Więcej

    Różaniec jest matką modlitwy. Październik pomaga nam do niego wracać

    Październik jest w Kościele katolickim tradycyjnym czasem, w którym codziennie w kościołach odprawia się nabożeństwa różańcowe. Różaniec odmawia się we wspólnocie, np. parafialnej, ale też zachęca się wiernych do modlitwy indywidualnej. Katolicy na całym świecie są bardzo przywiązani do tej formy modlitwy.

    Czytaj również...

    W wielu parafiach wciąż są niezwykle aktywne wspólnoty „Żywego Różańca”. Różaniec odmawiany jest przez starszych, ale i młodych. Przez duchowieństwo, a także przez świeckich.

    Niemało papieży i świętych kochało modlitwę różańcową. Papież Benedykt XVI w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański z 7 października 2007 r. powiedział: „Tradycyjny wizerunek Matki Bożej Różańcowej ukazuje Maryję, która trzyma na ręku Dzieciątko Jezus, a drugą ręką podaje koronkę różańca św. Dominikowi. Ta wymowna ikonografia wskazuje, że różaniec jest środkiem, który został nam ofiarowany przez Najświętszą Maryję Pannę, byśmy kontemplowali Jezusa i, rozpamiętując Jego życie, kochali Go i coraz wierniej naśladowali”.

    Nie chodzi o odklepywanie

    Dla wielu jednak powtarzanie na paciorkach różańca modlitwy „Zdrowaś Maryjo” wydaje się mechaniczne, czasem nużące, niemal automatyczne. Tymczasem jedna z powszechnie znanych łacińskich maksym głosi: „Repetitio est mater studiorum”. Powtarzanie zatem jest matką nauki, uczenia się. Stanowi skuteczną metodę, by posiąść wiedzę. By ją poznać, a w konsekwencji zrozumieć.

    Czemu zatem powtarzanie nie miałoby być matką modlitwy? Czemu różaniec, właśnie przez to, że wymaga powtarzania, powracania, przypominania, a także dyscypliny, nie miałby być najlepszą szkołą modlitwy?

    Wydaje mi się, że w przypadku różańca zbyt wiele uwagi zwracamy na pejoratywne skojarzenia z powtarzaniem, a zbyt mało na to, jak wielkie mogą być owoce naszego trudu, by systematycznie, we wspólnocie z Kościołem, podążać drogą różańcowej modlitwy. Raz jeszcze podkreślmy, że nie chodzi o „odklepywanie”, „recytowanie”, „powtarzanie wciąż tego samego”. Chodzi o wykorzystanie konkretnej, sprawdzonej przez wieki formy modlitwy, by poprzez nią rozwijać swoją relację z Bogiem, by uczyć się z Nim przebywać.

    Zatem w odmawianiu różańca nie chodzi o powtarzanie formułek, lecz o zanurzenie się w głębi chrześcijańskiej wiary, o kontemplowanie życia Jezusa Chrystusa i Jego nauki. O rozmowę z Bogiem poprzez i razem z Maryją.

    Osobiście bardzo lubię modlitwę różańcową. Nawet odmówienie dziesiątki różańca pozwala zatrzymać się w pośpiechu codzienności. Sądzę, że już nawet samo trzymanie w dłoni różańca przypomina o więzi z Bogiem, o którą powinniśmy przecież ustawicznie zabiegać.

    Gdy odmawiam „Zdrowaś Maryjo”, lubię też sobie przypominać konkretne wspomnienia z pielgrzymki do Ziemi Świętej. Staram się wyobrazić sobie to, co czuła Maryja przy Zwiastowaniu, ale i potem, pod krzyżem, ale i potem, po Zmartwychwstaniu.

    Uczymy się Chrystusa od Maryi

    W liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” św. Jan Paweł II napisał m.in.: „Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji chrześcijańskiej. Rozwinięty na Zachodzie, jest modlitwą typowo medytacyjną i odpowiada poniekąd »modlitwie serca« czy »modlitwie Jezusowej«, która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu”. W dokumencie tym podkreślił on, że odmawiając różaniec, wspominamy Chrystusa razem z Maryją, uczymy się Chrystusa od Maryi, a w konsekwencji upodabniamy do Chrystusa. Nazwał także różaniec „streszczeniem Ewangelii”.

    I rzeczywiście, wystarczy przypomnieć tajemnice różańca świętego, które mamy rozważać podczas tej modlitwy. Wyróżniamy tajemnice radosne, bolesne, chwalebne oraz światła (te ostatnie dodał św. Jan Paweł II). Odmawiając modlitwę „Zdrowaś Maryjo” w kolejnych dziesiątkach, tak naprawdę każdorazowo wspominamy nie tylko Zwiastowanie Pańskie, lecz także całe życie Jezusa i Jego nauczanie.

    I tak różaniec pokazuje nam, niejako w syntezie, całość Ewangelii: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie, Nawiedzenie św. Elżbiety, Boże Narodzenie, Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni, Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni. Modlitwa w Ogrójcu, Biczowanie Pana Jezusa, Cierniem Ukoronowanie Pana Jezusa, Droga Krzyżowa, Śmierć na Krzyżu. Zmartwychwstanie Pana Jezusa, Wniebowstąpienie Pana Jezusa, Zesłanie Ducha Świętego, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny. I jeszcze tajemnice światła: Chrzest Pana Jezusa w Jordanie, Wesele w Kanie Galilejskiej, Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia, Przemienienie na Górze Tabor, Ustanowienie Eucharystii.

    Warto zatem, by każdą kolejną tajemnicę różańca rozpoczynać krótką chociaż refleksją, przeczytaniem określonego fragmentu Ewangelii. Takiej rady udzielił zresztą także św. Jan Paweł II w przywołanym wyżej liście apostolskim, pisząc: „Aby dać medytacji podstawy biblijne i większą głębię, dobrze jest, po zapowiedzi tajemnicy, odczytać odnośny tekst biblijny, który, zależnie od okoliczności, może być krótszy albo dłuższy. Inne słowa nie są bowiem nigdy tak skuteczne, jak Słowo natchnione. Należy go słuchać, mając pewność, że jest to Słowo Boga, wypowiedziane na dzisiaj i »dla mnie«. Przyjęte w ten sposób, wchodzi ono w różańcową metodologię powtarzania, nie powodując znużenia, jakie wywoływałoby zwykłe powtarzanie informacji dobrze już przyswojonej. Nie chodzi bowiem o przywoływanie na pamięć informacji, ale o to, by pozwolić Bogu »mówić«. Przy pewnych uroczystych okazjach wspólnotowych słowo to można odpowiednio objaśnić krótkim komentarzem”.

    Dać różańcowi szansę

    Nie zapominajmy też, że każda kolejna tajemnica różańca świętego rozpoczyna się od uwielbienia Trójcy Świętej („Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”) oraz modlitwy „Ojcze nasz”. Znowuż, możemy widzieć w tym li tylko mechaniczne wypowiadanie słów, ale możemy (a nawet powinniśmy) zobaczyć, że modlitwy te są centrum chrześcijańskiego życia. Wyrażają najgłębszy sens naszej wiary.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Gdy odmawiam „Ojcze nasz”, zawsze przypominam sobie opowiedzianą mi przed laty historię pewnej siostry zakonnej, która modląc się pewnego razu bardzo długo, została zapytana, jaką modlitwę odmawiała. Odpowiedziała: jedno „Ojcze nasz”.

    Jej odpowiedź wprawiła w zdumienie. Jak to? Jak to możliwe, by odmawiać jedno krótkie „Ojcze nasz” tyle czasu, pytano ją. Ona jednak odpowiedziała, że ona nie odmawia, ona kontempluje, zastanawia się nad każdym słowem, przeżywa je, zastanawia się nad ich znaczeniem. Dla niej każde słowo tej modlitwy było po prostu tak ważne, że nie sposób przejść nad nim do porządku dziennego, nie sposób go po prostu tylko wypowiedzieć.

    Warto, jak sądzę, dać różańcowi szansę. Może na początku będzie wydawał się on trudny, powtarzalny, daleki od „idealnej” modlitwy utożsamianej z autentyczną rozmową z Bogiem. Im jednak więcej wysiłku włoży się w zrozumienie różańca, w autentyczne odmawianie go, powoli powtarzanie okazuje się „matką” modlitwy. Staje się odkrywaniem i pielęgnowaniem relacji z Jezusem przez Maryję. I zaczyna przemieniać serca.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 43 (122) 25-31/10/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Maryja. Jedyna taka kobieta w historii ludzkości

    W tradycji ludowej dzień ten jest określany świętem Matki Bożej Zielnej; do kościołów przynosi się plony ziemi, w tym kwiaty, by je poświęcić. W wielu miejscach obchody maryjnego święta...

    Wielojęzyczność jak skarb

    Lato rozpoczęło się na dobre, a wraz z nim podróże, te bliższe i te dalsze. Dla wielu z nas to nie tylko okazja do poznania nowych miejsc, zachwycenia się...

    Co może zaoferować współczesności Leon XIV

    Kard. Robert Prevost przybrał po wyborze na Stolicę Piotrową imię Leon XIV. Warto zatem zastanowić się, jakie powody stały za takim wyborem, a także co przez to chce nam...