Każda z tych rewolucji budziła obawy o utratę miejsc pracy. I rzeczywiście, niektóre zawody znikały, ale w ich miejsce pojawiały się nowe. W przypadku sztucznej inteligencji te zmiany są znacznie szybsze i bardziej odczuwalne dla wielu z nas. Dzięki ogromnej mocy obliczeniowej i tzw. algorytmom uczącym się, współczesna SI potrafi nie tylko zastąpić pracę fizyczną, ale także wykonywać zadania umysłowe — analizować dane, rozpoznawać obrazy, pisać teksty, a nawet rozmawiać z klientami. Badania pokazują, że SI może zwiększyć efektywność pracy specjalistów nawet o 40 proc., a jednocześnie przejąć wiele powtarzalnych zadań, co może prowadzić do tzw. bezrobocia technologicznego i pogłębiających się nierówności na rynku pracy (McKinsey Global Institute, 2023). Zatem — czy roboty naprawdę zabiorą nam pracę i jak to wygląda w przypadku gospodarki Litwy?
Według najnowszego raportu OECD („Job Creation and Local Economic Development 2024”), około 9,2 proc. pracowników na Litwie znajduje się w wysokim ryzyku automatyzacji (to mniej niż średnia w krajach OECD, która wynosi 12 proc.), czyli co najmniej 25 proc. ich zadań może być wkrótce wykonywanych przez maszyny lub oprogramowanie. Dodatkowo 27 proc. pracowników na Litwie może zostać dotkniętych tzw. generatywną SI — to znaczy, że co najmniej jedna piąta ich codziennych zadań może być wykonywana znacznie szybciej dzięki SI. Takie zmiany dotyczą zwłaszcza zawodów w transporcie, administracji, sprzedaży czy produkcji. W dużych miastach, takich jak Wilno czy Kowno, gdzie rozwijają się usługi technologiczne, pracownicy będą częściej spotykać się z wpływem SI. Z kolei w regionach wiejskich, gdzie dominuje rolnictwo i prostsze prace fizyczne, większe jest ryzyko automatyzacji, choć mniejsze ryzyko zastąpienia przez nowoczesne narzędzia SI. Zmiany te mogą pogłębić różnice społeczne. Miasta mogą zyskać dzięki nowym branżom i lepiej płatnym zawodom, natomiast regiony wiejskie — mogą stracić, jeśli zniknie zapotrzebowanie na tradycyjne, rutynowe prace.
Nie wszystkie zawody są jednakowo narażone na negatywne skutki automatyzacji. Eksperci dzielą je według stopnia ryzyka: wysokie ryzyko automatyzacji — tam, gdzie ponad 70 proc. zadań można wykonać automatycznie (np. kasjerzy, operatorzy maszyn); średnie ryzyko — 50-70 proc. zadań zagrożonych (np. urzędnicy, pracownicy biurowi) oraz niskie ryzyko — zawody wymagające kontaktu z ludźmi, kreatywności i empatii (np. lekarze, nauczyciele, opiekunowie, menedżerowie). Ryzyko niekoniecznie oznacza koniec tych zawodów — raczej ich głęboką zmianę. Tak jak kiedyś sekretarki musiały nauczyć się obsługi komputera, tak dziś księgowi czy nauczyciele będą musieli nauczyć się korzystać z narzędzi wspieranych przez SI.
Czy jesteśmy gotowi na wyzwania automatyzacji i SI?
To, czy SI i automatyzacja będą dla nas szansą czy zagrożeniem, zależy w dużej mierze od tego, jak dobrze przygotowane jest nasze społeczeństwo m.in. pod względem kompetencji cyfrowych, edukacji czy dostępu do nowoczesnych narzędzi. Dane pokazują, że Litwa i Polska mają jeszcze sporo do nadrobienia. Według najnowszego wskaźnika DESI (Digital Economy and Society Index) zaledwie 52,9 proc. mieszkańców Litwy ma przynajmniej podstawowe umiejętności cyfrowe — to poniżej średniej unijnej, która wynosi 55,6 proc. (Cyfrowa strategia Europy, 2023). Dla porównania w Niderlandach odsetek ten sięga 79,3 proc., a w Polsce tylko 45,1 proc. — co oznacza, że Polska wypada gorzej zarówno od Litwy, jak i od średniej UE.
Jeśli chodzi o pracę w sektorze ICT (technologii informacyjno-komunikacyjnych), Litwa również tylko nieznacznie wyprzedza unijną średnią — zatrudnienie wzrosło z 4,4 proc. do 4,9 proc., podczas gdy średnia UE wynosi 4,8 proc. Dla porównania w Estonii ten wskaźnik wynosi już 7,5 proc. Jeszcze wyraźniejszy sygnał ostrzegawczy płynie ze strony firm. Tylko 8,8 proc. przedsiębiorstw na Litwie oraz 6,6 proc. w Polsce korzysta już z rozwiązań opartych na SI — podczas gdy średnia unijna to aż 13,5 proc. (Eurostat, 2024). To oznacza, że wiele firm, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej, może zostać w tyle, jeśli nie nadrobią zaległości technologicznych.

| Fot. Freepik.com
Jakie kompetencje są dziś najbardziej potrzebne?
Zamiast ulegać lękowi przed sztuczną inteligencją, warto zadać sobie pytania: czy Litwa i Polska mogą dobrze wykorzystać tę rewolucję technologiczną i co należałoby zrobić, żeby tak się stało? W dobie dynamicznego rozwoju SI kluczowe staje się kształcenie takich umiejętności, których maszyny nie są w stanie łatwo przejąć — jak krytyczne myślenie, kreatywność, empatia, rozwiązywanie problemów czy umiejętność pracy z ludźmi. Jeden z ojców sztucznej inteligencji, Geoffrey Hinton, żartobliwie powiedział: „Uczcie (młodzież) rzeczy, których nie da się łatwo zautomatyzować. A może… ogrodnictwa?” (The New York Times, 2023). Choć to tylko wypowiedź półżartem, zawiera ważną prawdę: człowiek musi rozwijać to, co ludzkie — a nie konkurować z maszynami.
Przyszłość z SI wymaga też działań lokalnych. Każda szkoła, gmina czy region muszą mieć dostosowane szkolenia i wsparcie zgodnie z potrzebami lokalnego rynku pracy. Już teraz Komisja Europejska wspiera inwestycje w edukację i tzw. reskilling — czyli zdobywanie nowych kwalifikacji, zwłaszcza dla osób z niższym wykształceniem czy w średnim wieku. Programy takie działają zarówno w Polsce, jak i na Litwie. Aby SI nie pogłębiła podziałów społecznych, lecz przyniosła realne korzyści, potrzebne są inwestycje w edukację cyfrową — w szkołach, na kursach dla dorosłych i w firmach. Konieczne jest także wspieranie przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich firm, w korzystaniu z nowych technologii.
Warto też podkreślić, że nadal brakuje, zarówno w Polsce jak i na Litwie, szerokiej publicznej dyskusji nie tylko o tym, jak technologia zmienia pracę i gospodarkę, ale także na temat kwestii etycznych i prawnych. Jak chronić dane osobowe? Jak zadbać o prywatność? Jakie zasady powinny obowiązywać firmy i instytucje, które korzystają z algorytmów podejmujących decyzje o nas — przy rekrutacji do pracy, ocenie uczniów czy przyznawaniu kredytów? Coraz więcej nauczycieli, rodziców i pracowników zadaje sobie pytanie, jak bezpiecznie i świadomie korzystać z narzędzi SI? Czy aplikacje edukacyjne dla dzieci nie zbierają zbyt wielu danych? Czy chatbot, z którym rozmawiamy, nie „uczy się” z naszych prywatnych rozmów? Bez podstawowej wiedzy łatwo o błędy, nadużycia czy po prostu nieświadome oddanie kontroli maszynom. Dlatego tak ważne jest, by rozwój technologii szedł w parze z otwartym dialogiem. Głos powinni mieć nie tylko eksperci, ale też zwykli ludzie: rodzice, nauczyciele, pracownicy, uczniowie i przedsiębiorcy. Potrzebujemy czytelnych zasad, dobrej edukacji i rozsądnych przepisów, które zagwarantują, że SI będzie wspierać człowieka — a nie go zastępować czy wykorzystywać.
Czytaj więcej: Sztuczna inteligencja w Służbie Zatrudnienia: Ema udziela konsultacji w ciągu całej doby
Prof. dr hab. Małgorzata Runiewicz-Wardyn, Katedra Ekonomii, Centrum Badawczym Transformacji, Integracji i Globalizacji Gospodarczej przy Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie; członek Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy (SNPL).
Małgorzata Runiewicz-Wardyn