Do złożenia wizyty w warszawskiej Zachęcie i przybliżenia tego miejsca Czytelnikom na Wileńszczyźnie skłoniła nas nie tylko odbywająca się w niej wystawa litewskich artystów i dalsze plany współpracy ze środowiskiem artystycznym Wilna, lecz także bogata i złożona historia tego miejsca, znaczona wydarzeniem niezwykle bolesnym w dziejach narodu polskiego.
Śmierć prezydenta
Historia Zachęty rozpoczęła się w 1860 r., gdy z inicjatywy artystów malarzy, m.in. Wojciecha Gersona, powstało Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. Była to pierwsza w zaborze rosyjskim instytucja zajmująca się prezentowaniem i kolekcjonowaniem dzieł twórców polskich.
– Zachęta od początku swojego istnienia była inicjatywą społeczną i narodową – tłumaczy jej dyrektorka Agnieszka Pindera. – Zrodziła się w kręgu miłośników sztuki, kolekcjonerów prywatnych, intelektualistów angażujących się także w działania charytatywne. We współpracy z artystami, głównie malarzami, ale i rzeźbiarzami, postanowili oni stworzyć najpierw kolekcję sztuki polskiej, a potem miejsce, które prezentowałoby tę sztukę wtedy, kiedy Polski nie było na mapie.
Ludwika Górecka, znana działaczka społeczna i filantropka, zapisała pod budowę gmachu Zachęty parcelę przy placu Małachowskiego, gdzie galeria mieści się do dziś. Okazałego, dwukondygnacyjnego budynku w stylu renesansowym, typowego dla XIX-wiecznych metropolii Wiednia, Berlina czy Paryża, nie udałoby się wybudować bez darczyńców.
Gmach otwarto 15 grudnia 1900 r. Wkrótce widzowie mogli zwiedzać wystawę stałą, na której prezentowano m.in. „Bitwę pod Grunwaldem” Jana Matejki. Wizyty w Zachęcie stały się zwyczajem mieszkańców Warszawy, podziwiających w jej murach: najpiękniejsze obrazy Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera, Stanisława Wyspiańskiego, rzeźby Xawerego Dunikowskiego, Henryka Kuny, Edwarda Wittiga i wiele innych dzieł.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości gmach Zachęty stał się miejscem tragedii narodowej. 16 grudnia 1922 r. w jego murach, w czasie otwarcia wystawy, zginął pierwszy prezydent Rzeczypospolitej Gabriel Narutowicz, zastrzelony przez Eligiusza Niewiadomskiego, malarza i publicystę związanego z Narodową Demokracją.
– Z powodu tego wydarzenia nie boimy się angażować w różne debaty społeczno-polityczne, kształtowanie społeczeństwa obywatelskiego. Współpracujemy z Instytutem Narutowicza [Instytut Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza – państwowa instytucja kulturalna w Polsce – przyp. red.] nad szeregiem różnych działań popularyzatorsko-publiczno-edukacyjnych. Historia nas do tego wręcz zobowiązuje – podkreśla pani dyrektor.

| Fot. arch.
Koleje losu
Agnieszka Pindera zauważa, że jakkolwiek zamach na prezydenta Narutowicza był najbardziej dramatycznym momentem w dziejach Zachęty, to w jej gmachu miały też miejsce inne głośne zdarzenia stanowiące lustro przemian społecznych.
– Przypomnę choćby, że w grudniu 2000 r. doszło do wystawienia w Polsce rzeźby Maurizia Cattelana przedstawiającej papieża przygniecionego przez meteoryt. Kamień z postaci Jana Pawła II podnosili wówczas politycy, przy okazji uszkadzając instalację, o czym głośno rozpisywała się prasa na całym świecie. W Zachęcie doszło też do nie mniej głośnego aktu wandalizmu, gdy aktor Daniel Olbrychski zaatakował szablą instalację złożoną z filmowych portretów aktorów wcielających się w nazistów – przypomina dyrektorka.
W czasie II wojny światowej Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych zostało rozwiązane, a sam gmach zarekwirowany przez okupantów. Większość zbiorów Zachęty trafiła do Muzeum Narodowego. W budynku Zachęty powstał Dom Kultury Niemieckiej, w którym odbywały się hitlerowskie imprezy propagandowe.
W czasie Powstania Warszawskiego gmach został uszkodzony przez pociski artyleryjskie. Podczas wycofywania się Niemcy podjęli też próbę jego spalenia. Na szczęście nieudaną.
– Budynek nie uległ szczególnemu zniszczeniu, więc po II wojnie światowej szybko mógł zostać na nowo zaadoptowany do wystaw sztuki – kontynuuje szefowa Zachęty. – Tyle że zmienił się układ sił na temat tego, co w sztuce progresywne, a co konserwatywne. Ministerstwo Kultury w powojennej Polsce miało inny pomysł na Zachętę. Utworzono w niej Centralne Biuro Wystaw Artystycznych, a w całym kraju jak grzyby po deszczu wyrastały oddziały BWA. Zachęta realizowała politykę kulturalną Polski za granicą, organizowała wystawy artystów polskich, ale też artystów z różnych krajów współpracujących w bloku wschodnim. Taka była jej rola do 1989 r. Po upadku komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej Zachęta kontynuuje dzieło popularyzowania sztuki współczesnej i poszerzania świadomości artystycznej, początkowo jako Państwowa Galeria Sztuki Zachęta, a od 2003 r. jako Narodowa Galeria Sztuki.

| Fot. Visvaldas Morkevičius
Starzy znajomi
– Zachęta to miejsce, które w ważnych momentach dziejowych redefiniuje sposób pracy i realizacji naszej misji, jaką jest wspieranie artystów, upowszechnianie kultury, budowanie pomostów między artystami i społeczeństwem – mówi dyrektorka. – Obecnie Zachęta znów ma ambicje być miejscem prezentacji sztuki aktualnej, społecznie zaangażowanej, ale też kompasem, który wskazuje to, co w sztuce się dzieje. Nie tylko poprzez wystawy problemowe, zbiorowe, ale też realizowanie indywidualnych wystaw dyskursywnych czy pracę w obszarze edukacji.
Dzisiejsza Zachęta jest jedną z wiodących instytucji kulturalnych w Europie, której zadaniem jest upowszechnianie sztuki współczesnej we wszystkich jej aktualnych przejawach jako istotnego elementu życia kulturalnego i społecznego. Trafiają też do niej prace artystów litewskich, czego przykładem jest trwająca od 25 kwietnia wystawa „Progi/Thresholds” autorstwa duetu Pakui Hardware, który tworzą Neringa Černiauskaitė i Ugnius Gelguda.
Pakui Hardware powstał w roku 2014. Artyści eksplorują plastyczność ciał oraz ich jeszcze nieodkryte potencjały, śledząc sposób, w jaki technologie rozszerzają, testują i kontrolują ludzką cielesność. W ubiegłym roku duet reprezentował Litwę na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki – La Biennale di Venezia w Wenecji, gdzie zaprezentował projekt „Inflammation”. Wystawy Pakui Hardware odbywały się m.in. w: Wiedniu, Paryżu, Rzymie, Stambule czy Bazylei. Artyści brali też udział w 13. Bałtyckim Triennale w Wilnie.
– Artystów, którzy tworzą duet Pakui Hardware, znam od lat – mówi Agnieszka Pindera, która jest także kuratorką ich warszawskiej wystawy. – Neringę poznałam bodaj w 2012 r. jako autorkę. Zajmowała się i wciąż to zresztą robi krytyką artystyczną, pisaniem tekstów teoretycznych, redagowaniem magazynów i książek. Pracowała wówczas w instytucji kultury „Izolacja” nad wystawą w ukraińskim Doniecku w Donbasie. Później dowiedziałam się o jej pracy artystycznej razem z Ugniusem. Przez te lata byliśmy cały czas w kontakcie, próbowaliśmy współpracy w różnych formułach instytucjonalnych. Udało mi się pokazać ich prace po raz pierwszy w Polsce, w Muzeum Sztuki w Łodzi. Umówiliśmy się wtedy, że chcielibyśmy zrobić im wystawę solową. Początkowo była także zaplanowana w Łodzi, ale wraz z moimi przenosinami do Zachęty projekt powędrował do Warszawy.

| Fot. Ugnius Gelguda, dzięki uprzejmości Litewskiego Narodowego Muzeum Sztuki
Kierunek Litwa
Wystawa w Zachęcie koncentruje się szczególnie na metaforze filtrującej membrany, ale także biologicznej odporności. Organizmy bronią się rozpoznając elementy własne i obce. Korzystając z odniesień do obrazowania medycznego, biologii i materialności ciała, artyści analizują jego granice oraz podatność na wpływy zewnętrzne.
– Warszawską wystawę można, a nawet trzeba odbierać na dwóch poziomach – objaśnia kuratorka. – Ona nie wymaga tego intelektualnego wysiłku, którego czasami wymaga sztuka współczesna. Oczywiście kontakt z teoriami kultury towarzyszył artystom w tworzeniu prezentowanej pracy, ale ta wiedza nie jest konieczna do odbioru, można to absolutnie zignorować. U Neringi i Ugniusa równie ważny jest odbiór emocjonalny tego środowiska, które kształtują, sensoryczny, bardzo bezpośredni. Osobiście bardzo to u nich cenię. Ich praca to pięć dużych elementów technicznych, mechanicznych, tworzonych z różnych materiałów: szkła, tkaniny, stali nierdzewnej i silikonu. One poruszają się w pewnego rodzaju choreografii, którą z reguły wykonują ludzie, tancerze. Ich ruch w sali z odpowiednio dobranym światłem i muzyką jest zaprojektowany, przemyślany względem siebie. To porównanie do choreografii jest uzasadnione i może pozwoli Czytelnikom wyobrazić sobie, jak publiczność czuje się, obcując z pracami duetu Pakui Hardware.
– Współpraca ze środowiskiem litewskim jest dla nas bardzo interesująca – kontynuuje Agnieszka Pindera. – Mamy na nią wiele pomysłów. Mogę zdradzić, choć na razie bez szczegółów, że realizacji projektu dla Zachęty podjęła się wileńska Galeria Sztuki „Meduza”. Sposób, w jaki jest ona prowadzona, uważamy za bardzo inspirujący, dlatego zdecydowaliśmy się ich zaprosić do wspólnego zadania. Efekty zobaczymy jesienią. Już dzisiaj zapraszam, proszę śledzić zapowiedzi. Ale nie tylko wileńskie środowisko sztuki jest dla nas inspirujące, planujemy także nawiązanie kontaktów w innych miastach, w najbliższym czasie w Kownie – kończy pani dyrektor.
Wystawa „Progi/Thresholds” czynna będzie w warszawskiej Zachęcie do 6 lipca. Warto dodać, że architektką przestrzeni wystawienniczej jest Simona Sigita.
Czytaj więcej: Wielka wileńska wystawa w Krakowie
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 24 (67) 14-20/06/2025