Więcej

    Początek Rzeczypospolitej Turgielskiej

    80 lat temu liczące ponad 100 żołnierzy oddziały Armii Krajowej uderzyły na Turgiele. Miasteczko zostało zdobyte po krótkiej walce stoczonej z litewskimi policjantami. Był to początek Rzeczypospolitej Turgielskiej – będącej pod okupacją niemiecką, do czasu wkroczenia bolszewików, skrawkiem wolnej Polski.

    Czytaj również...

    Do 1939 r. w Turgielach, siedzibie gminy, działała szkoła powszechna i katolicki dekanat liczący osiem parafii. 

    Pochodzący z Małych Zacharyszek koło Jaszun żołnierz 6. Brygady AK, Wacław Cierpiński, tak scharakteryzował topografię okolicznego obszaru: „Kraina cicha, spokojna, obfita w lasy i pagórki, przecięta wstęgą Mereczanki. Gdzie niegdzie dwór z aleją lipową, świadek wojen napoleońskich i powstań. Z rzadka pałac z kolumnami i oficynami. Tu i ówdzie, wśród lasów, zaścianki szlacheckie okolone topolami, klonami, sadami. Na skraju borów przycupnęły pojedyncze zagrody, jakby czekając na przyjście głodnego lub rannego powstańca – partyzanta. Niewielkie wsie wśród pól pociętych zagonami i miedzami, ciągnące się wzdłuż rzeczek, nad którymi czernieją łaźnie – banie. W sadach i ogrodach pasieki kolorowych uli dających wspaniałe miody z lipy, gryki, wrzosów. Lasy zasobne w leszczynę, poziomki, maliny, czernice, brusznice i cudowne borowiki. Ta część powiatu wileńsko-trockiego, zamknięta od północy linią Porudomino – Rudomino, ze wschodu Rudomino – Turgiele, od południa Turgiele – Wielkie Soleczniki, z zachodu Puszczą Rudnicką, była ciekawa historycznie. Turgielski kościół ufundowany przez Wacława Mongirda w 1578 r., drewniany, płonął dwukrotnie. Ten murowany, znany nam, stoi do dzisiaj (moja matka była z domu Mongirdówna) (…). [Graniczący z Turgielami] folwark Andrzejów otrzymał gen. Lucjan Żeligowski za działania wojenne w 1920 r.”. 

    Czytaj więcej: Piłsudski i Żeligowski już nie są porównywani ze Stalinem i Hitlerem

    Odcisk pieczęci Zarządu Gminy Turgielskiej, 1923 r.
    | Fot. Litewskie Centralne Archiwum Państwowe

    „Nastąpił podział zadań”

    W okresie okupacji niemieckiej miasteczko pozostało siedzibą gminy zarządzaną przez urzędników litewskich. Działała tam poczta, placówka zdrowia, apteka oraz kilka sklepów. 

    Po świętach Bożego Narodzenia w sztabach oddziału por. Gracjana Froga „Szczerbca” i cichociemnego por. Adama Boryczki „Tońki” zapadła decyzja o konieczności uderzenia na miasteczko. Akcja ta, oprócz celów dozbrojeniowych i zaopatrzeniowych, miała też mieć efekt propagandowy. Ludzie z siatki terenowej AK udzielili informacji o rozlokowaniu w miasteczku policjantów i urzędników litewskich. Ułatwiło to opracowanie planu ataku. 

    28 grudnia w godzinach południowych zarządzone zostało w oddziałach por. „Szczerbca” i por. „Tońki” pogotowie bojowe. Dowódcy plutonów przeprowadzili odprawy z drużynowymi. Ci przydzielili zadania sekcyjnym. Schemat ataku zakładał zajęcie przez „Tońkowców” poczty i mleczarni. „Szczerbce” miały wystawić ubezpieczenia, przerwać łączność telefoniczną, opanować posterunek policji i urząd gminy, załadować na sanie i wywieźć artykuły żywnościowe zmagazynowane w sklepach. 

    Gdy zapadał zmrok pododdziały por. „Szczerbca” podeszły pod Turgiele od strony północnej. Podkomendni por. „Tońki” zajęli stanowiska od strony południowej. Władysław Markowski „Dżumba” zapisał we wspomnieniach: „Na odprawie z dowódcami plutonów i drużyn »Szczerbiec« zapoznał nas z usytuowaniem ulic i obiektów. Nastąpił podział zadań i ustalenie kierunków natarcia, ubezpieczeń, godziny rozpoczęcia akcji, sygnału zakończenia. Wyruszamy o zmroku. Przed Turgielami chwila odpoczynku. Drużyna wyznaczona do przerwania połączeń telefonicznych wyrusza pierwsza. Za chwilę oddziały rozczłonkowują się i zajmują wyznaczone stanowiska. Ruszamy do ataku. Najpierw cicho biegniemy pod wytypowane budynki. Teraz granaty i serie z automatów”. 

    Atak nastąpił po wystrzeleniu rakiety świetlnej. Policjanci litewscy byli już wcześniej zaalarmowani o fakcie zbliżania się do miasteczka uzbrojonych grup mężczyzn. Nie wiedzieli tylko, czy atakować będą Polacy, czy też bolszewicy.

    Czytaj więcej: Brygada „Szczerbca” przed sądem NKWD

    Odcisk pieczęci wójta gminy Turgiele |
    Fot. Litewskie Centralne Archiwum Państwowe

    „Odebrano broń policjantom i urzędnikom”

    Turgielski posterunek obsadzony był przez 33 funkcjonariuszy 2. kompanii 253. batalionu policji litewskiej. Funkcjonariusze dysponowali 29 karabinami, dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi (Maschinengewehr wzór 42), czterema lekkimi karabinami maszynowymi („diegtiarami”). Pozostała część tej kompanii obsadzała Stützpunkt (punkt ochronny) znajdujący się w Małych Solecznikach. Według relacji polskich opór litewskich policjantów trwał krótko. 

    Zygmunt Kłosiński „Huzar” pisał: „Wartownicy czy też patrol policyjny zaalarmowali strzałami posterunek i pod naszym ogniem wycofali się do centrum miasteczka. Po ataku granatami i ostrzelaniu posterunku policji seriami erkaemów wezwano policjantów do poddania się. Wtargnięto następnie do wnętrza budynku. Kilku policjantów broniło się zza kościelnego muru, chroniąc się następnie w kościele, co na prośbę proboszcza [ks. Józefa Obrembskiego] partyzanci uszanowali. Z niektórych domów urzędnicy próbowali wspierać policjantów ogniem karabinów i pistoletów. Po ostrzelaniu ich krótkimi seriami peemów i erkaemu oraz groźbie użycia amunicji zapalającej poddali się (…). Odebrano broń policjantom i urzędnikom [cywilnym]. Zdobyto erkaem, kilkanaście karabinów, pistolety, kilka skrzynek granatów, amunicję, mundury, płaszcze, obuwie (…). Wziętych do niewoli policjantów i urzędników zwolniono, nakazując im wyjazd z rodzinami tam, skąd przybyli tzn. na Litwę Kowieńską, co zostało zrealizowane. Turgiele do końca okupacji niemieckiej były wolne”. 

    Turgiele stały się miejscem kwaterunku 3. Brygady. Drewniany budynek urzędu gminy został spalony. Marian Korejwo „Milimetr” zapisał we wspomnieniach: „Ze swoją drużyną nacierałem od strony Pawłowa szosą Jaszuńską, która w Turgielach przechodziła w ulicę Długą. Postawiłem ubezpieczenie od strony Jaszun. Stał tam silny garnizon niemiecki. Z resztą drużyny biegłem w kierunku środka miasteczka. Zostało opanowane po krótkiej strzelaninie. Wrzuciliśmy parę granatów do budynku posterunku i policjanci poddali się. Część wyłapaliśmy na zabawie. Z posterunku wzięliśmy broń i kilka skrzynek granatów”. 

    Żołnierze brygady por. „Szczerbca” przed wiejskim domem pod Wilnem
    | Fot. archiwum IPN, Zbyszko Siemaszko „SWOJAK”

    Z kolei Józef Bandzo „Jastrząb” tak zapamiętał akcję: „Od dłuższego już czasu krążyliśmy w okolicy miasteczka powiatowego Turgiele i należało się spodziewać, że wcześniej czy później zaatakujemy (…). Byłem wówczas w drużynie »Milimetra«, której część miała ubezpieczać szosę od strony Jaszun, a reszta drużyny miała włączyć się do akcji. Zostałem na ubezpieczeniu. Turgiele opanowaliśmy bardzo szybko. Policjanci, którzy zostali na posterunku, poddali się, kilku rozbrojono na zabawie, część jednak pod osłoną nocy uciekła. W wyniku akcji zdobyliśmy kilka »samozariadek« (dziesięciostrzałowych karabinów rosyjskich), trochę innych karabinów, kilka skrzynek granatów i sporo amunicji. W urzędzie gminy zostały spalone kartoteki kontyngentowe. Jeden z policjantów zgłosił się na ochotnika do nas i przyjął pseudonim »Kanarek«. To był człowiek o pochodzeniu mieszanym, polsko-litewskim. Był potem u szefa [tj. kwatermistrza oddziału, sierż. Zygmunta Kuleszy] »Maroczego« w taborze woźnicą i później w Dziewieniszkach [wł. Graużyszkach] okazał się bardzo pomocny [przy ataku na kolejny posterunek litewskiej policji]”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Oprócz „Kanarka” do oddziału por. „Szczerbca” dołączył także cywil Mieczysław Trybocki „Tur”. Służył potem jako łącznik w plutonie cyklistów 3. Brygady AK.

    „Szczerbce” w chłopskiej zagrodzie pod Wilnem
    | Fot. archiwum IPN, Zbyszko Siemaszko „SWOJAK”

    „Wielka była radość mieszkańców”

    Zygmunt Kłosiński „Huzar” zapamiętał, że „zniszczono wszelką dokumentację personalną i kontyngentową, a następnie podpalono urząd gminy”. Anatol Kuroczkin „Wiąz” i Tadeusz Pszczołowski „Sambor” mieli podobne wspomnienia z tej akcji: „Spalona została siedziba gminy ze wszystkimi papierami. Wielka była radość mieszkańców, którzy nie zdali kontyngentów. Pluli sobie w brodę »lojalni obywatele«, którzy pospieszyli się odstawiając zboże i mięso przed końcem roku, bo tak mieli nakazane”. 

    Ci, którzy się spóźnili, nie musieli już tego czynić. Z mleczarni i sklepów zostały zabrane towary żywnościowe, które załadowano na sanie i wywieziono. W czasie akcji został lekko ranny „Tońkowiec”, Józef Szarkiewicz „Madej”. Został odwieziony furmanką do Anuliszek w celu zaopatrzenia medycznego przez lekarza Stefana Cierpińskiego „Korwina”. 

    Po wojnie w bezpiece kpt. Gracjan Fróg zeznał: „Turgiele zostały całkowicie opanowane przez moją brygadę. Policja litewska po początkowym oporze zdała broń w ilości 40 sztuk, w tym były karabiny, pepesze, półautomatyczne karabiny dziesięciostrzałowe. 20 z nich weszło na wieżę kościelną, której nie atakowaliśmy. Urzędników niemieckich rozbroiliśmy zabierając im kilkanaście pistoletów. Z gminy zabraliśmy cztery lub pięć maszyn do pisania, pieczątki, różne blankiety dowodów tożsamości in blanco. Oświadczyłem zebranym Litwinom i Niemcom, abym ich na tym terenie więcej nie spotkał. Wszystkich pozostawiłem ich przy życiu. Na czele brygady odskoczyłem piętnaście kilometrów na południe”. Z kolei w swoich notatkach więziennych adnotował: „Zdobycie Turgiel. Wielkie łupy”. 

    Jerzy Ossowski „Osa” zapamiętał inną zdobycz: „Chłopcy od »Tońki« palili w gminie dokumenty i »urzędowali« w domu leśniczego. Tam »Kanarek« znalazł w spiżarni chyba ze dwa słoje konfitur, którymi w drodze powrotnej z akcji zaspokajaliśmy wygłodniałe żołądki”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Lekarstwa znajdujące się miejscowej aptece pozostały nienaruszone. Lokal został jedynie zdemolowany, aby nie narażać na represje właściciela tej placówki. Dom aptekarza służył bowiem już wcześniej jako kwatera i punkt żywnościowy dla polskich partyzantów. Tam również zatrzymywali się na nocleg ochotnicy idący z Wilna do oddziałów AK. 

    Marian Korejwo „Milimetr” pisał: „Załadowaliśmy kilka furmanek towarami ze sklepów. Jedynie apteki nie ruszyliśmy, gdyż była własnością prywatną. Właściciel należał do organizacji podziemnej. Stale z nami współpracował. Jedynie pro forma zrobiliśmy trochę nieładu w aptece, żeby nie wyglądało, że się w ogólne nią nie zainteresowaliśmy”. 

    Jednakże nawet początkujący w służbie policyjnej funkcjonariusz mógł się zorientować, że każdy oddział partyzancki potrzebuje oprócz uzbrojenia, amunicji i żywności, również lekarstw i środków opatrunkowych. „Legenda” prowizorycznego zdemolowania apteki bez zabierania medykamentów była więc bardzo słaba.

    „Teren opanowany był przez nasze oddziały”

    Po akcji oddziały polskie oddaliły się z Turgiel leśnymi ścieżkami, zmierzając w kierunku Oszmiany. 29 grudnia stanęły na nowych kwaterach. „Milimetr” relacjonował: „Dokonaliśmy odskoku i cały dzień przesiedzieliśmy w stodołach, obawiając się pościgu. Potem klucząc udaliśmy się w rejon Onżadowa i Mikuliszek. Teren ten był mocno zalesiony i bagnisty. Czuliśmy się tam bezpiecznie”. 

    Zajęcie Turgiel przez polskie wojsko szybko odbiło się echem w Wilnie, ale nie tylko. „Raport tygodniowy z Ziem Wschodnich” Delegatury Rządu w Warszawie informował władze polskie przebywające wówczas na uchodźstwie w Londynie: „28 grudnia 1943 r. po walce z litewską policją zajęto na kilka godzin miejscowość Turgiele (woj. wileńskie). Na policji i w urzędzie gminy zniszczono wszystkie akta i spisy kontyngentów rolnych. Jeńców Litwinów puszczono wolno”. 

    Z kolei raport policji litewskiej wysłany z Wilna do Kowna trzykrotnie zawyżył liczebność polskich formacji: „28 grudnia oddział w sile 300 [sic] dobrze uzbrojonych polskich bandytów napadł na miasteczko Turgiele. Spalili oni posterunek policji i siedzibę gminy, obrabowali kooperatywę, obrzucili granatami pocztę, odcięli połączenia telefoniczne. Strzelanina trwała do godziny 23.00. Wycofując się, bandyci zwolnili sześciu policjantów. Pięciu z nich rozebrali i rozbroili. Policjant »Paukštys« [tj. „Kanarek”] dotychczas nie powrócił. Rannych zostało pięciu policjantów”. 

    18 stycznia 1944 r. niemiecki komisarz okręgowy odpowiadający za wileńską prowincję Horst Wulff raportował z niepokojem do Berlina: „W tym samym okresie [kiedy miała miejsce akcja na Turgiele] bandy białopolskie zaprzysiężyły i wcieliły kolejnych 36 młodych mężczyzn w rejonie Turgiel, Kamionki, Graużyszek przy znacznym współdziałaniu księdza polskiego [Bolesława Jaskólskiego]”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W pierwszych miesiącach 1944 r. okolice Turgiel, Graużyszek i Taboryszek były w ocenach sztabu 253. litewskiego batalionu policyjnego uważane za miejsca koncentracji, kwaterunku, żywienia polskiego wojska, czyli Armii Krajowej. Rzeczpospolita Turgielska z każdym tygodniem stawała się coraz silniejsza i większa. 

    Adiutant komendanta Okręgu Wileńskiego ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” i jego prawa ręka, por. Stanisław Kiałka „Bolesław”, zapamiętał takie widoki z objazdu obszaru wokół Turgiel wiosną 1944 r.: „Pracowały tam nasze rusznikarnie, warsztaty samochodowe i szewskie, organizowano szpitale polowe AK. Zwiedziłem dwa takie: w Antoniszkach pod Oszmianą i w Onżadowie niedaleko Turgiel. Ten ostatni dysponował nawet autoklawem. Teren opanowany był przez nasze oddziały. W rękach niemieckich pozostawały jedynie linie kolejowe, silnie umocnione bunkrami i szlaki komunikacyjne, jak Wilno – Lida, Wilno – Oszmiana. Na szlakach tych jeździły konwoje niemieckich samochodów eskortowane przez pancerny samochód”. 

    Polskie władze konspiracyjne obsadziły na tym obszarze także stanowiska wójtów i sołtysów podlegających Okręgowej Delegaturze Rządu w Wilnie.

    Funkcyjni brygady „Szczerbca” w zdobytych Turgielach
    | Fot. archiwum IPN, Zbyszko Siemaszko „SWOJAK”

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 01 (02) 06-12/01/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Gryzienie stali”. Kolonia Wileńska 7 lipca 1944 r.

    Kolonia Wileńska, do której w nocy z 6 na 7 lipca 1944 r. dotarli żołnierze 3. Brygady Wileńskiej AK por. Gracjana Froga „Szczerbca”, stawała się w tym czasie miejscowością frontową. Osada ta powstała jako osiedle kolejarzy z Nowej Wilejki...

    Temida podziemnego Wilna cz.2

    W mieście ostateczna decyzja o wykonaniu kary śmierci na skazanym przez Wojskowy Sąd Specjalny należała do komendanta okręgu. Natomiast wyroki ferowane przez sądy polowe działające przy polskich brygadach partyzanckich zatwierdzane były przez komendanta oddziału. Przeważnie polecał on wykonywać orzeczenia...

    Temida podziemnego Wilna cz.1

    W czasie okupacji Polski komendant okręgu Armii Krajowej pełnił na swoim terenie (zazwyczaj województwie) nie tylko najwyższą władzę wojskowa, ale w zakresie wymiaru sprawiedliwości także ostateczną władzę sądowniczą (zatwierdzanie lub zawieszanie wykonania wyroków śmierci).  W Wilnie kara śmierci wymierzana była...

    „Orkiestra rżnęła marsza…”

    W okresie międzywojennym w pułkach piechoty etatowe orkiestry istniały w organizacji pokojowej i wojennej łącznie z wozami taborowymi do wożenia instrumentów na front. W czasie walk muzykanci wykonywali zazwyczaj wspólnie z sanitariuszami funkcje dodatkowych noszowych w sekcjach sanitarnych.  Zespoły pułkowe Z...