Zbigniew Lewicki na pytanie, jak odebrał nominację, odpowiada filozoficznie: – Byłem kilka razy nominowany, więc mogłem się przyzwyczaić. Muzyk podkreśla, że ostatnie lata były bardzo ciężkie dla osób twórczych.
Prawdziwa sztuka padła
W 2020 r. rozpoczęła się pandemia koronawirusa, w lutym 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę. — Rok 2022 pod względem twórczości to jest tragedia. Humanizm padł. Mamy wojnę w Europie. Jest takie powiedzenie: kiedy grzmią działa, to milczą muzy. Oczywiście coś się dzieje, ale są to wszystko zjawiska powierzchowne. Głęboka i prawdziwa sztuka padła. Znam wiele osób, artystów na całym świecie, którzy po prostu nie mogą tworzyć. Mamy do czynienia z ogromnym kryzysem humanitarnym — podkreśla Lewicki.
Rozmówca podkreśla, że kryzys twórczy dotknął i jego. — Ograniczyłem do minimum występy. Praktycznie ograniczyłem się tylko do występów, które były planowane od kilku lat. Bardzo mało koncertuję jako solista — dodaje muzyk i kompozytor.
Czytaj więcej: Zbigniew Lewicki: „Doświadczanie kultury na żywo jest związane z tajemnicą”
Bycie Polakiem na Litwie
Przy okazji konkursu „Polak Roku”, organizowanego przez redakcję „Kuriera Wileńskiego”, nie mogło zabraknąć pytania: co oznacza bycie Polakiem na Litwie? — Bycie Polakiem na Litwie — czy teraz, czy w przeszłości — to jest rozdwojenie się. To jest swoista schizofrenia. Są na przykład emigranci. Te osoby mają różne powody, żeby mieszkać w innych krajach. Na przykład teraz na Litwie możemy spotkać przedstawicieli różnych narodowości. Jednak bycie litewskim Polakiem jest czymś trochę odmiennym. Jeśli przyjechałeś z Polski i zamieszkałeś tutaj, to jest ok. Jednak pozycjonowanie siebie jako litewskiego Polaka jest trochę dziwną rzeczą. Jest pewne rozdwojenie, bo narodowość polska, a obywatelstwo litewskie. To nie jest czymś negatywnym, tylko raczej kłopotliwym. Ciągle jest „albo” i „albo”. Jeśli się funkcjonuje tylko w polskim środowisku, czyli zakłada się polską rodzinę, wysyła dzieci do polskiej szkoły i pracuje w jakiejś polskiej instytucji, to wówczas polskość może istnieć. Wówczas nie ma tego rozdwojenia, ale wówczas ma się do czynienia z ogromną izolacją. Teraz pozycjonować własną narodowość jest bardzo trudno, bo obecnie mamy do czynienia z kosmopolityzmem. Ludzie w wielu krajach nie kojarzą siebie z narodowością, tylko państwowością — dzieli się refleksją z naszym dziennikiem Lewicki, który nie tylko gra w orkiestrze, ale realizował również wiele inicjatyw rozrywkowych. Do których z pewnością można zaliczyć współtworzoną przez niego „Kapelę Wileńską”.
Muzyk zaznacza, że Polacy z Polski nadal bardzo często nie mogą zrozumieć, iż w naszym kraju mieszkają Polacy. — Dla mnie bardzo ciężki moment jest wtedy, kiedy Polacy z Polski litewskich Polaków postrzegają jako Rosjan lub Litwinów. Nie mogą zrozumieć, że na Litwie mogą mieszkać również Polacy, tylko inni. To jest jakoś nawet logiczne. Bo od razu nasuwa im się myśl, że jeśli są Polakami, to dlaczego nie mieszkają w Polsce. Jeden mój przyjaciel z Polski powiedział memu synowi: dlaczego od nas wyjechałeś. Myślał, że jest z Polski, tylko wyjechał mieszkać na Litwę. To jest nagminne. W przypadku artystów minus jest taki, że wiele osób myśli, iż kultura w ogóle nie może istnieć na Wschodzie. Dla nich kultura jest zjawiskiem bardziej zachodnim. Cała Polska jest zwrócona w stronę Niemiec lub Francji. Dlatego trudne jest bycie Polakiem na Litwie — oświadcza skrzypek.
Czytaj więcej: Debiut Kabaretu Lewickiego „Chata” na wileńskiej scenie
Dbać o język
W trakcie rozmowy rozmówca kilkakrotnie powraca do tematu kryzysu humanitarnego, który się teraz uwidocznił — Łatwo coś zburzyć, ale trudno później to odbudować. Widzę, ile złego kulturze wyrządziła pandemia, a teraz wojna. Kultura stała się zbyt płytka. Stała się bardziej powierzchowna. Albo stała się bardziej użytkowa. Albo bardziej rozrywkowa. Artyści też muszą z czegoś żyć. Kiedy zaczęła się pandemia i artysta nie mógł występować, to była wielka tragedia. Bo nie mógł się dzielić swoją twórczością. Szukał jakiekolwiek okazji, aby tylko ktoś go posłuchał — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” kompozytor.
Z okazji zbliżającego się Nowego Roku rozmówca złożył życzenia wileńskim Polakom. — Nie tylko w 2023, ale również w 2024 i 2025, mam jedno ważne życzenie: żeby litewscy Polacy nie wstydzili się języka polskiego i go doskonalili. Bo mówienie różnymi dziwnymi żargonami jest sygnałem dla osób z Polski, że jesteśmy trochę nienormalni. Rozumiem, że środowisko kształtuje człowieka. Przez wieki mieliśmy do czynienia z rusyfikacją. Więc życzę też tego Litwinom, aby dbali o czystość swego języka, a nie wtrącali jakieś słowa rosyjskie. Dlatego życzę litewskim Polakom, aby bardziej dbali o język. Bo język jest chyba głównym atrybutem tożsamości narodowej. Bo kto jest Polakiem? Ten kto mówi i rozumie język polski — oświadcza Zbigniew Lewicki.