Więcej

    Współczesne, małe Katynie

    Zbrodnia katyńska ma dla narodu polskiego charakter szczególny, wręcz definiujący nasz stosunek ze światem. Przede wszystkim z racji na kłamstwo katyńskie, czyli trwający aż do odzyskania niepodległości zakaz poruszania tematu zbrodni. Przez pół wieku bliscy zamordowanych nie mogli o nich mówić, szukać miejsca ich pochówku, próbować wyjaśnić prawdy. Ale kłamstwo katyńskie też tak naprawdę nigdy nie się skończyło: mimo przyznania przez jednych przywódców rosyjskich faktu śmierci ponad 20 tys. polskich oficerów państwo rosyjskie nadal uporczywie odmawia dostępu do dokumentów oraz – przede wszystkim! – rehabilitacji zamordowanych.

    Co więcej, rosyjska propaganda co i rusz wypuszcza nowe, jadowite oszczerstwa pod adresem ofiar tej zbrodni, szydząc z ich godności, ale jednocześnie szydząc z prawdy. Ważnym dla nas aspektem Katynia jest też to, że moglibyśmy przecież być innym, lepszym społeczeństwem, gdyby do tej zbrodni nie doszło, a jej ofiary żyły. Wybitni oficerowie, ale też równocześnie lekarze, poeci, nauczyciele, naukowcy, duchowni, prawnicy, społecznicy – był to pod każdym względem kwiat polskiej inteligencji. Zostaliśmy ich pozbawieni.

    Katyń był zbrodnią na nieprawdopodobną skalę, ale gdy zaczniemy się zagłębiać w historię, to się okazuje, że swoje mniejsze Katynie miały wszystkie narody sąsiadujące z rosyjskim imperium. Każdy z nich miał epizod utraty kwiatu narodu z rąk rosyjskich siepaczy, ukrywania tego faktu i szydzenia z ofiar przez moskiewskich propagandystów.

    Nie jest wyjątkiem także najnowsza rosyjska wojna – napaść na Ukrainę. Jednym z takich przykładów jest zbrodnia w Ołeniwce, na terenach okupowanego obwodu donieckiego rosyjskie siły okupacyjne zorganizowały obóz jeniecki. Część jeńców wojennych (których miało chronić prawo wojenne!) przeniesiono do hangaru, gdzie następnie doszło do wybuchu. Zginęło ponad 50 osób, ponad 75 zostało rannych; losy pozostałych są w większości nieznane. Byli to obrońcy „Azowstali” – ostatniego punktu oporu w broniącym się przed rosyjskim najazdem Mariupolu. Może o to właśnie chodziło – jak nie będzie obrońców, to można mówić, że nie było obrony, a zatem że siły rosyjskie Mariupol „wyzwoliły”, a nie zdobyły? Faktem jest, że rosyjska administracja i propaganda robią wszystko, żeby temat zamieść pod dywan, a ofiary i ich bliskich na wszelkie sposoby oczernić, dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku Katynia. 

    Czytaj więcej: Zbrodnia sowieckich represji do dziś nie została rozliczona


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14 (41) 13-19/04/2024