Więcej

    Pamiętajmy o rozkazie nr 00485

    11 sierpnia 1937 r. został podpisany przez sowieckiego ministra spraw wewnętrznych Nikołaja Jeżowa rozkaz numer 00485, na mocy którego przeprowadzono pierwszą jawną czystkę etniczną w rosyjskim imperium.

    Warto podkreślić – jawną – gdyż ludobójstwa podbitych narodów rosyjscy imperialiści dokonywali już wcześniej czy to przez wycinanie w pień, choćby Jakutów czy Czeczenów, czy przez branki do wojska, jak Polaków i inne narody. Przykładem szczególnym jest w tym ciągu rosyjskich zbrodni przeciw ludzkości Wielki Głód – który oficjalnie był ludobójstwem klasowym, dokonywanym na chłopach Ukrainy, Kubania i Kazachstanu, ale w szczegółach miał też charakter narodowościowy, bo jedynie na terenach z ukraińską większością był zakaz przesiedlania się, co skutkowało największą śmiertelnością właśnie Ukraińców. Na marginesie, w Wielkim Głodzie w wielkich męczarniach umierali także Polacy, o czym wspomina chociażby mieszkanka znajdującego się wówczas pod rosyjską okupacją Podola Zofia Pawłowska. Naszych rodaków w Wielkim Głodzie mogło zginąć 40–60 tys.

    Do ludobójstwa katyńskiego i do ludobójstwa wołyńskiego drogę torowały jeszcze inne rosyjskie zbrodnie.

    Tymczasem skala tzw. operacji polskiej NKWD była znacznie większa. Bezpośrednio zamordowano – strzałem w tył głowy – 111 091 Polaków, zaś 28 744 skazano na łagry. Kolejne ponad 100 tys. Polaków deportowano, m.in. na stepy Kazachstanu, gdzie ginęli masowo od głodu i narażenia na żywioły. W tym ludobójstwie jedynym kryterium była narodowość – rosyjscy siepacze niszczyli naszych rodaków tylko za to, że byli Polakami. Z 470 polskich księży przeżyło tylko 10. Ludzie do tego stopnia zostali zastraszeni, że bali się mówić sobie po polsku „dzień dobry”. Jak wykazały późniejsze badania, bycie Polakiem powodowało, że miało się 31 razy większe szanse zginąć w wielkiej czystce niż jakiejkolwiek innej narodowości. Polacy stanowili 44 proc. wszystkich ofiar tzw. operacji narodowościowych NKWD. Pamiętamy o ludobójstwie katyńskim i o ludobójstwie wołyńskim, ale drogę do nich torowały rosyjskie zbrodnie, w których ginęli również Polacy: czerwony terror na Krymie w latach 1920–1921, Wielki Głód i operacja polska NKWD. I kiedy już rosyjskie NKWD spotkało się ze swoimi sojusznikami z Gestapo na wspólnych konferencjach po wspólnej, niemiecko-rosyjskiej napaści na Polskę w 1939 r., mieli o czym rozmawiać… 11 sierpnia wystawmy w oknie światełko pamięci o pomordowanych rodakach. I odmówmy za nich pacierz.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (90) 04-11/08/2023