Więcej

    Fascynująca opowieść o losie mieszkańców Wilna 

    Wiek XX dla Wilna był okresem bardzo bolesnym i dramatycznym – uważa historyczka Vitalija Stravinskienė, autorka książki „Migrujące Wilno: 1915–1994”, której prezentacja odbyła się na 24. Wileńskich Targach Książki.

    Czytaj również...

    W ciągu całej historii Wilna procesy migracyjne odgrywały szczególną rolę. Właśnie one były odpowiedzialne za nieszczęścia i odrodzenia miasta. Zmieniały liczbę wspólnot, ich wielkość, kształtowały ich tożsamość. Z każdym wiekiem znaczenie migracji rosło. Największy wpływ na wspólnotę miejską miał wiek XX. Właśnie wtedy w te procesy zostały wciągnięte dziesiątki tysięcy osób. Wilnianie znaleźli się w centrum interesów różnych państw” – pisze autorka we wstępie do swojej książki.

    Ciężki i dramatyczny wiek

    Przez niecałe 100 lat przeznaczenie miasta kilkakrotnie zmieniało swoje przeznaczenie. Do I wojny światowej Wilno było centrum guberni wileńskiej. W okresie międzywojennym pozostało miastem wojewódzkim. W końcówce 1939 r. stało się faktyczną stolicą Litwy. Po rozpoczęciu okupacji sowieckiej zostało stolicą Litewskiej SRS. W 1990 r. ponownie stało się stolicą niepodległej Litwy.

    – Wiek XX dla mieszkańców Wilna był bardzo ciężki i dramatyczny. To widać, kiedy zaczyna się czytać wspomnienia wilnian. Bardzo często ludzie, nie z własnej woli, musieli opuszczać miejsce zamieszkania. Jednym udawało się powrócić. Innym nie. Z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że dla wilnian to był wiek migracji. Chociaż migracja wileńska zaczęła się znacznie wcześniej. Trzeba zacząć od wielkiego księcia Giedymina. To on napisał list z zaproszeniem dla rzemieślników, duchownych oraz innych przedstawicieli krajów zachodnich. W ten sposób rozpoczęła się historia migracji wileńskiej. Możemy śmiało powiedzieć, że Wilno ma 700-letnie doświadczenie z tym zjawiskiem – podkreśliła na początku dyskusji o jej książce Vitalija Stravinskienė.

    Historyczka powiedziała, że trudno wybrać najciekawszy moment opisywanego przez nią okresu. Pod względem psychologicznym na pewno to były pisanie o I i II wojnach światowych. 

    – Przede wszystkim starałam się pisać o zwykłych ludziach. Nie o przedstawicielach władz. Chciałam zobaczyć prostego człowieka. Czyli np. pisałam o zwykłym żebraku, który przejeżdża do Wilna w poszukiwaniu środków do życia. Chciałam prześledzić losy zwykłego wileńskiego dziecka, które doświadczało głodu podczas I wojny światowej. Musimy pamiętać, że bardzo dużo dzieci umierało wtedy na skutek głodu. O tych zjawiskach było ciężko pisać, ale dzięki nim poznałam inne Wilno niż to, o którym zazwyczaj się pisze – dodała Stravinskienė. 

    Wilno zostało zajęte przez wojska niemieckie w 1915 r. Razem z cofającymi wojskami carskimi miasto opuściło wiele tysięcy osób. Od 1916 r. było praktycznie miastem zamkniętym.

    Czytaj więcej: Vitalija Stravinskienė: „Pilecki był wychowany na twardego Polaka”

    Plany na miasto

    Przechodzenie miasta z rąk do rąk miało bezpośredni wpływ na sytuację narodowościową. – Przed II wojną światową w Wilnie mieszkali przedstawiciele 20 różnych wspólnot narodowych. To zmieniło się za czasów sowieckich, dziś mieszkają w mieście przedstawiciele 100 grup etnicznych. Możemy sobie wyobrazić, jaki to jest kocioł narodowy. Te grupy współżyły ze sobą, w różnych okresach, bardzo różnie. Czasami faktycznie dochodziło do walk. Chodzi mi o okres tuż po I wojnie światowej, kiedy trwały polsko-litewskie walki o miasto. Niemniej są okresy, kiedy wszyscy wilnianie bez względu narodowość, łączą się, aby realizować pewien cel. Większe grypy narodowe – jak Litwini, Polacy, Białorusini lub Żydzi – miały różne plany na miasto. Chciały jakoś je przywłaszczyć. Dla Litwinów Wilno było odwieczną stolicą. Dla Polaków to była swoista stolica kultury polskiej. Białorusini patrzyli na Wilno przez pryzmat własnego centrum odrodzenia narodowego. Dla Żydów Wilno również miało wielką wartość – wymieniała autorka.

    W dyskusji wziął udział Polak, były szef Służby Badań Przestępstw Finansowych Antoni Mikulski, którego rodzina od kilku pokoleń mieszka w Wilnie. Moderator dyskusji, dziennikarz Virginijus Savukynas, zapytał go, kto może czuć się prawdziwym wilnianinem. 

    – Mnie też nurtuje ta kwestia. Odpowiem prosto: rodzinna miejscowość jest tą, gdzie znajdują się groby twoich przodków. Moi przodkowie spoczywają na cmentarzu Na Rossie. Tam też są pochowani moi rodzice. Kiedy z ojcem już było bardzo źle, to mama mi powiedziała, że powinien spocząć na Rossie. Przedtem nad tym się nie zastanawiałem. Nie widziałem, czy to w ogóle jest możliwe. Ku memu zaskoczeniu wszelkie formalności udało się załatwić w ciągu pół godziny. Potwierdzam, jesteś tym, gdzie są pochowani twoi przodkowie – zaświadczał Mikulski. Dodając półżartem, że „prawdziwy wilnianin nigdy się nie śpieszy”.

    W dyskusji o książce wziął też udział historyk Artūras Svarauskas. Jego zdaniem ta publikacja jest wyjątkowa, ponieważ pokazuje, że Wilno było ważnym miejscem dla wielu narodów. Rozmówcy skupiali się na kilku ważnych epizodach w XX-wiecznej historii Wilna. Jednym z takich momentów było odzyskanie Wilna przez Litwę na jesieni 1939 r. Wtedy tworzyła się współczesna Litwa. Wilno było marzeniem całego narodu litewskiego.

    Czytaj więcej: Antoni Mikulski – pierwszy Polak ze stopniem generała w niepodległej Litwie

    Kiedy Kaunas rządził Wilnem

    Moderator spotkania Savukynas zauważył, że z jednej strony władze i społeczeństwo Litwy zachowały się życzliwie wobec uchodźców z Polski. Z drugiej – po przejęciu miasta zaczęły się konflikty z Polakami. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    – To był bardzo emocjonalny okres. I bardzo krótki. Trwał zaledwie osiem miesięcy, od października 1939 do czerwca 1940 r. W ciągu tego okresu były różne gesty przyjemne i mniej przyjemne. Wówczas komendantem wojskowym w Wilnie został płk Pranas Kaunas. Był to więc czas w historii miasta, kiedy Wilnem rządził Kaunas. Właśnie on zaproponował zniszczenie grobu z sercem Józefa Piłsudskiego, aby w ten sposób zneutralizować społeczność polską. Niemniej władze polityczne Litwy zrezygnowały z tego pomysłu. Takich zatargów, które przyjmowały różne formy, w tamtym czasie było więcej. Kiedy Litwa w niezbyt przyjemnych okolicznościach odzyskała Wilno, to ludzie z Kowna nie chcieli tutaj przyjeżdżać. I to był swoisty paradoks. W ciągu całego międzywojnia wyrosło pokolenie na micie-marzeniu, że kiedyś odzyskamy Wilno. Kiedy pojawiła się możliwość przyjechania do Wilna, to urzędnicy z Kowna nie chcieli się tutaj przeprowadzać. Z różnych przyczyn. Tutaj panowały gorsze warunki materialne. Dla Litwinów z Kowna Wilno było absolutnie obce ze względu na skład narodowościowy. Nazwy ulic, nazwy sklepów były zapisywane albo po polsku, albo w jidysz. Władze Litwy zastanawiały się, co zrobić z Wilnem. To widać z ówczesnej korespondencji między dyplomatami a politykami. Generalnie pomysł był taki: rozumiano, że Polaków na własną stronę nie uda się przeciągnąć, ponieważ mają silną świadomość narodową. Planowano przeciągnąć na swoją stronę Żydów i Białorusinów, poprzez tworzenie dla tych mniejszości określonych ulg – wyjaśniał zawiłość tamtej sytuacji Artūras Svarauskas.

    Kolejna kardynalna zmiana w Wilnie nastąpiła w czasach II wojny światowej, kiedy zagładzie uległa prawie cała ludność żydowska. Natomiast w latach 1944–1945 rozpoczął się proces tzw. repatriacji, kiedy większość wileńskich Polaków musiała opuścić rodzime miasto. Nie bacząc na apele nowych władz litewskich, w pierwszych latach powojennych Litwini nie śpieszyli się do Wilna. Dlatego nastąpiła kolejna fala migracyjna z obszarów stricte rosyjskich. Rosjanie szybko stali się największą grupą narodowością w Wilnie, aczkolwiek w kolejnych latach liczba ludności litewskiej nieustannie się zwiększała. W latach 60. i 70. Litwini stali się dominującą wspólnotą narodową.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 08 (25) 02-08/03/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Spotkania z Kinem Polskim: „Strzępy” to film kompletny i bezkompromisowy

    2 maja w sali teatralnej DKP o godz. 18:30 zostanie wyświetlony film „Strzępy” w reżyserii Beaty Dzianowicz, który swą premierę miał na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. — Nie łączymy pokazu filmu ze świętem Konstytucji 3 maja. Pokaz...

    10 proc. poborowych zostaje w wojsku

    Po tym, jak Federacja Rosyjska w 2014 r. zaatakowała Ukrainę okupując Krym i rozpętując wojnę w Donbasie, Litwa przywróciła pobór do wojska. Co roku kilka tysięcy młodych osób jest powoływana do odbycia zasadniczej służby wojskowej. — Każdego roku około 10...

    Światowy Dzień Książki: lektura papierowa nadal jest wielką wartością

    Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, który przypada na 23 kwietnia, jest obchodzony od 1995 r. Celem święta jest promocja czytelnictwa, edytorstwa oraz ochrona praw autorskich. — Czytelnictwo nie umarło i nie umrze. Książka papierowa nadal jest wartością. Podobnie,...

    Wielomiliardowa pomoc USA dla Ukrainy. „Na przełom na froncie jednak trzeba zaczekać”

    Amerykańska Izba Reprezentantów w minioną sobotę uchwaliła pakiet pomocy dla walczącej Ukrainy. „Kieruję się starą wojskową maksymą, że wolę wysyłać naboje na konflikt za granicą, niż naszych chłopców, naszych żołnierzy na front” — oświadczył po głosowaniu spiker Mike Johnson....