Więcej

    Nie można wierzyć

    Mimo chyba najpaskudniejszej w tym roku pogody 29 lipca o godz. 18:30 na pl. Katedralnym w Wilnie zebrała się grupa wileńskich społeczników – Litwinów, Polaków, Ukraińców, Żydów – żeby oddać hołd pamięci w drugą rocznicę zbrodni w Ołeniwce.

    Ołeniwka to osiedle typu miejskiego w rejonie kalmiuskim obwodu donieckiego na Ukrainie, obecnie znajdujące się pod rosyjską okupacją. Znajduje się tam więzienie, w którym rosyjski reżim trzyma ukraińskich jeńców wojennych. To w tym więzieniu dwa lata temu doszło do masakry. Ofiary zbrodni nie były przypadkowe – do budynku gospodarczego dzień wcześniej zostali na podstawie imiennej listy przesiedleni żołnierze należący do jednej grupy: obrońców Mariupola. To oni byli ostatnią przeszkodą na drodze do kompletnego opanowania przez siły rosyjskie całości wybrzeża Morza Azowskiego. To ci obrońcy, którzy złożyli broń na wyraźny rozkaz najwyższego dowództwa Sił Zbrojnych Ukrainy, którzy byli zapewniani przez stronę rosyjską, że będą traktowani humanitarnie i szybko wymienieni w wymianie jeńców. Tyle są warte rosyjskie słowo i rosyjskie gwarancje.

    W wybuchu ładunku zapalającego w nocy z 28 na 29 lipca zginęło na miejscu 53 jeńców, poranionych zostało co najmniej 75. Do rana rosyjscy strażnicy nie pozwalali nawet udzielać pomocy poszkodowanym, kolejni umierali w męczarniach, wiezieni do szpitali na podłogach ciężarówek. Do dziś strona rosyjska nie pozwala na ich powrót poprzez program wymiany jeńców, uniemożliwia im także kontakt z rodzinami. Ołeniwka stała się symbolem rosyjskiego wiarołomstwa w pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, trwającej od 2022 r. – która przecież sama jest także wiarołomnym złamaniem przez rosyjskie państwo porozumień mińskich, zamrażających wojnę rozpętaną przez stronę rosyjską w 2014 r.

    Ale czy jest jakakolwiek umowa, która by nie była po rosyjsku złamana? Jako Polacy pamiętamy przecież o Katyniu. Nasi oficerowie także mieli rosyjskie zapewnienie i nawet słowo honoru, że będą traktowani humanitarnie i „niebawem uwolnieni”. Nawet gdy wieziono ich na rozstrzał, byli zapewniani, że są przenoszeni w inne miejsce. Rosyjskie zapewnienia są nic niewarte. Ufać można komuś, kto zazwyczaj dotrzymuje słowa, a czasem się potknie; tymczasem rosyjskie „słowo honoru” jest łamane zawsze i jego dotrzymanie byłoby anomalią. Nie można o tym zapominać. 

    Czytaj więcej: „Operacja polska”, czyli zbrodnia zapomniana


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 29 (87) 03-16/08/2024