Więcej

    Nie tylko Królewiec

    W Polsce z tablic przy drogach prowadzących w kierunku obwodu królewieckiego znika nadana przez sowieckiego okupanta barbarzyńska nazwa jego stolicy i wraca ta prawdziwa – Królewiec. Oficjalnie, zgodnie z uchwałą Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych.

    Na tablicach przy litewskich drogach nazwa Karaliaučius widnieje już od kilku dziesięcioleci, jednak niejako fakultatywnie, z jednoczesnym podaniem nazwy Kaliningrad.

    Solidaryzując się z polską uchwałą, dwóch litewskich posłów z ramienia Związku Ojczyzny zwróciło się do Państwowej Komisji Języka Litewskiego z propozycją ogłoszenia nazwy Kaliningrad jako niezalecana. Komisja propozycję odrzuciła, aczkolwiek dosyć pokrętnie i niezobowiązująco zachęciła do używania obok rosyjskich także litewskich nazw miejscowości tego obwodu. Podobno to się teraz nazywa apolityczność… A w rzeczy samej, warto pamiętać, że prawdziwe nazwy prawie wszystkich miejscowości obwodu królewieckiego mają trzy wersje językowe: litewską, polską i niemiecką. Powinny zatem w tych językach być odpowiednio używane, i to nie tylko w kontekście historycznym.

    Wszystkie, a nie tylko Królewiec; np. drogowskaz w Gołdapi powinien wskazywać, że droga na północ prowadzi do Gąbina lub Głąbina (po litewsku Gumbinė), a nie, jak dotychczas, do Gusiewa itd.

    Zresztą zasadnie byłoby rozważyć, czy używanie takich nazw, jak Sowieck (prawdziwa polska nazwa – Tylża, litewska – Tilžė) czy Krasnoznamiensk (PL: Łoździenie, LT: Lazdynai lub Lazdėnai) nie koliduje z obowiązującym zarówno w Polsce, jak i na Litwie ustawowym zakazem propagowania reżimów totalitarnych, nie mówiąc już o „patronie” stolicy okupowanego obwodu, jednym z sygnatariuszy decyzji z 1940 r. o wymordowaniu polskich jeńców.

    Wyzwoliciele od cywilizacji nie poprzestali na ludobójstwie mieszkańców tej krainy, lecz wymienili nie do poznania prawie całą jej toponimię, powodując, że autentyczne nazwy zostały wymazane nie tylko z rosyjskich map. Przywracając je, można zatem dla ułatwienia w nawiasie podać nazwę okupacyjną, poprzedzając ją słowem „tymczasowo”. Bo ta ziemia nie jest rosyjska. I nie będzie.

    Nie chodzi tu o jakieś roszczenia terytorialne, zasada niezmieniania granic powinna być ściśle przestrzegana. Ale skoro moskiewskie imperium po 1991 r. tę zasadę wielokrotnie pogwałciło i gwałci nadal, łamiąc wszystkie traktaty, to będzie musiało ponieść odpowiednią karę, podobnie jak wcześniej Niemcy.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (73) 24-30/06/2023