Więcej

    Zapomniana rocznica

    14 lutego 1993 r. na Litwie jeszcze nikt nie obchodził walentynek. Przed 30 laty kraj wybierał pierwszego prezydenta niepodległej Litwy. Teraz to wydarzenie jest trochę zapomniane, chociaż miało ogromne znaczenie w rozwoju kraju.

    O fotel prezydenta walczyli Algirdas Brazauskas, reprezentujący obóz postkomunistyczny, i Stasys Lozoraitis, przedstawiciel litewskiej emigracji, którego wspierała litewsko centroprawica. Batalię o pałac prezydencki bezapelacyjnie wygrał Brazauskas, zgarniając ponad 60 proc. głosów. Wynik wyborów był szokiem dla litewskiej prawicy. Podobnie jak wybory sejmowe z jesieni 1993 r., podczas których większość mandatów poselskich zebrała przekształcona z partii komunistycznej Litewska Demokratyczna Partii Pracy. Dla wielu zaskoczeniem było to, że mieszkańcy kraju, którzy kilka lat wcześniej poparli litewską niepodległość, teraz oddali władzę byłym komunistom. Próbowano tłumaczyć to trudną sytuacją społeczno-gospodarczą w państwie, które przechodziło transformację ustrojową. Z pewnością to miało znaczenie, ale wydaje się, że odpowiedź jest prozaiczna.

    Dał ją litewski politolog Mindaugas Jurkynas w tekście napisanym dla portalu Delfi.lt pt. „Dlaczego pierwsze wybory wygrali niezależni komuniści?”. Mówiąc o pierwszych w pełni niezależnych wyborach na Litwie, większość ekspertów wymienia wybory sejmowe 1992 r. Co nie jest prawdą. Pierwsze samodzielne wybory odbyły się na przełomie marca i kwietnia 1990 r., czyli już po ogłoszeniu niepodległości. Były to wybory samorządowe, w których większość zgarnęła Litewska Partia Komunistyczna, która jeszcze w 1989 r. odseparowała się od Partii Komunistycznej Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich.

    Gdy zsumowano wyniki, okazało się, że komuniści Brazauskasa zdobyli 72 proc. głosów. Dlaczego tak się stało? Bo mieli struktury lokalne. Te struktury zostały wykorzystane dwa i trzy lata później. Właśnie struktury lokalne mają bezpośredni wpływ na wynik wyborczy. Pokazuje to historia ostatnich 30 lat. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, że jakaś nowa siła polityczna osiąga „niespodziewany” sukces. Jednak najczęściej wynik zostaje podzielony między socjaldemokratami a konserwatystami, którzy są masowymi ugrupowaniami politycznymi. Czy taki monopol jest wieczny? Nic nie jest wieczne. Najbliższy sprawdzian czeka nas 7 marca.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 7(20) 18-24/02/2023