Więcej

    Pożegnanie herolda wolności

    Smutkowi, że nie ma już wśród nas Antanasa Terleckasa, towarzyszy poczucie doniosłości, że przeszedł do domu Ojca w Dzień Niepodległości Litwy, walce o odrodzenie której ofiarował całe swoje życie.

    Może to oznaczać, że nie tylko w świecie doczesnym jest postrzegany jako najwybitniejszy herold odrodzenia wolnego państwa od czasu ustania na okupowanej Litwie zbrojnego oporu. Upominał się o to, gdy większość działaczy podziemia ograniczała się do obrony praw człowieka i irytowała się na jego argument, że w zniewolonym kraju i tak będą cały czas nagminnie łamane, a wszelki kompromis z totalitarnym okupantem oznacza wyrzeczenie się wolności. Był niekwestionowanym przywódcą Ligi Wolności Litwy, mimo że nie chciał występować jako przewodniczący organizacji, która zresztą nie miała formalnego członkostwa i nie była rejestrowana u władz okupacyjnych także po wyjściu z podziemia i rozpoczęciu działalności jawnej. Na pytanie, ile Liga ma członków, odpowiadał: cała Litwa, a do członkostwa może poczuwać się każdy, kto jest za niepodległością, niezależnie od innych poglądów czy pochodzenia.

    Dla komunistycznego reżimu był „burżuazyjno-nacjonalistycznym ekstremistą”; później, pod koniec lat 80., określenie to zostało złagodzone do „maksymalisty”. Natomiast, odrzucając jakikolwiek kompromis w kwestii niepodległości, zwalczał wszelkie szowinizmy, w tym przede wszystkim litewski. Na manifestacjach Ligi nie było miejsca na hasła typu „Litwa dla Litwinów”, a chętni do ich głoszenia musieli zamknąć się albo wynosić. W wielu nekrologach i listach kondolencyjnych wymieniających zasługi i wyróżnienia Antanasa Terleckasa z jakiegoś powodu pominięto, że jego wkład w solidarne dążenie do wolności doceniła także Polska: w 2009 r. został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP. Jeszcze w 1989 r. Liga Wolności Litwy nawiązała ścisłą i owocną współpracę z bratnią Solidarnością Walczącą, zwłaszcza z jej Autonomicznym Wydziałem Wschodnim.

    Niejednokrotnie mówił i pisał, że międzywojenna niepodległa Litwa popełniła fatalny błąd, za głównego wroga obierając Polskę, podczas gdy były nimi Sowiety, i przestrzegał przed jego powtarzaniem. Już od trzech dekad Litwa jest wolna od wojsk okupacyjnych, ale od sowieckiego dziedzictwa – zaledwie częściowo, zresztą podobnie jak inne kraje, których nie ominął czerwony potop. Natomiast Antanas Terleckas zdołał pozostać wolny przez cały czas najgorszej niewoli, drażniąc tych, którzy dali się zniewolić, a niektórych pewnie nie przestanie drażnić nawet po odejściu…


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 8(23) 25/02-03/03/2023