Więcej

    Niemcom słowo „reparacje” bardzo źle się kojarzy

    Z uwagi na uwarunkowania historyczne słowo „reparacje” naszym zachodnim sąsiadom bardzo źle się kojarzy. Głownie dlatego, że ostatnie odszkodowania za I wojnę światową Niemcy zapłacili całkiem niedawno i były one dla nich dużym obciążeniem — uważa prof. Jan Rydel, historyk zajmujący się stosunkami polsko-niemieckimi w XX w.

    Czytaj również...

    Anna Piotrowska: Jest pan specjalistą od relacji polsko-niemieckich. Jak one w tej chwili wyglądają?

    Jan Rydel: Relacje polsko-niemieckie są obecnie bardzo intensywne. Są poziomy, szczególnie obszar gospodarki, gdzie układają się wręcz znakomicie. Są też zupełnie dobre, jeśli chodzi o współpracę na poziomie fachowym, np. policji czy wojska. Natomiast polityczne relacje polsko-niemieckie uległy znaczącemu ochłodzeniu. Ze względu na różne czynniki, z których chyba najważniejsza jest pewna sprzeczność interesów polskich i niemieckich o charakterze geopolitycznym, związana z tym, że Niemcy najprawdopodobniej widziały swoją przyszłość, gwarancje swojej pozycji, w bliskich związkach gospodarczych z Rosją. Polegających na tym, że Rosja miała być dostarczycielką względnie tanich surowców energetycznych pozwalających Niemcom utrzymać konkurencyjność ich przemysłu. Niemcy sporo też inwestowali w Rosji, spodziewając się robić tam znakomite interesy.

    To była zasadnicza sprzeczność między Polską a Niemcami, ponieważ Polska postrzegała tego typu powiązania gospodarcze z Rosją za niebezpieczne, szczególnie dla siebie, bo Niemcy nie musieli się obawiać rosyjskiej ekspansji imperialnej.

    Więzi gospodarcze Niemiec z Rosją były przez nasz rząd postrzegane jako sprzeczne z interesem Polski. Jaka jest rola Polski w Europie według niemieckiego konceptu?

    Wzmocnienie gospodarcze, a co za tym idzie i polityczne Niemiec oznaczało to, że w Berlinie nie przewidywano wpuszczenia Polski do grona partnerów pierwszej klasy. Dla nas było przeznaczone miejsce podwykonawcy pomysłów, inicjatyw gospodarczych, z których gros zysków spływać będzie do hegemona. Być może wiele państw Europy Środkowo-Wschodniej godzi się z takim stanem rzeczy, nie mają ambicji odgrywania samodzielnej, sprawczej roli w polityce europejskiej. Polska jest jednak za duża, żeby rolę takiego „wasala” przyjąć bez oporu. Jest też trochę za mała, by być niejako automatycznie traktowana jako pełnoprawny partner Niemiec.

    Wojna w Ukrainie zweryfikowała wspomniane wcześniej niemieckie koncepcje rozwoju, ale nie można być pewnym, że nasi sąsiedzi definitywnie się z nimi pożegnali. A na pewno się nie pożegnali z ideą swojego przywództwa w Europie. Niemieccy politycy zupełnie otwarcie mówią o „deutsche Führungsrolle in Europe” — przywództwie, hegemonii Niemiec w Europie. O przejmowaniu odpowiedzialności za Europę.

    Polska do dziś dnia odczuwa skutki niemieckiej okupacji
    | Fot. autor nieustalony, AIPN, sygn. GK-5-1-291-16

    Ostatnio w polskiej przestrzeni publicznej dużo się działo w obszarze relacji polsko-niemieckich. Dlaczego? 

    W ciągu ostatnich ośmiu lat ten konflikt interesów przeniósł się na powierzchnię życia politycznego, został po polskiej stronie dosadnie nazwany po imieniu. To niezgodne z obecną poprawnością polityczną, tego typu twardego języka i otwartości w dyplomacji europejskiej się na ogół nie stosuje. Wszystkie kraje mają jakieś sprzeczne interesy z sąsiadami, ale o tym się debatuje w zaciszu gabinetów, a nie w mediach. Na pewno napsuło to dużo krwi Niemcom i wywołało wielką niechęć do poprzedniego rządu polskiego. Reparacje też odegrały w tym ważną rolę, bo Niemcy dostają gęsiej skórki słysząc słowo „reparacje”. Osobiście uważam, że po polskiej stronie trochę nadużyto tego twardego języka.   

    Skąd ta niechęć naszych sąsiadów do reparacji? 

    Mają w pamięci bardzo kontrowersyjne i znienawidzone w Niemczech reparacje po I wojnie światowej. Wyliczono je po konferencji paryskiej i jeśli zostałyby wyegzekwowane w pełnej wysokości, to Niemcy straciłyby niemal cały majątek narodowy. Każde państwo zgłaszało kwoty jakie tam wymyślono i one wędrowały do wspólnego garnka z żądaniami finansowymi wobec Niemiec. Najpierw te reparacje były płacone w pełnej wysokości, a potem, kiedy te państwa potrzebowały do czegoś Niemiec, zaczęto je redukować. Hitler zaprzestał ich wypłacania. Ale potem mimo redukcji część długów została i pamiętam, jak niemieckie media w 2010 roku szeroko donosiły o tym, że właśnie — po 92 latach — udało się spłacić ostatnie reparacje za I wojnę światową. To właśnie z tej przyczyny Niemcy są wręcz uczuleni na dźwięk słowa „reparacje”. Po ogłoszeniu przez Polskę raportu o stratach wojennych prawdopodobnie wyobrazili sobie, że z tymi polskimi reparacjami czeka ich taka sama przeprawa jak po tych po I wojnie światowej.  

    Jeśli nie reparacje, to może jakieś zadośćuczynienie? 

    Zgodnie z twierdzeniem wszystkich ludzi zajmujących się profesjonalnie stosunkami polsko-niemieckimi, jak i polityków, nie ulega wątpliwości, że kwestia zadośćuczynienia Niemiec Polsce i Polakom w następstwie tego, co robili podczas II wojny światowej, nie została uczciwie załatwiona. Prawdę mówiąc — Niemcy, którzy nie wpadają w szewską pasję słysząc o reparacjach dla Polski — też temu przyznają rację. Niemieccy prawnicy mogą udowadniać, że kwestia niemieckich reparacji dla Polski jest zamknięta z prawniczego punktu widzenia, ale z moralnego, etycznego nie jest. I sami Niemcy to w gruncie rzeczy rozumieją. Metody, którymi ominięto zadośćuczynienie Polsce są bardzo nieładne, ale zdaje się, że nie ma organu, przed którym moglibyśmy Niemców zaskarżyć w tej kwestii. W związku z tym, obydwie strony pozostają przy swoich stanowiskach. Ta kwestia będzie wymagała w przyszłości — być może całkiem nieodległej — politycznych decyzji z obydwu stron, dotyczących dalszych kroków.  

    Ruiny powojennej Warszawy
    | Fot. autor nieustalony, AIPN, sygn. GK-13-2-1-47

    Czas działa na naszą niekorzyść? 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Upływ czasu ma w tym przypadku względnie małe znaczenie. Niemcy wypłaciły ostatnio poważne rekompensaty Namibii z powodu wojny kolonialnej prowadzonej przed ponad stu laty i ludobójstwa tamtejszych plemion. Mamy więc jeszcze czas, żeby o tym rozmawiać. Sprawa nie jest zamknięta jeszcze z innego powodu. Poprzez długą i starannie przemyślaną pracę Niemcy wyrobiły sobie w świecie rangę mocarstwa moralnego, które świetnie przepracowało okres nazistowski, zadośćuczyniło za zbrodnie, szczególnie za zbrodnie Holokaustu. Obecnie wszyscy Niemcy poczuwają się do moralnej odpowiedzialności za tę przeszłość i duża część opinii światowej postrzega ich tak, jak oni sobie tego życzą.

    W tej sytuacji polskie roszczenia, są pewną rysą na tym wizerunku. Bardzo dobrym posunięciem był nasz raport o stratach wojennych, zwłaszcza tom z ilustracjami. W miarę jak ten dokument będzie się rozchodził po świecie, Niemcom będzie coraz trudniej zachować miano moralnego przywódcy i zapewne z czasem uznają, że tę rysę trzeba jakoś zaleczyć.  

    Czy to znaczy, że jak będziemy Niemców edukować i naciskać, to za jakiś czas dostaniemy pieniądze? 

    Będziemy naciskać, edukować i umiejętnie negocjować z nimi, aż w końcu to nastąpi. Czy będzie to pełna kwota opisana w raporcie o stratach wojennych, jakie formy te płatności na rzecz Polski przyjmą — trudno wyrokować w tej chwili. W związku z niechęcią Niemiec do poprzedniego polskiego rządu, w Berlinie nie podjęto de facto żadnych kroków w tym kierunku. Może teraz ktoś podejmie temat i poprowadzi go inaczej, może bardziej skutecznie.  

    A jak pan ocenia realnie szanse na wypłatę reparacji?  

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Mówimy o rzeczach, które być może wydarzą się w ciągu kolejnych 20 lat. To równanie z bardzo wieloma niewidomymi. Nie wiadomo w jakiej pozycji będą Niemcy, nie wiadomo jak się rozstrzygną relacje europejsko-rosyjskie w następstwie wojny w Ukrainie. W którym kierunku będzie ewoluować Unia Europejska… Jest tu tyle zmiennych czynników, że gdybym miał spekulować to chyba powiedziałbym tak: wątpię żebyśmy osiągnęli pełną kwotę i żeby te wypłaty przyjęły formę regularnych reparacji w postaci corocznych przelewów. Ale wcale nie wykluczam, że możliwe będzie, przy ugodzie z Niemcami, osiągnąć spore zadośćuczynienie, które niekoniecznie musi się nazywać reparacjami. Wszystko jest w rękach naszych polityków, publicystów, ludzi nauki, którzy powinni umiejętnie edukować i przekonywać niemieckie społeczeństwo w tych kwestiach.

    Rozmawiała Anna Piotrowska, PAP   


    Tekst powstał w ramach kampanii informacyjnej skierowanej do Polonii i Polaków za granicą nt. odszkodowań za straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej realizowanej przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego.

    Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

    Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu „Polonia i Polacy za Granicą 2023”.


      

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wyróżnieni maturzyści w ambasadzie RP w Wilnie [GALERIA]

    Spotkanie upamiętnił nasz fotoreporter, Marian Paluszkiewicz. Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”.

    Przegląd BM TV z dr Łukaszem Wardynem, ekspertem Europejskiej Fundacji Praw Człowieka

    Rajmund Klonowski: Jak jest z tymi prawami człowieka na Litwie? Jest dobrze, jest źle, czy bardzo dobrze, bardzo źle? Łukasz Wardyn: Trzeba ten zakres podzielić na mniejsze części. Litwa będąc częścią wszelkich traktatów międzynarodowych i konwencji dotyczących praw człowiek, a...

    Czy możemy uniknąć urazów?

    Ingrida Sapagovaitė, kierownik Oddziału Ratunkowego dla Dzieci w Centrum Medycyny Ratunkowej, Intensywnej Terapii i Anestezjologii w klinikach Santaros Uniwersytetu Wileńskiego (VUL Santaros), opowiada, jak zapobiegać urazom u dzieci i odpowiednio się nimi opiekować. Dlaczego aktywność fizyczna jest niezbędna dla osób...

    Listy do redakcji

    Dzień doby, Szanowna Redakcjo! Bardzo dawno nie pisałam listu do żadnej gazety. Kilka razy odczuwałam takową potrzebę, ale w końcu rezygnowałam.Tym razem nie mogę nie napisać, moment ku temu jest ważny. Chodzi o zbliżające się wybory sejmowe i po raz...