Więcej

    Krymski sen, krymski koszmar

    Wysadzenie przez Rosjan w powietrze tamy w Nowej Kachowce stanowi poważne zagrożenie katastrofą ekologiczną dla Krymu, który zostanie w ten sposób pozbawiony głównego źródła dopływu wody. To jednak tylko ostatni z wielu problemów, które dotknęły mieszkańców tego półwyspu po aneksji przez Rosję w 2014 r.

    Co prawda według oficjalnych danych podczas referendum zjednoczeniowego ponad 90 proc. tamtejszych mieszkańców opowiedziało się za wcieleniem Krymu do Federacji Rosyjskiej, jednak wszyscy wiedzą, że wyniki plebiscytu zostały sfałszowane.

    Już wkrótce po tym głosowaniu zaczęły się prześladowania działaczy narodowości ukraińskiej oraz mniejszości tatarskiej, którzy nie ukrywali swojego niezadowolenia z powodu okupacji półwyspu.

    Wielu z nich zostało aresztowanych i skazanych na długoletni pobyt w koloniach karnych. Po rozpoczęciu pełnoskalowej agresji na Ukrainę w lutym ub.r. represje nasiliły się. W ostatnich miesiącach notuje się coraz więcej porwań Tatarów, którzy następnie znikają bez wieści. Coraz większe problemy zaczynają mieć jednak także prorosyjscy mieszkańcy Krymu.

    Większość z nich żyje z turystyki, jednak liczba chętnych pragnących skorzystać z odpoczynku w Teodozji, Jałcie czy Ałuszcie jest znikoma. Otoczone okopami i barykadami plaże pozostają puste. Poza tym wiele obiektów turystycznych zostało zarekwirowanych na cele wojskowe przez armię, która lokuje tam swoich żołnierzy. Ci ostatni na północy półwyspu budują system fortyfikacji, odbierając miejscowym rolnikom ziemię i czyniąc ją nieprzydatną do siewu i zbiorów. Próby dochodzenia przez wieśniaków odszkodowań za zarekwirowane grunty kończą się na niczym. Co bardziej upartym gospodarzom grożono nawet śmiercią.

    To wszystko sprawia, że na Krymie rośnie bezrobocie i ubóstwo. Jakby tego było mało, mężczyźni w wieku poborowym są często wyłapywani przez krążące po miastach i wsiach specjalne patrole, wcielani do wojska i wysyłani na front w charakterze mięsa armatniego.

    Narasta atmosfera niepewności i strachu. Jedni obawiają się kolejnych represji i ograniczeń nakładanych przez władze rosyjskie, inni – ukraińskiej kontrofensywy, której celem może być Krym.

    Na razie wszyscy przygotowują się jednak do nadchodzącej suszy i ograniczeń w dostawach wody. A przecież nie tak to wszystko miało wyglądać. Ci, którzy witali rosyjskie wojska, spodziewali się lepszego życia. Dostali tego, czego chcieli.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (73) 24-30/06/2023