W tym wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” poruszamy mało znany temat historyczny, ale wywołujący do dzisiaj spore kontrowersje. Antoni Radczenko pisze o naciskach, jakie wywierano na pierwszy rząd wolnej Polski, wyłoniony w częściowo wolnych wyborach w 1989 r., aby nie uznawał wschodniej granicy kraju.
Polski rząd na wychodźstwie, z siedzibą w Londynie, oraz pewne środowiska polskiej emigracji na zachodzie domagały się od rządu Tadeusza Mazowieckiego, aby nie uznawał granic Polski z Litwą, Białorusią i Ukrainą. Zdaniem emigrantów Wilno, Lwów i Grodno powinny powrócić były do Polski. Ówczesne władze Polski mówiły wprost, że pomysł środowisk emigranckich na Zachodzie można zrealizować jedynie drogą militarną. Czyli – Polska musiałaby rozpętać wojnę z trzema sąsiednimi państwami, które dopiero co odzyskały niepodległość.
Na szczęście polskie władze oparły się postulatom tych zasłużonych dla walki o wolną Ojczyznę środowisk polskich wojennych i powojennych emigrantów. Najdobitniejsze chyba rozstrzygnięcie dylematu, który te środowiska podrzuciły wtedy Polsce – historyczna sprawiedliwość (wedle ich wyobraźni) czy pokój i dobre relacje z sąsiadami – pokazuje dziś wojna w Ukrainie. Rosja już trzeci rok (a właściwie dziesiąty, licząc od aneksji Krymu i okupacji części Donbasu) przywraca „sprawiedliwe” wedle niej granice. Udowadnianie „sprawiedliwości” tych granic jest jednym z głównych zajęć rosyjskiej propagandy. Niekiedy osobiście zajmuje się tym Władimir Putin. Przesuwanie granic już pochłonęło setki tysięcy ludzkich istnień po obu stronach frontu. Wciąż nie wiemy, kiedy i jak zakończy się wojna i jak ukształtują się powojenne granice opłacone tak straszliwie wysoką ceną.
Na zakończenie warto jednak podkreślić, że mimo swoich rewizjonistycznych pomysłów londyński rząd i środowiska polskich emigrantów nie żądały od rządu w Warszawie, aby ruszył z bronią na sąsiadów.
Czytaj więcej: Polska żegna Tadeusza Mazowieckiego
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” ” Nr 40 (121) 26/10-01/11/2024