W ubiegłym roku autorka wzięła udział w konkursie Golden Time Talent, w którym zostały przedstawione jej prace. Cztery z nich zdobyły drugie miejsce, pozostałe trzy — trzecie. Ten prestiżowy konkurs odbywa się w Londynie, wzięli w nim udział przedstawiciele z 68 państw. Jeden z obrazów pt. „Nadzieja”, który zdobył drugie miejsce w londyńskim konkursie, można obejrzeć na wystawie i kupić na platformie paveikslaitau.lt. Dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony dla organizacji „Paguoda”, która wspomaga dzieci chore na choroby onkologiczne i ich rodziców. Wystawa potrwa do 21 kwietnia.
Poniżej wywiad ze zdolna Polką z Ejszyszek, lekarką, malarką o hojnym sercu, Daną Sabiną Stoškutė.
Agnieszka Skinder: Lekarka i malarka — jak udaje się Pani połączyć tak poważny zawód z pasją malarstwa?
Dana Sabina Stoškutė: Sama medycyna jest sztuką, więc można powiedzieć, że obie te dziedziny są sobie bardzo bliskie. Medycynę i sztukę łączy zainteresowanie człowiekiem, jego przeżyciami, emocjami. W sztuce znajdujemy nawiązania do medycyny, a w medycynie — do sztuki. Głównym narzędziem w obu przypadkach jest spojrzenie, określenie celu oraz ścieżki, jaką należy podążać, aby go osiągnąć. Dobór sposobu leczenia według najlepszej wiedzy i umiejętności lub wyobrażenie o tym, jak ma wyglądać powstające dzieło. Udało mi się je pogodzić i mogę się cieszyć z bycia lekarzem, który maluje. Na szczęście, moja praca zawodowa jest dla mnie przyjemnością. Systematyczność i praca twórcza raczej nie idą w parze. Mam ułożony grafik pracy lekarskiej i innych zajęć, lecz cenię sobie balans w życiu i dbam o czas dla siebie i o realizację innych pasji, w tym o pasję malarstwa. Maluję w dni wolne, święta i oczywiście pod wpływem natchnienia, które, odkąd pamiętam, nie opuściło mnie ani na chwilę. Obie te pasje splatają się ze sobą ściśle.
Od najmłodszych lat ciągle coś rysowałam. Jednak po wstąpieniu na studia medyczne w ogóle zaprzestałam malowania. Wróciłam do malowania w momencie rozpoczęcia pracy zawodowej, a więc paradoksalnie wtedy, gdy czasu było jeszcze mniej. Był to czas, kiedy było we mnie wiele emocji, związanych także z zawodem oraz z pierwszym kontaktem z pacjentami. Przestałam być studentką, zaczęłam być lekarzem. W duszy wszystko wrzało. Narastała potrzeba, by to z siebie wyrzucić. Brałam więc płótno, farby i malowałam. Malarstwo dla mnie to nie tylko hobby. Ono jest wspaniałą formą odpoczynku od trudów dnia codziennego i doskonałym rodzajem autoterapii. Myślę, że kontakt ze sztuką jeszcze bardziej nauczył mnie wrażliwości, która jest niezbędna w pracy lekarza.
Więc o jakim zawodzie Pani marzyła w dzieciństwie?
Wszystko rozpoczęło się od wielkiego marzenia małej dziewczynki. Od dzieciństwa marzyłam byciu lekarzem i malarzem. Wierzyłam całym sercem, że jest to możliwe. W dzieciństwie bardzo chciałam uczęszczać do szkoły artystycznej, lecz w Ejszyszkach, gdzie mieszkali moi rodzice, nie było takiej szkoły, więc uczęszczałam do szkoły muzycznej. Ale już wtedy wiedziałam, że muzyka nigdy nie zaspokoi chęci poznania świata barw, a jedynie jeszcze bardziej ją wzmocni. Po ukończeniu szkoły podstawowej i szkoły muzycznej, musiałam zdecydować — medycyna czy sztuka. Nie mogłam nie zostać lekarzem, ponieważ miałam do tego powołanie. Obiecałam sobie, że jak tylko zrealizuję jedno z największych marzeń — bycie lekarzem, wtedy nadejdzie czas na realizację kolejnego marzenia — poznania świata barw.
Jaki styl malarstwa dominuje w Pani twórczości?
Podróż z malarstwem zaczynałam od pejzażu, malowania kwiatów, zwierząt, naturmortów. Szukałam też różnych technik: od farb guaszowych, olejnych po akrylowe. Dziś w mojej twórczości dominuje sztuka abstrakcyjna, zwana także sztuką nieobiektywną. Abstrakcja składa się w dużej mierze z elementów, które można nazwać abstrakcyjnymi — elementów formy, koloru, tekstury, linii i tonu. Ten styl malarstwa odrzuca realistyczne przedstawianie rzeczywistości. Celem abstrakcji jest wywoływanie uczuć i emocji u publiczności. Abstrakcje nie powinny być analizowane, ale odczuwane.
Zdaję sobie sprawę z braku profesjonalizmu, ponieważ nigdy nie uczyłam się malarstwa. Jestem samoukiem, maluję, co chcę, jak chcę i dobrze się czuję w świecie barw. Do malowania abstrakcji używam farb akrylowych, stosując swoją własną technikę. Odnalezienie tej techniki to wynik moich eksperymentów plastycznych. Wpadłam na tę technikę i poczułam, że jest kompatybilna z moim temperamentem. Tak właśnie odnalazłam wolność twórczą. Przez swoją twórczość próbuję mówić o rzeczach ważnych i istotnych. A najważniejsze przecież są to nasze emocje, przeżycia, uczucia. Moje obrazy to niby opowieści: o życiu, o emocjach, o uczuciach, o miłości, tęsknocie, o nadziei lub jej braku… Staram się wywołać w widzu jego emocje, by one dotarły do jego wspomnień, skłoniły do myślenia o tych rzeczach najbardziej wartościowych. W obrazach pokazuję moje widzenie świata, które powstało z moich osobistych przeżyć i doświadczeń. Tytuły, które towarzyszą obrazom, są treścią dodaną, ich dopełnieniem. Poszerzają możliwość skojarzeń, refleksji. Może dzięki temu widz bardziej przeżyje to, co obejrzał. Może bardziej to zapamięta. Może dostrzeże w nich tę wartość, wyjątkowość i szacunek do życia, o którym opowiadam.
Proszę opowiedzieć o swojej wystawie?
Wystawa nosi tytuł „Nadzieja”. Dlaczego nadzieja? Ponieważ kwestia nadziei jest kluczowa dla życia ludzkiego, bez niej nie moglibyśmy żyć. Nadzieja wiąże się z naszą przyszłością, przenika ludzkie dążenie do przyszłości, nadaje cel i sens temu dążeniu. Nadzieja jest ważnym darem Boga, który obejmuje całego człowieka, jego naturę i przenika istotne zdolności i potrzeby człowieka: szczęście, uznanie i spełnienie powołania, zrozumienie sensu życia. Nadzieja jest źródłem mądrości i wierności, ale także prowadzi do radości życia, pomimo wielu wyzwań, przeszkód i trudności, jakie niesie codzienność. Nadzieja dodaje odwagi, inspiruje do poszukiwania tego, co wielkie, szlachetne i dobre. Nadzieja zachęca osobę do doskonalenia się. Bez nadziei egzystencja ludzka byłaby stracona i pozbawiona sensu.
Nadając tytuł wystawie, chciałam, by ta wystawa była inna niż wszystkie dotąd, by wiązała ze sobą jakiś dobry uczynek i nie tylko z mojej strony, ale i ze strony widzów. Dlatego w ramach tej wystawy zaplanowałam akcję wsparcia dzieci chorych na nowotwór. Wszyscy goście wieczoru mogli przyczynić się do tej akcji. Podczas otwarcia wystawy udało się zebrać 1 005 euro. Wszystkie środki zebrane w ramach tej akcji zostały przeznaczone dla organizacji „Paguoda”, która wspiera dzieci chore na nowotwór i ich rodziny. Tego wieczoru na sprzedaż został wystawiony jeden z moich obrazów pod tytułem „Nadzieja”. Gdy zostanie sprzedany, uzyskane pieniądze zostaną w całości przekazane wspomnianej organizacji.
Środki więc pójdą na szlachetny cel — pomoc dla dzieci chorych na raka. Pani jako lekarka styka się zapewne z wieloma problemami, z którymi przychodzą do Pani pacjenci. Dlaczego akurat taki cel?
Ten cel powstał w wyniku mojej pracy i ciągłych rozważań o życiu. Przecież w swojej pracy co dzień mam do czynienia z człowiekiem zbolałym i cierpiącym, zasmuconym, z człowiekiem szukającym nadziei.
Skąd Pani czerpie siły i natchnienie?
Wokół nas jest wiele piękna, dlatego inspiracje znajduję dosłownie wszędzie: z obserwacji wszystkiego, co mnie otacza, z własnych odczuć, doznań, wrażeń. Bez kontaktu z naturą nie jesteśmy w stanie doznać takiego olśnienia czy zjawienia się czegoś, co nazywamy inspiracją. Przecież każdy z nas ma dostęp do nieograniczonej ilości inspiracji. Człowiek, praktycznie każdy, może doświadczać dotknięcia muzy, niemal przez każdy dzień swojego życia. Ale nie wszyscy rozumieją, że Muza dotyka nas tylko wtedy, gdy tworzymy, a inspiracja jest efektem tworzenia. Dlatego ważne, aby zacząć naprawdę pracować. Dla czerpania sił i natchnienia najważniejszym jest ciągłe poszukiwanie i odkrywanie Boga obecnego w naszym życiu, tylko z Jego Słowa pełnego mocy możemy czerpać siłę i natchnienie do codziennych zmagań, decyzji, wyborów, po prostu do życia…
Czytaj więcej: Wileńszczyzna bogata w talenty malarskie