Więcej

    Donbas walczy

    6000 km w ciągu tygodnia – to droga, jaką pokonał reporter „Kuriera Wileńskiego” wraz z przedstawicielami Centrum Analizy Ryzyk Regionalnych, pozarządowej organizacji ukraińskiej, żeby poznać z bliska sytuację w miejscowościach przyfrontowych ogarniętej wojną Ukrainy. Czytelnikom przedstawiamy trzeci tekst z cyklu, tym razem opisujący wyjazd do Donbasu.

    Czytaj również...

    Cała wschodnia Ukraina wydawać się może bezkresną równiną, porośniętą stepem, z rzadka urozmaicanym jakimś pagórkiem czy zagajnikiem. Od czasu rosyjskiej napaści pojawił się jednak jeszcze jeden element krajobrazu – słupy dymu unoszące się znad ostrzeliwanych przez rosyjskich okupantów miejsc.

    Sfałszowane referenda

    Obwód doniecki był przed wojną najgęściej zaludnionym obwodem Ukrainy. Mimo iż zajmował zaledwie 4,4 proc. powierzchni kraju (dla porównania – stanowiłby jedną trzecią powierzchni Litwy), to zamieszkiwało go 10 proc. mieszkańców państwa ukraińskiego, ponad 4 mln.

    Gęstość zaludnienia wynikała z usytuowanego tutaj przemysłu, który w latach transformacji stał się częściowo zapleczem dla prorosyjskich oligarchów o politycznych ambicjach – tzw. klanu donbaskiego, który od 2002 r. przybrał polityczną formę Partii Regionów. Ta zaś już 20 lat temu projektowała twory w stylu „Autonomicznego okręgu południowo-wschodniej Ukrainy” – obejmującego właśnie Krym i obwody chersoński, doniecki, ługański i zaporoski, które w roku 2022 w sfałszowanych pseudoreferendach usiłowali przyłączyć do rosyjskiego państwa najeźdźcy.

    Obecnie pod rosyjską okupacją znajduje się połowa obwodu, w tym Donieck, w związku z czym legalne władze obwodu przeniesione zostały najpierw do Mariupola, a po jego zniszczeniu przez okupantów – do Kramatorska. Tam właśnie się udaliśmy.

    Źródłem nazwy miasta jest rzeka Toreć Celny, dopływ Dońca. Od położenia, „kram Toreci”, czyli „przy Toreci”, wzięła swoją nazwę osada, która stała się później ośrodkiem przemysłowym mieszczącym dwa olbrzymie zespoły fabryczne – SKMZ oraz NKMZ, czyli odpowiednio Starokramatorskie i Nowokramatorskie Zakłady Budowy Maszyn. Praca w nich obecnie stoi na skutek zniszczeń zadanych przez rosyjskie ataki.

    Mający nieco ponad 100 km kw. powierzchni (jedna czwarta Wilna) Kramatorsk liczył przed wojną ok. 150 tys. mieszkańców. Do lata 2022 r. liczba ta spadła do 40 tys., ale po ukraińskiej kontrofensywie i odbiciu Łymanu zelżało rosyjskie ciśnienie na miasto. W październiku władzom lokalnym udało się przywrócić do pracy infrastrukturę komunalną, zwłaszcza zniszczone przez rosyjskie ataki ciepłownictwo – wówczas część mieszkańców wróciła i obecnie miasto liczy około połowy przedwojennej populacji.

    – Bliskość zwycięstwa – mówi jeden z naszych rozmówców, żołnierz Państwowej Służby Granicznej Ukrainy. – Potrzebujemy zwycięstwa. Niczego więcej. No, jeszcze dronów dla naszych chłopaków na froncie.

    Czytaj więcej: Dzień Polonii i Polaków za Granicą — w Ukrainie, w obliczu wojny

    Dziki Zachód

    Obecnie Kramatorsk jest zapleczem dla zaciekle broniącego się przed rosyjskim najazdem Bachmutu, oddalonego o niecałe 50 km. Jeśli ten miałby upaść po trwającej 10 miesięcy obronie, wówczas miastem fortecą stałby się Kramatorsk – stąd widoczne na każdym kroku przygotowania do obrony, przecinające miejskie skwery okopy, ale też ślady zniszczeń. Te ostatnie spowodowane przez ciągłe rosyjskie ostrzały.

    Największy tego rodzaju atak w ludność cywilną miał miejsce 8 kwietnia 2023 r., kiedy to na dworcu kolejowym zginęło ponad 60 osób. Jeden z naszych rozmówców podkreśla podłość rosyjskich agresorów, ale też mówi o cudzie – wówczas na dworcu tłoczyło się ponad 4 tys. cywili, przeważnie kobiet z dziećmi, oczekujących na ewakuację. Straty mogły być większe.

    Jak podkreśla nasz rozmówca, zmienia się charakter ostrzałów. O ile początkowo rosyjscy najeźdźcy strzelali w cele cywilne przeważnie rakietami precyzyjnymi, o tyle z czasem zaczęło ich brakować, więc używają systemów rakietowych typu Uragan, załadowanych amunicją kasetową. Jest to o tyle łatwiejsze, że próbujący oskrzydlić Bachmut rosyjscy okupanci zbliżyli się do Kramatorska niebezpiecznie blisko – w jednym punkcie odległość sięga zaledwie 16 km.

    Atmosfera przypomina nieco wyobrażenia o Dzikim Zachodzie – na peryferiach dominują ospałe dzielnice sypialne, których ulicami chodzą starsi ludzie, zajęci codziennością mimo wojny. W centrum zaś najbardziej widoczni są uzbrojeni żołnierze, dla których jest to przystanek w drodze na front.

    Dla tych lokali usługowych, które zostały w mieście, jest to złoty okres – każdy przecież musi zjeść, a żołnierz na swoim brzuchu nie oszczędza, zwłaszcza jeśli może to być dla niego ostatni posiłek w restauracji na dłuższy czas. Dlatego restauracje tutaj dbają o najwyższy poziom zarówno obsługi, jak i jakości posiłków.

    Zjadamy obiad w pobliżu centrum handlowego „Cudo”, leżącego przy placu Pokoju. Surrealizmu sytuacji dopełnia uświadomienie sobie, że najlepsze sushi w życiu zjadło się w Kramatorsku – ale na ziemię każe wrócić syrena alarmu powietrznego. Wróg nie daje się cieszyć.

    Atmosfera przypomina nieco wyobrażenia o Dzikim Zachodzie – na peryferiach dominują ospałe dzielnice sypialne, których ulicami chodzą starsi ludzie, zajęci codziennością mimo wojny. W centrum zaś najbardziej widoczni są uzbrojeni żołnierze, dla których jest to przystanek w drodze na front.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Apteczka dla Ukrainy

    Straszna równowaga

    Mieszkańcy obserwują rosyjskie ostrzały jak pogodę, odnotowują tendencje. Najczęściej ostrzeliwanym budynkiem w Kramatorsku jest miejski szpital psychiatryczny. Dlaczego rosyjscy terroryści z taką zapalczywością dążą do zniszczenia szpitala psychiatrycznego i uśmiercenia jego pacjentów?

    – Oni są po prostu je…ci, nie potrzebują innych powodów – mówi o najeźdźcach nasz rozmówca.

    Szpital psychiatryczny, leżący na zachodnich obrzeżach miasta, nie ma żadnego znaczenia strategicznego ani wojskowego. Jego ostrzeliwanie, podobnie jak cywilów czekających na dworcu, wynika po prostu z chęci zadawania jak największego cierpienia broniącej się stronie przez rosyjskich najeźdźców.

    Rosyjskie ostrzały są jak loteria, więc mieszkańcy Kramatorska przyjmują je ze spokojem. Jak mówią, w dużym mieście jest niewielkie prawdopodobieństwo, że pocisk trafi w konkretną osobę. A jeśli tak się stanie – to ta nie ma na nic wpływu. Śmierć w Kramatorsku czai się na każdym kroku: jednego dnia jemy tutaj w przytulnej restauracji, a następnego widzimy w mediach zdjęcia zbombardowanego budynku obok.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W obliczu tego balansowania na granicy śmierci zadziwia sprawność funkcjonowania miasta. Sklepy, restauracje, apteki – wszystko jest doskonale zaopatrzone. W szpitalach nie brakuje sprzętu ani leków, wszystkie placówki medyczne działają bez przerwy, mimo iż każda doznała bombardowań. Jedynie kobiety w ciąży są wysyłane do oddziałów położniczych znajdujących się dalej od frontu.

    Spośród wszystkich odwiedzonych przez naszą grupę miast chyba tutaj można było odczuć największy optymizm i wyczekiwanie. Być może to właśnie bliskość czającej się śmierci tak skłania ludzi do cieszenia się życiem?

    – Bliskość zwycięstwa – mówi jeden z naszych rozmówców, żołnierz Państwowej Służby Granicznej Ukrainy. – Potrzebujemy zwycięstwa. Niczego więcej. No, jeszcze dronów dla naszych chłopaków na froncie.


    Fot. Rajmund Klonowski


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 19(55) 13-19/05/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Przegrane zwycięstwa ducha

    Osiemdziesiąt lat temu kwiat Wileńszczyzny zmobilizował się w powstaniu, by wygonić z naszej ziemi niemieckich nazistów. Pod względem wojskowym operacja „Ostra Brama” zakończyła się sukcesem – wyzwoleniem Wilna spod niemieckiej okupacji. Pod względem politycznym była to porażka, gdyż zaraz...

    Na głowie

    Ostatnio na jednym z portali rozrywkowo-informacyjnych można było trafić na nagłówek o tym, jak para znanych osób „urządziła dla syna magiczny chrzest”, zaś chrzestnymi zostali znani ludzie. Już nagłówek jest dość zaskakujący, a więcej zaskoczeń czeka w samym tekście....

    Jaka polityka informacyjna?

    Ogłoszono właśnie, że rosyjskie instytucje zablokowały dostęp do wielu europejskich portali internetowych. Spośród litewskich wymienia się 15min, lrytas ir lrt, ale na liście nie ma innego giganta — delfi. Czy to dlatego, że delfi pozyskuje granty na rusyfikowanie w...

    Co z prawem do prywatności

    Od 1 lipca 2024 r. zaczyna obowiązywać nowy tryb rejestracji turystów. Każdy usługodawca świadczący usługi noclegowe będzie musiał w ciągu 24 godzin wprowadzić dane swoich gości do centralnej bazy krajowego systemu informatycznego turystyki. Do systemu dostęp będą miały nie...