Wyobraźmy sobie taką sytuację: rok 1942, większość Europy zajęta przez armię III Rzeszy, Anglia, ZSRS i USA zapraszają Hitlera na Alaskę w celu omówienia zawieszenia broni i zakończenia wojny. Hitler mówi: „Owszem, jestem gotów na pokojowe rozwiązanie, ale musicie wycofać się z reszty Europy, granicę z ZSRS ustalamy na linii frontu, Anglia likwiduje swoją flotę, by nie zagrażać Niemcom, a w Afryce pozostajemy na swoich pozycjach i nie będziemy atakowani…”.
Pewnie normalny człowiek nazwałby taką sytuację kompletnym science fiction spoza realnego świata, dzikim absurdem. Cóż… Minęło ponad 80 lat od II wojny światowej. Mamy rok 2025, ponad trzy lata trwa już krwawa wojna na Ukrainie, Rosja na każdym kroku popełnia zbrodnie wojenne – podobnie jak Niemcy po 1939 r.
Prezydent USA Donald Trump od ponad pół roku obiecuje położyć kres temu konfliktowi. Ostatnio wysunął nawet 50-dniowe ultimatum w stosunku do przestępcy wojennego, Putina, strasząc go, że jeśli go nie wypełni, zarzuci Rosję strasznymi sankcjami. Następnie termin ultimatum skrócił do 10 dni. Termin minął – i zamiast sankcji Trump posyła do Moskwy swojego przedstawiciela Steve’a Witkoffa. Owszem, człowiek ten zna się na biznesie (rynek nieruchomości), jest miliarderem. Jednak jego rusofilstwo powala na kolana. I co wyszło z ultimatum Trumpa? Nałożenie sankcji na Rosję? Nie! Witkoff odbył spotkanie z Putinem „w bardzo dobrej atmosferze”, zjadł czebureka i został uszczęśliwiony przez zbrodniarza wojennego, gdy ten łaskawie zgodził się na spotkanie z Trumpem.
Trump, także szczęśliwy, wyznaczył miejsce i datę: 15 sierpnia w Anchorage na Alasce. Będzie rozmawiał z Putinem o Ukrainie bez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Będzie podejmował decyzję o losie Ukrainy bez przedstawicieli Ukrainy. Trwają twarde naciski na Zełenskiego, by ten zgodził się na oddanie Rosji obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego oraz Krymu. Prezydent Zełenski odpowiedział: „Nie mam prawa oddać Rosji ani metra Ukrainy”.
Od kiedy Trump został prezydentem USA, tragicznie spadło zaopatrzenie w broń dla Ukrainy, zwłaszcza rakiet do systemu obrony powietrznej Patriot. Spowodowało to bezczelną bezkarność Rosji, która codziennie atakuje swoimi rakietami ukraińskie domy, infrastrukturę i cele użyteczności publicznej, wiedząc, że Ukraina nie posiada dostatecznych środków bojowych na strącanie rosyjskich pocisków.
Quo vadis, Ameryko?
Czytaj więcej: Trump w akcji. Niestety
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 34 (95) 23-29/08/2025