Więcej

    Żelazna kurtyna transpłciowa

    W ostatnich latach na świecie obserwujemy coraz częstsze zjawisko „zmiany płci” przez młodzież. Przez długie lata uważano, że na dysforię płciową cierpi zaledwie 0,01 proc. populacji. Zaburzenie polegające na tym, że mężczyźni bardziej czują się kobietami, a kobiety mężczyznami, było bowiem bardzo rzadko spotykane.

    Niedawne badania przeprowadzone wśród nastolatków w krajach zachodnich wykazały jednak, że od 2 do 9 proc. z nich deklaruje się jako osoby transpłciowe, czyli takie, których tożsamość płciowa nie pokrywa się z płcią biologiczną. Najlepiej widać to na przykładzie Szwecji, która jako pierwsze państwo na świecie zdiagnozowała w 1972 r. dysforię płciową i jako pierwsza stworzyła prawną możliwość „zmiany płci”. O ile w latach 1972–1992 takiego zabiegu domagało się średnio 12 osób rocznie, o tyle dziś jest ich ponad 2 tys. W 2001 r. dysforię płciową zdiagnozowano zaledwie u 12 osób poniżej 25. roku życia, zaś w 2018 r. już u 1859. Już sama analiza tych statystyk wskazuje, że nie mamy do czynienia z rzeczywistymi zaburzeniami biologicznymi, lecz raczej ze zjawiskiem społecznym. Naukowcy nazywają ten fenomen „epidemią moralną” lub „zarażeniem społecznym”, wynikającym z panujących w kulturze procesów, mód i trendów. Potwierdzenie tej tezy przynoszą niedawne badania opublikowane w renomowanym czasopiśmie „Archives of Sexual Behaviour”.

    Okazuje się, że w Europie Zachodniej o zmianę płci prosi trzy razy więcej mężczyzn niż kobiet, natomiast w Europie Wschodniej – odwrotnie, trzy razy więcej kobiet niż mężczyzn. Granica między tymi dwoma obszarami pokrywa się dokładnie z przebiegiem żelaznej kurtyny, która w czasie zimnej wojny dzieliła nasz kontynent na część kapitalistyczną i komunistyczną. Gdyby zjawisko masowej dysforii płciowej miało swoje źródło w biologii, wówczas proporcje między mężczyznami a kobietami transpłciowymi powinny być w całej Europie takie same. Fakt, że tak nie jest, świadczy o tym, że podłoże owego fenomenu ma przyczyny socjologiczne. Skąd bierze się ta różnica między Wschodem a Zachodem? Być może wynika ona z tego, że na zachodzie Europy trudniej jest realizować się dziś mężczyznom jako mężczyźni, a na wschodzie – kobietom jako kobiety. To jednak tylko przypuszczenie. Tak naprawdę problem wymaga poważnego przebadania przez specjalistów od nauk społecznych.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 51(149)24/12/2022-06/12/2023