W kościele wykonano hymny obu krajów
Dzień 6 lipca rozpoczął się od mszy św. w kościele pw. św. Teresy. Tam miał miejsce też wątek ekumeniczny, gdzie błogosławieństwo wiernym przekazali kapelani Wojska Polskiego, kapłan prawosławny oraz pastor luterański. Wiernym asystowała orkiestra wojskowa, chór i poczet sztandarowy, byli także polscy strzelcy. Prócz utworów sakralnych, wykonano także hymn Polski, hymn Litwy oraz utwór patriotyczny „Boże, coś Polskę”. Na mszy można było zobaczyć poszczególnych litewskich polityków. To połączenie stało się jeszcze bardziej symboliczne, gdy obchody przeniosły się na Rossę, gdzie obok polskich flag powiewały flagi litewskie.
„Jeszcze raz nisko kłaniam się weteranom walki o niepodległość i wszystkim, którzy walczyli o wolność i suwerenność. Zarówno w Polsce jak i na Litwie. To prawdziwi bohaterowie dzisiejszego dnia. Dla nas wszystkich pozostałych osób będących gośćmi państwa, to naprawdę wielki zaszczyt, że możemy państwu towarzyszyć w lekcji historii” — tymi słowami powitał przy Mauzoleum Matki i Serca Syna na Rossie zebranych ambasador RP na Litwie, Konstanty Radziwiłł.
„Dzisiejsza okazja, 80. rocznica Operacji »Ostra Brama«, akcji tragicznej i prawie zapomnianej, to bardzo ważny temat dzisiejszej historii. Szczególnie jest mi miło, że jesteśmy nie tylko w gronie reprezentantów władz Rzeczypospolitej Polskiej, ale są także najwyżsi przedstawiciele społeczności Polaków na Litwie z prezesem Związku Polaków na Litwie na czele. Są też nieliczni, ale obecni wśród nas, bracia Litwini. Bo ta historia jest przecież wspólna” — zaznaczył przedstawiciel państwa polskiego.
„Można zadać sobie pytanie, po co zbieramy się w takim momencie, przecież to było, minęło. Ale historia jest niezwykle ważnym elementem naszej tożsamości. Historia taka, jaka była” — mówił.
Czytaj więcej: Msza św. w intencji poległych AK-owców w kościele św. Teresy [GALERIA]
Nie tylko żołnierze wojny polsko-bolszewickiej
„Mamy obok siebie nie tylko Mauzoleum Matki i Serca Syna, nie tylko żołnierzy z wojny polsko-bolszewickiej, nie tylko żołnierzy Armii Krajowej, ale także wielkie grono Polaków, którzy zajmowali różne ważne stanowiska. Właśnie dzisiaj dowiedziałem się, że wśród tych grobów jest między innymi grób pierwszego prezesa z okresu II RP Najwyższej Izby Kontroli, Jana Żarnowskiego” — przekazał zebranym ambasador.
W dalszej części przemówienia wyjaśnił, że „historię trzeba przedstawiać taką, jaka była, bo to prawda jest podstawą do tego, żeby rzeczywiście się pojednać, żeby zacząć współpracować”.
„No i krótko mówiąc, tak naprawdę do końca sobie przebaczyć. No a na tym przebaczeniu budować po prostu wspólną pracę, wspólne bycie razem jako dwa bratnie i blisko siebie położone i będące przecież w przyjaźni narody” — zauważył.
Sojusznik zamienił się we wroga
Następnie głos zabrał szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Lech Parell.
„Początkowo Armia Czerwona walczyła ramię w ramię z polskimi żołnierzami. Bój był zażarty, gdyż Niemcy twardo się bronili. Po kilku dniach zaciekłych ulicznych walk, 13 lipca, Wilno zostało zdobyte. Tego dnia na Górze Zamkowej akowcy wywiesili biało-czerwoną flagę, którą już po godzinie zerwali żołnierze Armii Czerwonej, zawieszając czerwony sztandar. Kilka dni później dowództwo i nasi żołnierze zostali rozbrojeni. Większość z nich trafiła do więzień lub wysłana na Syberię” — przypomniał.
„Szybko sojusznik zamienił się we wroga, zresztą nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni. O Wilno walczyło 100 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, wspieranych przez czołgi i lotnictwo. Jednak bez tych tysięcy żołnierzy Armii Krajowej, bez ich znajomości ulic i zaułków, wyrwanie miasta z rąk Niemców byłoby o wiele bardziej krwawe. Dzielna i odważna postawa oddziałów polskich przyniosła nawet uznanie ze strony dowódców liniowych sowieckich” — zauważył.
Walka o Wilno była walką o Polskę
Zabrał głos też prezes Instytutu Pamięci Narodowej, dr Karol Nawrocki.
„Jan Borysewicz, »Mściciel«, szczególnie znienawidzony przez sowietów, bowiem gdy został zabity w styczniu 1945 r., to sowieci sprofanowali jego ciało i obwozili po okolicznych miejscowościach. Zapisał on, że podczas gdy dla nas Polaków walka o Wilno była walką o Polskę, to dla sowietów nie stanowiła nic więcej jak tylko walką o ekspozyturę komunistyczną do wyjścia rewolucji na zachód” — zaznaczył dr. Karol Nawrocki. Odczytał też list Bogusława Nizińskiego, żołnierza Armii Krajowej, byłego sędzi Sądu Najwyższego Polski, urodzonego w Wilnie w 1928 r.
„Żałuję, że nie mogę wraz z państwem uczestniczyć w uroczystościach, ale względy zdrowotne uniemożliwiły mi to. Łączę się z państwem duchowo i u stóp tej, co w Ostrej Świeci bramie, modlę się w intencji poległych żołnierzy AK, dla których niepodległa Polska była najwyższą wartością” — czytał list prezes IPN.
Tomaszewski o krzywdach ze strony ZSRS
Wśród przemawiających był także Waldemar Tomaszewski, prezes Związku Polaków na Litwie i Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Związku Chrześcijańskich Rodzin. Oddał cześć kombatantom i rodzinom żołnierzy. Podkreślił, że również do tych rodzin się zalicza, opowiadał o cierpieniach, które na jego rodzinę sprowadził Związek Sowiecki.
„Polskę i Litwę dziś nic nie dzieli, ale mówić prawdę jest naszym obowiązkiem” — podkreślił.
Po przemówieniach nastąpiło składanie wieńców. Następnie odczytano apel poległych.
Żołnierze oddali salwę honorową — dyscyplina i bijąca od polskich żołnierzy siła wywarła niemałe wrażenie u zebranych. Po ceremonii uczestnicy wysłuchali utworów w wykonaniu orkiestry wojskowej. Ceremonia na części wojskowej dobiegła końca, poszczególne delegacje udały się jednak do Kaplicy Powstańców, aby tam złożyć wieńce w miejscu pamięci o tych, którzy położyli swe życie w walce z rosyjskim zaborcą.
Czytaj więcej: 80. rocznica „Ostrej Bramy” na Rossie w Wilnie [GALERIA]