Więcej

    Zwycięstwo w stylu „Moskwy”

    Od 6 marca Waldemar Tomaszewski i jego przyboczni cieszą się z kolejnego zwycięstwa. Jest to jednak „zwycięstwo” w stylu rosyjskiego krążownika „Moskwa”, który od kwietnia ubiegłego roku leży na dnie Morza Czarnego.

    Czytaj również...

    Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin w tegorocznych wyborach samorządowych zdobyła nieco ponad 5 proc. głosów w skali kraju i prawie identyczną liczbę mandatów radnych jak w roku 2019. W rejonie wileńskim i święciańskim kilka mandatów straciła, w Trokach, Szyrwintach i Wilnie — po 1 lub 2 zyskała. Można więc powiedzieć, że jej notowania są stabilne.

    Stabilnie niskie

    Bo trzeba pamiętać, że w wyborach samorządowych 2019 r. AWPL–ZChR poniosła sromotną porażkę — straciła około 1/3 głosów i mandatów. Tych strat nie powetowała ani w wyborach sejmowych 2020 r., ani w wyborach samorządowych 2023.

    To właśnie w obawie przed dalszym spadkiem notowań, głosów i mandatów lider AWPL–ZChR postanowił osobiście się zaangażować w tegoroczną kampanię wyborczą, wystawiając swoją kandydaturę na mera Wilna. Mniejsza o to, że w dyskusjach przedwyborczych wyglądał na zmęczonego, znudzonego i nieprzekonywającego. Mniejsza o to, że całkowicie zatracił kontakt z mieszkańcami Wilna i ich oczekiwaniami, a jego reklamy radiowe, internetowe czy na billboardach były całkowicie nietrafione i bez związku z miastem, którym chciał rządzić. Mniejsza o to, że de facto okłamywał wyborców, bo kandydując nie zrezygnował i nie zamierzał zrezygnować z mandatu i okazałej pensyjki europarlamentarzysty. Mniejsza o to, że kontrolowany przez ludzi Tomaszewskiego portal na kilka dni przed wyborami podawał (dziś wstydliwie zamieciony pod dywan) jakiś wyssany z palca sondaż na 200 badanych, według którego Tomaszewski miał trafić w Wilnie do drugiej tury.

    Ba, nawet nie będę mu wypominał tym razem tych wszystkich flirtów z Kremlem, tego braku zdecydowanego potępienia rosyjskiej agresji i opowiedzenia się po stronie walczącej o swoją i naszą wolność Ukrainy. Liczył bowiem pewnie ten „wybitny taktyk” na głosy rosyjskie.

    Czytaj więcej: Okińczyc o wywiadzie Tomaszewskiego: „Pro-putinowska postawa elementem stałym”

    A tu figa z makiem

    Bo Tomaszewski wcale nie przyczynił się do polepszenia wyniku wyborczego AWPL–ZChR w Wilnie! Zdobył o 20 proc. głosów mniej niż lista wyborcza AWPL-ZChR i ponad dwa razy mniej (8,51 proc.) w aktualnych wyborach na mera m. Wilna niż w roku 2019 (17 proc.). Nazwisko „Tomaszewski” ewidentnie przestało być lokomotywą wyborczą. Jeśli wcześniej to Tomaszewski ciągnął do góry partię, to teraz partia pomogła nie utonąć Tomaszewskiemu. A i tak przegrał nie tylko z faworytami a la Artūras Zuokas i Valdas Benkunskas, ale i z samodzielnie startującym Mykolasem Majauskasem czy otwarcie przyznającym się do nietradycyjnej orientacji seksualnej Tomasem Vytautasem Raskevičiusem (ta porażka musi Tomaszewskiego boleć szczególnie mocno).

    Tomaszewski staje się powoli nie dźwignią, tylko balastem wyborczym. Jego nieprzemyślane, jednoosobowe decyzje zaczynają obciążać partię. Gdy w 2020 r. „jedynką” na wybory sejmowe uczynił prokremlowskiego politycznego pajaca Zbigniewa Jedzińskiego — wielu pukało się w głowę, ale przynajmniej aktyw partyjny się cieszył licząc na rosyjskie głosy. Jak wiemy, przeliczył się. Gdy w tym roku na mera rejonu wileńskiego wysunął nikomu w rejonie nieznanego Waldemara Urbana — doprowadził do konsternacji nawet wśród najbardziej lojalnych współpracowników. I po raz pierwszy w historii od blisko 30 lat niepodzielnie rządzonego przez AWPL–ZChR rejonu — do drugiej tury wyborów mera. Ba, co więcej, w tej drugiej turze opozycyjny kandydat Robert Duchniewicz ma całkiem przyzwoite szanse na… zwycięstwo. Jest równie młody, inteligentny, wykształcony i przystojny jak Urban, ale w odróżnieniu od kandydata AWPL— ZChR jest też znany mieszkańcom rejonu. No i może liczyć na głosy nie tylko Polaków, ale i Litwinów.

    Czytaj więcej: Wyniki wyborów: Wśród liderów socjaldemokraci i konserwatyści

    Nie zabierałem głosu w czasie kampanii wyborczej. Nie krytykowałem. Nie chciałem być po raz setny posądzany o „rozbijacką” robotę. Pozwoliłem liderowi AWPL–ZChR wygłupiać się, ile chce. Jednak teraz nastąpił czas powiedzieć: sprawdzam. I wygląda na to, że Polacy — nawet ci, co głosują na AWPL-ZChR — już nie życzą sobie przywództwa wiecznego przywódcy. A zmysł taktyczny Tomaszewskiego coraz rzadziej się sprawdza w warunkach bojowych.

    W gruncie rzeczy Tomaszewski nie powinien w tej sytuacji głosić banialuk o „oszałamiającym” zwycięstwie, tylko przyjąć odpowiedzialność za kolejną, trzecią z rzędu porażkę wyborczą (zebrał o 50 proc. mniej niż w poprzednich wyborach) na klatę i podać się do dymisji. Obawiam się jednak, że będzie się pod tym względem wzorował nie na liderach krajów demokratycznych, tylko na Putinie i Łukaszence. Zamiast podania o dymisję, złoży raczej podanie o ubieganie się o kolejne kierownicze stanowisko. Bo skoro jest już prezesem AWPL–ZChR, ZPL, ZPL rejonu wileńskiego, to nie mógłby zostać prezesem jeszcze jakiejś organizacji?

    Cóż, panie Waldemarze, jako znawca Biblii powinien pan wiedzieć, że pycha zawsze kroczy przed… upadkiem.


    Czesław Okińczyc

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora