Więcej

    Wspólne dzieło

    Jezus Chrystus żył w czasach daleko idących podziałów społecznych, zwłaszcza na terenie Judei i zwłaszcza w narodzie wybranym. Z Pisma Świętego wiemy, że w społeczeństwie unikano zadawania się z celnikami jako przedstawicielami „nieczystej” grupy.

    Wiemy o relacjach Żydów z Samarytanami. Ale podziały były głębsze – między faryzeuszami i saduceuszami, między Żydami z Judei a Żydami żyjącymi w Grecji, między zwolennikami integracji z Rzymem, hellenizacji i tradycjonalistami. A to był zaledwie wycinek rzeczywistości – szerzej dochodziły podziały na Żydów, pogan i epikurejczyków, jak nazywano Żydów babrzących się w greckiej filozofii; podziały na obywateli Rzymu i nieobywateli, różne narody, języki i kultury. Dobra Nowina w tym kontekście była fundamentalnym wywróceniem dotychczasowego świata i jego podziałów, sprowadzeniem wszystkich zwaśnionych grup do wspólnego mianownika jako człowieczeństwa. W wymiarze Nowego Przymierza oznaczało to możliwość zbawienia dla całej ludzkości, zaś w wymiarze praktycznym i przyziemnym zbudowało najlepszą cywilizację w dziejach: to chrześcijańska filozofia wytworzyła pojęcie przyrodzonej godności osoby ludzkiej, to w łonie trybunałów kościelnych powstał nowoczesny proces sądowy z prawami osoby oskarżonej i przysługującym jej obrońcy z urzędu, to z antropologii katolickiej narodziły się prawa człowieka.

    A przecież porządek Zbawienia, wykraczającego poza podziały, był dla wielu trudny do przyjęcia, bo o ileż łatwiej jest trwać w podziałach niż podjąć wysiłek. Opór taki został również przepowiedziany: „Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową”. Ci bowiem, którzy chcieli nieść Ewangelię ponad dotychczasowymi podziałami, byli niejednokrotnie wyklinani i prześladowani przez przedstawicieli własnej grupy. W realiach dzisiejszej Wileńszczyzny podziałów jest obfitość. Ileż jest przypadków, że odmawia się wspólnego zrobienia czegoś korzystnego dla całej społeczności, bo „z tym robić nie będę”? Ileż poróżnień po linii partyjnej, światopoglądowej, estetycznej czy emocjonalnej? Jakże często umyka w tym zgiełku, w całej tej kulturze wykluczania – zrodzone również z Ewangelii – dobro wspólne? Wielkanoc jak żaden dzień w roku powinna przypominać nie tylko uniwersalne dla całej ludzkości, ale i aktualne dla wszystkich czasów przesłanie o wspólnym – niezależnym od wszelkich różnic – dziele, do którego zaprasza nas Zbawiciel.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14(41) 08-014/04/2023