Więcej

    17 września we wspomnieniach rodzinnych

    Zbliża się 85. rocznica wkroczenia Armii Czerwonej na wschodnie terytoria II Rzeczypospolitej.

    O 17 września 1939 r. dowiedziałem się z opowieści rodzinnych, jeszcze jako nastoletni chłopak. Pierwszy raz od dziadka Franciszka, który posiadał majątek Trzeciaki w powiecie Eysymonty Wielkie, kilkadziesiąt kilometrów od Grodna. Mój ojciec Jerzy był wtedy małym dzieckiem, cokolwiek jednak pamiętał okupację sowiecką, a następnie niemiecką.

    Wiele faktów o wejściu Sowietów usłyszałem w Grodnie od swoich krewnych, Staniewskich. Wojska sowieckie w okolicach Grodna pojawiły się dopiero 20 września 1939 r., jednak od 17 września zaraz po komunikacie o przejściu granicy polskiej przez Sowietów, swoje działania podjęły miejscowe jaczejki komunistyczne, bezwzględne i żądne krwi. Już 17 września bandy komunistów rozpoczęły grabieże majątków, dworów, okradano banki, sklepy, gorzelnie. Dowództwo sowieckie przyzwoliło komunistycznym pomagierom na trzydniowe bezprawie, nazwane popularnie trjochdniewką. Ci mogli bezkarnie trzy dni palić, mordować, gwałcić i rabować.

    W Trzeciakach napadnięto na dalszych sąsiadów dziadka, państwa Mierzejewskich, których zamordowano i „podzielono” się ich mieniem. O tej zbrodni mówiono w mojej rodzinie dosyć często, a niedawno znalazłem hasło w Wikipedii o zbrodni sowieckiej w Trzeciakach. Wszystko pokrywa się z przekazami rodzinnymi!

    Po 17 września miejscowi bolszewicy przyszli po dziadka i poprowadzili go na rozstrzelanie. Po drodze znajdował się majątek z gorzelnią, gdzie inni komuniści już „walczyli” z gorzałką. Eskortujący dziadka postanowili przyłączyć się do pijatyki i pozostawili dziadka z jednym wartownikiem. Wartownik znał dziadka i okazał się człowiekiem z dużą dozą współczucia. Powiedział: „Hlebowicz, uciekaj, inaczej cię zastrzelą!”. Uciekł, choć za nim strzelali i ranili go w ramię.

    Do 22 września Grodna broniła młodzież, harcerze i resztki Wojska Polskiego, które w mieście pozostały. Sowieci stracili ok. 20 czołgów i paręset sołdatów. Po zajęciu Grodna zaczęło się polowanie na obrońców miasta. Złapanych rozstrzeliwano w wielu miejscach, w tym na Psiej Górce, w Poniemuniu i w Małyszczyźnie.

    Czy dzisiejsi rosyjscy żołnierze mordujący ukraińskich cywilów różnią się od krasnoarmiejskich bojcow z roku 1939? Ani trochę. Te same metody i ta sama bezwzględność. Mentalność imperialisty, zbrodniarza, gwałciciela i grabieżcy – pozostała w rosyjskim społeczeństwie.

    Czytaj więcej: Dzieci Września. Premiera filmu „Orlęta. Grodno ’39”


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 34 (103) 14-20/09/2024