O wydarzeniach 13 stycznia 1991 r. napisano już wiele. I zapewne jeszcze wiele mniej lub bardziej znanych aspektów tego kluczowego momentu walki o niepodległość Litwy zostanie opisanych. Opisanych przez uczestników, naocznych świadków, historyków.
Jednak tak jak inne przełomowe chwile w historii, 13 stycznia będzie wywoływał pytania. Pytania u zwykłych ludzi, ale też pytania u przyszłych pokoleń. Niektóre z takich pytań zapewne słyszymy bardzo często. Po co? Po co 13 stycznia 1991 r. zginęli ci ludzie? Po co bronili wieży telewizyjnej, Sejmu, Domu Prasy? Po co bezbronni rzucili się pod sowieckie czołgi? Czy ich ofiara była potrzebna?
A zresztą to samo pytanie zadaje się, gdy wspomina się inne przełomowe momenty historii. Czy potrzebna była działalność litewskich dysydentów? Za co ginęli po wojnie litewscy partyzanci z antykomunistycznego podziemia?
A w Polsce podobne pytania stawia się, gdy mówi się o powstaniach: warszawskim, styczniowym czy listopadowym. Gdy wspomina się zryw Solidarności i jego stłumienie. Ile warta była poniesiona ofiara? Tego nie da się zmierzyć. Przecież carskie imperium rozpadło się, a Polska i Litwa odzyskały niepodległość; później padł reżim komunistyczny i znowu odzyskaliśmy wolność. Ale ci ludzie zginęli…
Na pewno każdy z nas słyszał te pytania. Słyszał również odpowiedzi na nie. Czasami bardzo różne. Gdy o tym myślę, przychodzi do mnie jedna poetycka, ale straszna odpowiedź: „Bo wolność… krzyżami się mierzy! Historia ten jeden ma błąd!”. Te słowa urodzonego w Kijowie Feliksa Konarskiego z piosenki „Czerwone maki na Monte Cassino” chyba dają dobitną odpowiedź. Niestety, nie dla wszystkich.
Każdy ma własną perspektywę widzenia dziejów. Owszem, poziom życia wielu obywateli wolnych krajów pozostawia wiele do życzenia. Niezbyt wysokie płace i emerytury, ale już wysokie ceny w sklepach. Słono płacimy za usługi komunalne, otrzymujemy nie najlepszą opiekę medycyną. I każdy zapewne ma własną dłuższą lub krótszą listę narzekań na trudności dnia codziennego. Czasami ta lista wykracza poza osobiste problemy. Nieraz ktoś narzeka – wolności jest zbyt dużo. Narzeka na polityków, że cały czas o coś się kłócą, że stale ktoś przeciwko czemuś protestuje. Ale właśnie, jakkolwiek to dziwnie i paradoksalnie brzmi, również o to walczono 13 stycznia, aby każdy miał prawo swobodnie walczyć o swoje poglądy i wartości. To właśnie też jest wolnością.
Czytaj więcej: Relacja Jerzego Surwiły z 13 stycznia 1991: „Widziałem leżącego, a tuż obok upadła kobieta”
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 02 (05) 13-19/01/2024