Pamiętam, jak swego czasu w Rydze spotkałem pewnego Łotysza, który przekonywał mnie, że jest „protestanckim ateistą”, różniącym się od „prawosławnych ateistów” z Białorusi. Przypomniałem sobie tę rozmowę, gdy zetknąłem się niedawno z wynikami badań przeprowadzonych przez cztery brytyjskie uniwersytety w sześciu krajach świata (Brazylia, Stany Zjednoczone, Dania, Japonia, Chiny, Wielka Brytania). Ich celem było wykrycie podobieństw i różnic między ludźmi niewierzącymi, którzy żyją w państwach o odmiennej tradycji religijnej.
Naukowców interesowały tylko dwie grupy – ateiści (deklarujący: „nie wierzę w Boga”) i agnostycy (twierdzący: „nie wiem, czy Bóg istnieje, ale nie sądzę, że jest sposób, aby się tego dowiedzieć”). Najbardziej interesującym aspektem badań było odkrycie, że wielu ludzi, choć nie wierzy w Boga, wierzy w „istoty nadprzyrodzone, które mogą być dobre, złe lub żadne z nich, takie jak demony, anioły, duchy i zjawy”. Okazuje się, że taką wiarę prezentuje spory odsetek ateistów i agnostyków. W Wielkiej Brytanii jest to odpowiednio 18 i 22 proc., w Stanach Zjednoczonych – 20 i 16 proc., w Danii – 19 i 16 proc., w Chinach – 22 i 36 proc., w Japonii – 9 i 24 proc., w Brazylii – 30 i 25 proc.
Respondentów zapytano też, czy zgadzają się z twierdzeniem, że „na tym świecie istnieją ukryte siły dobra i zła”. Okazało się, że wierzy w to 51 proc. agnostyków chińskich, 43 proc. brytyjskich czy 36 proc. amerykańskich, a także 33 proc. ateistów brazylijskich, 32 proc. duńskich czy 30 proc. chińskich.
Niewierze w Boga może więc towarzyszyć wiara w istnienie świata nadprzyrodzonego oraz walkę między siłami dobra i zła, która toczy się w niewidzialnej dla nas rzeczywistości. W tym sensie duża część ludzi niewierzących w XXI w. przypomina pogan wywodzących się z archaicznych kultur animistycznych, reprezentujących tzw. religijność naturalną.
Chrześcijańscy misjonarze w minionych stuleciach przekonywali takie osoby argumentami, że skoro istnieją byty nadprzyrodzone, które prowadzą walkę po stronie dobra, to musi istnieć także Stwórca owych istot, będący źródłem Dobra. W przypadku takich ludzi ujawnia się również ewangelizacyjny wymiar egzorcyzmów. Znane są bowiem przypadki osób niewierzących, które widząc opętanych, których uwolniono od zła, odnajdowały drogę do Boga. Podobnie jak wielu Izraelitów nawrócił widok Jezusa wypędzającego dręczące ludzi demony.
Czytaj więcej: Zafałszowana opowieść o aniołach i demonach
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 18 (53) 11-17/05/2024