Więcej

    Czas zmiany epok

    Rok mijający można na pierwszy rzut oka od razu określić jako rok jednego z czterech jeźdźców Apokalipsy – Wojny, za plecami którego już widać sylwetki Zarazy, Głodu i Śmierci. Nie jest to jednak prawdziwa katastrofa eschatologiczna (ostateczna), raczej wiele wskazuje na to, że weszliśmy w kolejny czas zmiany epok, który nigdy spokojny nie bywa.

    30 lat temu wydawało się, że XX w., który zaczął się w istocie w 1914 r., zakończył się w 1989 r., w okresie rozpadu sowieckiego imperium oraz stalinowskiego bloku polityczno-militarnego. Dzisiaj niestety widzimy, że ówczas nie doszło do pełnej zmiany epok. Rosja zdołała się odbudować jako państwo totalitarne, któremu do pełnego zestawu dyktatorskiego brakuje tylko jednego – ideologii państwowej. Rosja Putina nie walczy w imię światowej utopii, jak komunizm czy nazizm, jest nacjonalistyczna i imperialistyczna w starym stylu, doskonale znanym jej sąsiadom.

    Cała istota obecnej rosyjskiej polityki, zarówno zagranicznej, jak i wewnętrznej, zamyka się histeryczną żądzą powrotu do przeszłości, tej spod znaku Iwana IV (zwanego Groźnym, choć bardziej pasowałoby Szalonym) i Stalina. Istotą tej polityki jest tworzenie imperium bez oglądania się na koszty. Dobitnym wyrazem tego jest tegoroczna rosyjska agresja militarna na Ukrainę, wynik tej wojny jest w stanie zakończyć rozpoczęty 30 lat temu okres zmiany epok. Ukraina w Europie jest, według prof. Zbigniewa Brzezińskiego, sworzniem geopolitycznym. Brzeziński w ten sposób określał państwa, których znaczenie nie wynika z ich potęgi czy ambicji, lecz raczej z ważnego położenia geograficznego i skutków ich potencjalnego rozwoju bądź niestabilności dla wielkich graczy geostrategicznych.

    Czasami państwa takie stają się bardzo ważne, umożliwiając lub blokując dla sąsiednich mocarstw istotne dla nich obszary. W przypadku Ukrainy sprawa jest jasna: Rosja bez Ukrainy nie jest imperium europejskim, w istocie pozostaje rozszerzonym o Ruś Białą Księstwem Moskiewskim (i to nie wiadomo, czy na zawsze). W przypadku nieopanowania Ukrainy alternatywą pozostaje droga imperium azjatyckiego – tam jednak już teraz Chińczycy mają zbyt mocne pozycje, a i różne postsowieckie satrapie środkowoazjatyckie coraz bardziej zaczynają podkreślać swoją niepodległość i prawo wyboru własnej drogi. Wniosek prosty – Rosja będzie walczyć do ostatka o Ukrainę, nie zważając na olbrzymie straty zarówno w ludziach, jak i perspektywach własnego rozwoju.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 51(149)24/12/2022-06/12/2023