Więcej

    Dominika Baniewicz, czyli Bgirl Nicke, mistrzyni breakdance’u: „Reputacja kraju zależy od jego obywateli”

    Dominika Baniewicz. Ta 15-letnia bgirl — czyli breakdance girl — na co dzień uczy się w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie. Bgirl Nicke, bo tak jest znana wśród breakdancerów, od dwóch lat zgarnia główne nagrody mistrzostw tanecznych na całym świecie. 7 maja młoda Polka wzniosła złoty puchar w Mistrzostwach Europy w Breakdance w hiszpańskiej Almerii. Dominika zamaszystymi ruchami zbliża się do Letnich Igrzysk Olimpijskich 2024, w których dyscyplina breakdance'u pojawi się w programie.

    Czytaj również...

    To tu były pierwsze dropy i backspiny

    Mimo aktywnego udziału w zawodach przy każdej możliwości wpada do Litewskiego Centrum Dzieci i Młodzieży, gdzie stawiała swoje pierwsze kroki w świecie breakingu.

    — To miejsce dla mnie wiele znaczy, bo tu przyszłam na swój pierwszy trening breakingu, do swojego pierwszego trenera — Jevgenijusa Kirjanovasa-Bbloke. Już wcześniej czułam, że breaking jest moją drogą, ale gdy przyszłam na pierwszy trening, to poczucie jeszcze bardziej wzrosło. Zrozumiałam, że chcę z tym powiązać życie — wyznaje Dominika.

    Wspomniane przez Dominikę poczucie znalezienia własnej drogi życiowej spotkało rozmówczynię w wieku pięciu lat. To właśnie wtedy przypadkowo obejrzane wideo z elementami breakingu tak bardzo zawładnęło umysłem i sercem dziewczynki, że już wkrótce rodzina młodocianej tancerki nie miała najmniejszych wątpliwości co do przyszłej roli breakdance w jej życiu.

    — Po raz pierwszy ujrzałam breaking w telewizji i bardzo mi się to spodobało. Nie znałam jeszcze nazwy, nie miałam pojęcia o tym, czym jest kultura hiphopowa. Po prostu zaczęłam oglądać tzw. breaking battles i powtarzać ruchy. Chciałam być podobna do tzw. B-boys i ubierać się w ich stylu. Gdy miałam osiem lat, mama zaprowadziła mnie na pierwszy trening — opowiada Bgirl Nicka.

    Nieoczywiste przemyślenia młodego człowieka

    Mimo młodego wieku, Dominika Baniewicz zaskakuje nie tylko talentem tanecznym, ale również niezwykle dojrzałymi jak na 15—latkę obserwacjami. Dziewczyna jest przekonana, że ma do spełnienia misję, której celem jest pobudzenie ludzi do emocji.

    — Czuję, że w tym celu się urodziłam. Muszę tańczyć. Każda osoba na Ziemi urodziła się, by robić coś pożytecznego. Swoje powołanie odkryłam już w dzieciństwie i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Breakdance pomaga przelać uczucia. Widzowie wiedzą, kiedy jestem zła, bo można to zaobserwować podczas tańca. Jeżeli jestem w dobrym humorze, wyczuwają pozytywną energię, która sprawia, że czują się lepiej — przekonuje rozmówczyni.

    Brak dzieciństwa? Niekoniecznie

    Rozwijająca się w zawrotnym tempie kariera Bgirl Nicki to nie tylko międzynarodowe podium, ale przede wszystkim ciężka praca wymagająca nie lada wyrzeczeń. Jednym z nich jest brak czasu na bycie dzieckiem i radość dzieciństwa. Dominika ma jednak w tej kwestii odrębne zdanie.

    — Nie żałuję tego, że nie spotykam się ze znajomymi i nie wpadam w wolnym czasie do pizzerii. Nie jest to mój priorytet. Mówiąc szczerze, jest to dla mnie wyłącznie strata czasu. Gdy umrzemy — a stanie się to z każdym — co będziemy wspominali? Raczej zdobycie złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich, a nie zjedzoną pizzę. To realizacja marzeń jest ważna — zapewnia Bgirl Nicka.

    Wzmianka o Igrzyskach Olimpijskich padła nie przez przypadek. Zbliżająca się milowymi krokami olimpiada w Paryżu, podczas której breakdance oficjalnie pojawi się w programie, jest wielkim marzeniem 15-letniej tancerki. Teraz jedna po drugiej zgarnia wygrane na międzynarodowych mistrzostwach breakdance i zdobywa szacunek wśród nieraz starszych i bardziej doświadczonych zawodników.

    Szacunek — największe wynagrodzenie

    — Każda wygrana oznacza, że idę do przodu. Nie interesuje mnie pula pieniężna, może to być 100 czy 1000 euro. Największym wynagrodzeniem jest szacunek innych tancerzy, bo jest dowodem, że jestem czegoś warta i dorównuję innym zawodnikom, którzy walczyli na arenie międzynarodowej. Mam 15 lat i trudno jest zdobywać taki szacunek. Najbardziej czułam się wyróżniona, gdy po zawodach podchodzili do mnie przedstawiciele elity breakdance, których występy oglądałam w Internecie, bo potrafili robić niesamowite rzeczy. Wydawałoby się, jak można zwyciężyć zawody „Red Bull BC One World Final“ trzy razy z rzędu? Pewnego razu do mnie podszedł zwycięzca, pochwalił mój występ jako niewiarygodny i życzył dalszych sukcesów. Było to dla mnie największą nagrodą – wyznaje Dominika.

    Zaszczyt z reprezentowania ojczyzny

    Teraz Dominika Baniewicz jest określana mianem wielkiego odkrycia ostatnich lat na światowej scenie breakdance. Mimo, że o jej względy zabiegają dobrze znane marki sportowe, a także poszczególne kraje, Bgirl Nicka pozostaje wierna Litwie.

    Jak sama twierdzi, jest dla niej zaszczytem wprowadzenia ojczyzny na światowe salony breakingu.

    — Ważna jest dla mnie możliwość reprezentować litewską scenę breakingu na świecie. Litewski breakdance jest mało znany na arenie międzynarodowej. Każdy tancerz może wymienić Holandię, Belgię, Rosję czy Koreę Południową jako potęgi breakingu. Po tym, gdy zdobyłam Mistrzostwa świata, fani sportu się dowiedzą, że Litwa jest krajem europejskim, a nie afrykańskim. Wcześniej pytano mnie skąd pochodzę, bo ludzie po prostu nie wiedzieli, gdzie leży mój kraj. Można pomyśleć, że to nieznajomość geografii — zaznacza.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Ale zauważa, że o reputację dbają też sami mieszkańcy.

    — Jest to jednak również problem samych Litwinów. Reputacja kraju zależy od jego obywateli, odniesionych sukcesów i przedstawionego poziomu. To ważne, gdy podchodzi inny tancerz i stwierdza, że zaznaczyłam Litwę na mapie świata breakingu — cieszy się Baniewicz.


    Inf. LRT.lt
    Śródtytuły od redakcji

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    ŹródłaLRT.lt

    Więcej od autora

    Wyróżnieni maturzyści w ambasadzie RP w Wilnie [GALERIA]

    Spotkanie upamiętnił nasz fotoreporter, Marian Paluszkiewicz. Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”.

    Przegląd BM TV z dr Łukaszem Wardynem, ekspertem Europejskiej Fundacji Praw Człowieka

    Rajmund Klonowski: Jak jest z tymi prawami człowieka na Litwie? Jest dobrze, jest źle, czy bardzo dobrze, bardzo źle? Łukasz Wardyn: Trzeba ten zakres podzielić na mniejsze części. Litwa będąc częścią wszelkich traktatów międzynarodowych i konwencji dotyczących praw człowiek, a...

    Czy możemy uniknąć urazów?

    Ingrida Sapagovaitė, kierownik Oddziału Ratunkowego dla Dzieci w Centrum Medycyny Ratunkowej, Intensywnej Terapii i Anestezjologii w klinikach Santaros Uniwersytetu Wileńskiego (VUL Santaros), opowiada, jak zapobiegać urazom u dzieci i odpowiednio się nimi opiekować. Dlaczego aktywność fizyczna jest niezbędna dla osób...

    Listy do redakcji

    Dzień doby, Szanowna Redakcjo! Bardzo dawno nie pisałam listu do żadnej gazety. Kilka razy odczuwałam takową potrzebę, ale w końcu rezygnowałam.Tym razem nie mogę nie napisać, moment ku temu jest ważny. Chodzi o zbliżające się wybory sejmowe i po raz...