed rosyjskim najazdem zatrudniały ponad 12 tys. ludzi. Nienawiść rosyjska do obrońców Mariupola, zwłaszcza do żołnierzy Pułku „Azow”, wynika w pewnej mierze też z kompleksów osobistych rosyjskich „elit”, których odzwierciedleniem jest Puszylin – wykorzeniony, bez wykształcenia i zawodu, nieumiejący pracować, a jedynie oszukiwać i kraść. Wystarczy porównać takie indywiduum do dowódcy obrony „Azowstalu” Denysa Prokopenki – z wykształcenia nauczyciela języka angielskiego, którego dziadek, Fin z Karelii, był jedynym przedstawicielem swojej rodziny, jaki przeżył rosyjską napaść w 1939 r. To jest też jedna z płaszczyzn tej wojny – kolejnych pokoleń „urków” z kolejnymi pokoleniami wolnych ludzi. Nie ma wątpliwości, że nie leży w interesie wolnych ludzi całego świata, żeby rosyjskie „urki” się panoszyły. I też sprawą godności wolnego świata jest, by wszyscy obrońcy „Azowstali” zostali uwolnieni i wrócili do swoich bliskich.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 47(137) 26/11-02/12/2022