Frakcja Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej, „Świtu Niemna” oraz frakcja Litewskich Chłopów, Zielonych i Związku Rodzin Chrześcijańskich deklarują gotowość do współpracy przed wtorkowym głosowaniem nad kandydaturą socjaldemokratki Ingi Ruginienė na stanowisko premiera.
Ta ostatnia frakcja nie jest jednolita pod względem partyjnym, składa się z sześciu Chłopów, trzech członków Akcji Wyborczej Polaków na Litwie — Związku Chrześcijańskich Rodzin oraz dwóch posłów bezpartyjnych.
„Nie było innych opcji”
Kandydatka akcentuje ograniczanie biurokracji i centralną koordynację polityki regionalnej bez pośpiesznej rozbudowy rządu.
Przed zamknięciem numeru podpis jeszcze nie był złożony. Dokument mają sygnować przewodniczący frakcji: Remigijus Motuzas (LSDP), Remigijus Žemaitaitis („Świt Niemna”) oraz Aušrinė Norkienė (frakcja Litewskich Chłopów, Zielonych i Związku Rodzin Chrześcijańskich).
„Ponieważ we wtorek odbędzie się drugie posiedzenie nadzwyczajnej sesji, podczas którego ma zostać zatwierdzona kandydatura premier, planuje się podpisanie w poniedziałek umowy koalicyjnej, która została ostatecznie uzgodniona pod koniec tygodnia” — powiedział Remigijus Motuzas. „W tej sytuacji było to chyba najlepsze rozwiązanie, nie było innych opcji. Oczywiście, zawsze można znaleźć plusy i minusy, ale uważam, że na tym etapie koalicja jest nastawiona na współpracę i pokonanie wszystkich trudności” — dodał.
Socjaldemokraci w nowej koalicji zachowają większość – 52 mandaty, „Świt Niemna” wprowadza 19 posłów, a trzecia frakcja – 11. To w niej jest m.in. troje przedstawicieli Akcji Wyborczej Polaków na Litwie — Związku Chrześcijańskich Rodzin oraz dwóch posłów bezpartyjnych.
Obecni partnerzy LSDP – Związek Demokratów „W imię Litwy” – nie zostali zaproszeni do nowej konfiguracji, choć dotąd współtworzyli 86-osobową większość z 52 socjaldemokratami, 19 „świtowcami” i 15 demokratami.
Kwestia resortu regionów
Kandydatka na premiera Ruginienė nie chce pośpiechu w sprawie planowanego Ministerstwa Regionów. „Bardzo ważna jest scentralizowana koordynacja, ponieważ każde ministerstwo ma coś wspólnego z regionami, coś wspólnego z samorządami. Jest to centralna koordynacja, która zebrałaby wszystko w jedno i jakby rozpoczęła pierwsze kroki jako ministerstwo regionów, mogłaby być dodatkowym oddziałem przy Kancelarii Rady Ministrów” — powiedziała socjaldemokratka podczas poniedziałkowego spotkania z członkami mieszanej grupy posłów Sejmu.
„Wtedy być może po pewnym czasie, kiedy uporządkujemy wszystkie sprawy, może to również przekształci się w dodatkowe ministerstwo, tym bardziej, że można połączyć niektóre, inne, ministerstwa w jedno i nie zwiększać liczby ministerstw” — dodała.
Ruginienė deklaruje, że wzmocnienie polityki regionalnej nie może polegać na prostym „przerzuceniu” problemów między resortami. „Cel nie jest taki. Celem jest wzmocnienie samorządu, celem jest wzmocnienie regionalności. Odpowiednio działania muszą być planowane właśnie w tym kierunku. A jeśli dzięki temu koordynacja zostanie wzmocniona i zobaczymy, że ministerstwo jest naprawdę potrzebne, to dlaczego nie?” — stwierdziła Ruginienė. Dodała, że sprawę omawiała z głową państwa.
„Rozmawialiśmy z prezydentem, naszym zamiarem jest zmniejszenie aparatu biurokratycznego i zmniejszenie obciążeń biurokratycznych, będę to kontynuować, nawet jeśli dyskusja będzie trudna, ale na pewno będę kontynuować” — powiedziała polityk.
Prace nad resortem regionów były w planach ustępującego rządu, który zakładał jego powołanie do połowy 2026 r. Według założeń instytucja odpowiadałaby za rozwój regionów, poprawę jakości życia i większą niezależność samorządów. W ubiegłym roku pomysł zyskał wpis w programie rządu po rekomendacji prezydenta na forum regionalnym.