Czytaj więcej: Napoleon Ciuksza „Waligóra” — żołnierz od „Kmicica” i „Łupaszki” (cz. 1)
Otoczenie nad jeziorem Narocz
Rankiem 26 sierpnia polska delegacja z Burzyńskim na czele udała się do sowieckiego obozu, by omówić szczegóły akcji. Około południa akowski obóz nad jeziorem Narocz został szczelnie otoczony przez Rosjan. Sowieci w ukryciu czekali na rozwój wydarzeń. Tuż po obiedzie przyjechał konnym zaprzęgiem ppor. Niciński w asyście rosyjskich towarzyszy. Polski oficer zachowywał się niespokojnie. Zwróciło to uwagę Polaków, nikt jednak nie zauważył, że Niciński jest „trzymany na muszce”. Napotkanym żołnierzom wydał rozkaz: „Zbiórka bez broni na placu alarmowym”. Chwilę później do akcji ruszyło kilkuset sowieckich partyzantów. Zaskoczyło to całkowicie zebranych w obozie. Napastnicy oddali ostrzegawcze salwy, zmuszając Polaków do poddania się. Praktycznie nikt nie podjął walki.
Mimo że „Waligóra” był ranny, wraz z kilkoma towarzyszami próbował uciekać przez bagna. Tak moment ten relacjonował Jerzy Lejkowski ps. „Szpagat”: „Ogień straszliwy do góry dosłownie sparaliżował działalność całej naszej partyzantki. Ucieczka w zasadzie była niemożliwa, bo wzgórze, na którym staliśmy było otoczone bagnami. Jeżeli chodzi o »Waligórę«, to on się wyrwał i uciekł jakimiś drogami i trudno mi powiedzieć jak? Drugi »Hermes« też próbował uciekać i został wyciągnięty za uszy, bo już się topił”.
Plutony „Łupaszki”
Sowietom udało się aresztować około 120 ludzi z brygady „Kmicica”. W ciągu dwóch dni przesłuchano zatrzymanych i przeprowadzono selekcję. Połowę w improwizowanym śledztwie skazano na karę śmierci. Tych, którzy w swej przeszłości nie narazili się sowietom, wcielono do nowo utworzonego oddziału im. Bartosza Głowackiego. Dowódcą, zależnej od sowieckiej partyzantki formacji, Markow mianował Antoniego Mroczkowskiego ps. „Zapora”. Oddział przetrwał niespełna miesiąc.
Przy nadarzających się okazjach dochodziło do dezercji. Ostatecznie wysłany, za zgodą Markowa, oddział nie wrócił z patrolu. Polacy na czele z dowódcą przyłączyli się do majora Zygmunta Szendzielarza. Zanim to nastąpiło, „Łupaszka” zebrał pod swoją komendą tych, którzy uniknęli aresztowania. Wśród nich był również Napoleon Ciuksza.
Gdy na przełomie września i października stan liczebny przekroczył stu żołnierzy, „Łupaszka” sformował trzy samodzielne plutony. Miały to być zalążki przyszłych kompanii i szwadronów. Dowódcą jednego z nich został „Zapora”. Ciuksza w tym plutonie pełnił funkcję dowódcy drużyny. Oddział operował w okolicy Świra. Przeprowadzał akcje przeciwko Niemcom, litewskim kolaborantom oraz sowietom. „Zapora” miał opory, by występować przeciwko czerwonej partyzantce. Po jednej z potyczek porzucił swój pluton. Usiłował zbiec do Markowa. Został zabity przez swojego podkomendnego. Wiedział zbyt wiele. Będąc u „Łupaszki”, zdążył poznać członków „Brygady Śmierci”, punkty kontaktowe i miejsca postoju poszczególnych plutonów. Wiedział, którzy z okolicznych chłopów są członkami siatki konspiracyjnej. Gdyby zdołał uciec, stałby się śmiertelnie niebezpieczny…
Śmierć Napoleona Ciukszy
Napoleon Ciuksza zginął na początku stycznia 1944 r. W nocy drużyna, którą dowodził, została wysłana do leśniczówki w zaścianku Sobkiszki, by rozbroić gajowego Szablinskasa. Tak okoliczności śmierci po latach opisał Edward Pisarczyk ps. „Wołodyjowski”: „Była noc około 23-ej. Stanęliśmy u drzwi, a »Waligóra« nieopatrznie stanął u okna i zaczął pukać w szybę, leśniczy strzelił w okno i trafił go śmiertelnie w klatkę piersiową. Kiedy rozległ się strzał, zobaczyłem, że »Waligóra« wypuścił z rąk karabin, złapał się za pierś, krzyknął: »Wołodyjowski« uciekaj! Zabity jestem! Przebiegł parę metrów i zwalił się martwy na ziemię. Oddaliśmy parę strzałów, wzywaliśmy leśniczego do złożenia broni. Bronił się. Rozgoryczeni stratą drużynowego, podpaliliśmy leśniczówkę. Spłonęła wraz z leśniczym. Zwłoki »Waligóry« zabraliśmy do oddziału”.
Przesłuchanie Masiewicza
W 1957 r. w Podbrodziu oficer KGB przesłuchiwał Pawła Masiewicza. Rozmowa dotyczyła Szablinskasa. Świadek zeznał m.in., że jego brat Ludwik był w drużynie „Waligóry”. Z relacji wynika, że do zajścia doszło 12 stycznia 1944 r. Okoliczności śmierci Masiewicz opisuje tak: „W tym czasie partyzanci wzięli konia we wsi Kłaczuny, gm. Podbrodzie u Januszkiewicza Bolesława i pojechali do wsi Sobkiszki do Szablinskasa w celu odebrania mu broni. Szablinskas miał wtedy karabin i pistolet. Partyzanci podbiegli do domu Szablinskasa, zastukali w okno, zażądali, by ten otworzył drzwi, jednak Szablinskas wystrzelił z pistoletu i zabił jednego z partyzantów, dokładnie kogo nie wiem. Kiedy partyzanci podskoczyli do zabitego, w tym czasie Szablinskas wyskoczył z domu, rzucił w stronę partyzantów granaty i uciekł do leśnictwa. Mój brat również był obecny przy tym zajściu i potem mi o tym opowiedział. (…) Partyzanci trupa zabitego partyzanta ułożyli na podwody i odwieźli do wsi Cypliszki, koło Mogun, gdzie go pochowali. Januszkiewicz opowiadał, że gdy mu zwracali podwody, to całe sanie były we krwi.
Szczątki „Waligóry”
W pamięci towarzyszy broni przechowało się, że Napoleon Ciuksza był koleżeński, szlachetny, prawy i wysokiej wartości jako obywatel i żołnierz Rzeczypospolitej.
AK-owcy pochowali go na skraju lasu na terenie majątku Cypliszki. Przeprowadzona przez komunistów kolektywizacja wsi zniszczyła folwark. Z czasem zarys grobu również się zatarł. Miejsce pochówku jest dziś trudno dostępne, leśne drogi zarosły. Wiosną i jesienią podmokły teren dodatkowo utrudnia dojazd, nawet dla samochodów terenowych.
Dopiero po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, z inicjatywy miejscowych Polaków, postawiono nowe upamiętnienie. Czy znajduje się dokładnie w miejscu pochówku? Na to pytanie miały dać odpowiedź badania archeologiczne, które we wrześniu 2022 r. przeprowadził zespół z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Nieopodal oznaczonego miejsca odnaleziono szczątki mężczyzny w dobrze zachowanym mundurze Wojska Polskiego. Szczątki zostały poddane oględzinom antropologicznym na Uniwersytecie w Wilnie. Czy odnaleziony żołnierzy to Napoleon Ciuksza ps. „Waligóra”, będzie można stwierdzić po porównaniu DNA zmarłego z materiałem genetycznym udostępnionym przez krewnych.
Opr. Paweł Nowik