Więcej

    Nieznana operacja „Karkonosze”

    42 lata temu niewiele brakowało, by doszło do inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Polskę, podobnej do tej, jaka miała miejsce w sierpniu 1968 r. na Czechosłowację.

    Powód był prosty: po powstaniu Solidarności w 1980 r. władze na Kremlu wystraszyły się, że Polska może się wyrwać z sowieckiej strefy wpływów. Dlatego zaplanowały atak, by stłumić antykomunistyczny bunt w zarodku. W ostatnich dniach czeskie media opublikowały serię tekstów na temat planowanego udziału armii czechosłowackiej w tych wydarzeniach. Operacja nosiła kryptonim „Karkonosze”. W jej ramach zmobilizowano ponad 17 tys. żołnierzy, dysponujących ponad 500 czołgami oraz ok. 700 transporterami opancerzonymi i wozami piechoty. Poza tym na Polskę miało najechać wojsko NRD i ZSRS, gdzie gotowych do ataku było 20 dywizji. 6 grudnia 1980 r. czechosłowackim żołnierzom wydano ostrą amunicję i skierowano w kierunku granicy z Polską.

    Przełożeni mówili im, że to tylko ćwiczenia wojskowe, jednak wielu wiedziało, że jest inaczej. Panował wówczas siarczysty mróz, a oni musieli spać w pojazdach bojowych lub pod plandekami ciężarówek, nie mając namiotów ani piecyków. Wielu z nich doznało poważnych odmrożeń, które zakończyły się amputacjami palców. Było też kilka wypadków śmiertelnych w trudnych warunkach atmosferycznych. W jednym z nich zginęła cała załoga czołgu. Znany jest też przypadek samobójstwa, gdy młody poborowy na myśl o tym, że będzie musiał strzelać do niewinnych ludzi, wolał odebrać sobie życie. Przez trzy dni armia czechosłowacka pozostawała w gotowości do ataku, jednak 9 grudnia z Pragi przyszedł rozkaz powrotu do garnizonów.

    Władze na Kremlu postanowiły, że inwazji na Polskę nie będzie. Waszyngton dowiedział się bowiem o planach interwencji zbrojnej i zagroził Moskwie sankcjami. Dużą rolę odegrał w tym ówczesny doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa Zbigniew Brzeziński. Także Jan Paweł II napisał list do sowieckiego przywódcy Leonida Breżniewa. Pismo, mimo dyplomatycznego języka, utrzymane było w twardym tonie. Papież napisał, że żadne państwo nie może ingerować w wewnętrzne sprawy innego kraju, zaś Polska powinna rozwiązywać swoje problemy sama. Armia sowiecka uwikłana była wówczas wojnę w Afganistanie i Kreml nie chciał brać na siebie jeszcze jednego problemu, więc zrezygnował z najazdu. Tylko życia czeskim i słowackim żołnierzom to nie wróciło.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 50(146) 17-23/12/2022