Więcej

    Nasze zwycięstwo

    Dzisiaj chyba mało kto o tym pamięta, że na początku swojej pierwszej kadencji Dalia Grybauskaitė próbowała być pośrednikiem między Zachodem a Rosją i Białorusią. Pomysł spalił się na panewce. Ani Łukaszenka, tym bardziej Putin nie chcieli żadnych pośredników.

    Po kilku latach prezydent Litwy przeistoczyła się z orędownika rozmowy w najzacieklejszego krytyka wschodnich autokracji. Czy próba dialogu była błędem? Nie. Po prostu sytuacja geopolityczna była inna i faktycznie wyglądało, że tylko poprzez żmudne rozmowy i negocjacje można zapewnić pokój w naszej części świata. Bardzo dobrze, że kraje naszego regionu zrozumiały to dużo wcześniej niż zachodni partnerzy, iż z Putinem nie da się dogadać. Żadnych iluzji nie zostało u nas po 2014 r., tymczasem większość krajów Zachodu otrząsnęła się z letargu dopiero w lutym tego roku. To był ich błąd? Z pewnością. Nie była to jednak żadna zdrada, jak niektórzy to chcą przedstawiać.

    Tak, Zachód do samego końca nie chciał wojny i sądził, że negocjacje mogą ją powstrzymać. Nie udało się czy raczej, jak widzimy dzisiaj, nie mogło się udać. W trakcie ostatniej wizyty w Kijowie premier Litwy Ingrida Šimonytė powiedziała: „Rosja zawsze wszystkim groziła. Celowała w Wilno, Warszawę, Londyn, inne miasta. Tak się zachowuje. Ironia losu jednak leży w tym, że w obecnej sytuacji czujemy się dużo bezpieczniejsi niż przed dwoma laty”. Nie da się nie zgodzić z szefową litewskiego rządu, że dzięki ofiarności mieszkańców Ukrainy i przelanej przez nich krwi nasza część Europy stała się dużo bezpieczniejsza, niż była kilka lat wcześniej. Wzmocnienia wschodniej flanki już nikt nie traktuje po macoszemu.
    To oznacza, że konsekwentna polityka Litwy i innych krajów regionu, w tym Polski, Łotwy i Estonii, opłaciła się. Opłaciło się ciągłe powtarzanie o zagrożeniu ze strony Rosji. „Wówczas z partnerami dużo dyskutowaliśmy, czy Rosja jest realnym zagrożeniem. Nam mówiono, że reagujemy zbyt gwałtownie, że to nasza trauma z przeszłości i Rosja nie może być taka głupia. Teraz, po 24 lutego, sytuacja jest absolutnie inna” – bardzo dobrze zobrazowała sytuację premier Litwy. Tak, to jest nasze duże zwycięstwo. Dlatego musimy kontynuować naszą retorykę, aby pomoc Ukrainie nie malała. Tak by Kijów zwyciężył nie tylko moralnie, lecz także realnie.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 48(140) 03-09/12/2022