Więcej

    Widmo antysemityzmu

    Wojna w Strefie Gazy trwa już prawie dwa lata. Pretekstem do jej wybuchu był bestialski atak bojówkarzy Hamasu na terytorium Izraela, podczas którego zginęło 1200 osób. Był to największy zamach terrorystyczny w dziejach Izraela. Odpowiedź Izraela była czymś oczywistym. W ramach odwetowej operacji wojskowej Izraela zginęło już 50 tys. Palestyńczyków. Szacuje się, że głód grozi nawet 500 tys. Palestyńczyków.

    Władze Izraela były niejednokrotnie krytykowane za to, że ich odpowiedź jest niewspółmierna do ataku Palestyńczyków. „Izrael musi natychmiast przywrócić dostarczanie pomocy zgodnie z zasadami humanitarnymi, przy udziale ONZ i innych międzynarodowych partnerów humanitarnych” – oświadczyła przed kilkoma dniami Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

    Od trzech lat w przestrzeni publicznej trwa dyskusja, czy można krytykować działania Izraela i czy taka krytyka nie jest przejawem antysemityzmu. W moim przekonaniu krytykować można każdego, kto naszym zdaniem postępuje niewłaściwie. Krytyka polityki Beniamina Netanjahu nie jest antysemityzmem.

    Remigijus Žemaitaitis w dużym stopniu swój kapitał polityczny zbił dzięki antysemickiemu przysłowiu: „Wspinał się Żyd po drabinie i upadł niechcący, weźcie dzieci kij i dobijcie tego Żydka”. Użył go na swojej stronie w Facebooku. Obecnie przeciwko niemu toczy się postępowanie sądowe. Poseł tłumaczy się, że chodziło mu tylko o krytykę władz izraelskich, a nie narodu żydowskiego.

    Mnie osobiście tłumaczenia polityka nie przekonują. Nie wiem, co naprawdę miał na myśli Žemaitaitis, ale ewidentnie przekroczył granice krytyki. Cytowanie antysemickiego przysłowia z czasów Holocaustu oraz antysemickiej polityki jest czymś niedopuszczalnym. Antysemityzm, niestety, nadal funkcjonuje. Taka wypowiedzi jest w pierwszej kolejności skierowana przeciw własnym obywatelom. Budząc widmo antysemityzmu, budzimy jednocześnie nienawiść na tle narodowościowym. Zresztą nie tylko. Również na tle religijnym, społecznym czy seksualnym. Podgrzewając nieustannie atmosferę, w pewnym momencie państwo nie będzie w stanie zapanować nad nastrojami społecznymi. To może doprowadzić do pogromów. Niekoniecznie w stylu tych z lat 30. Złość będzie skierowana przeciwko wszystkim mniejszościom. W tym również przeciw litewskim Polakom. Warto o tym pamiętać.

    Czytaj więcej: Nikžentaitis dla Widtmann: „Žemaitaitis nie jest antysemitą. Jest kimś gorszym”


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22 (61) 31/05-06/06/2025