Więcej

    Na Zaolziu i Wileńszczyźnie. Rozmowy o życiu Polaków (IV)

    „Zwrot” jest miesięcznikiem Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czechach. W ubiegłym roku obchodził swoje 70. Urodziny. Obecny był tam również dziennikarz „Kuriera Wileńskiego” Rajmund Klonowski, który wspólnie z redaktor naczelną „Zwrotu” Haliną Szczotką wpadł na pomysł, żeby się wymieniać listami — zarówno w ramach współpracy mediów Polaków na świecie, jak i bliższego poznawania się Zaolzia oraz Wileńszczyzny, mających przecież tak wiele wspólnego.

    Czytaj również...

    Droga Halino,

    już się zabierałem za pisanie październikowego artykułu, a rozbrzmiały syreny alarmowe. Wcale nie sygnalizowały mojego lenistwa — wówczas nigdy by nie cichły, a na Litwie ich dźwięk nie rozbrzmiewał od dziesięcioleci. Na szczęście, z milczenia zostały wyrwane nie przez wzgląd na zagrożenie, a z powodu ćwiczeń, które stały się okazją do przetestowania systemu ostrzegania ludności. Niestety, czas błogiego spokoju, kiedy dźwięki te słyszeliśmy jedynie na filmach, został zakończony ze względu na niezaspokojony głód sąsiedzkich ziem, jaki napędza rosyjski imperializm. Jedne z największych nieszczęść, jakie człowieka mogą spotkać — to mieć durnego sąsiada. To samo dotyczy państw.

    Tymczasem oprócz sytuacji nadzwyczajnych w Wilnie zachował się administracyjny rytuał z czasów okupacji rosyjskiej, tzw. czasów sowieckich, czyli ogłoszenie sezonu grzewczego. Następuje ono, kiedy przez trzy doby z rzędu utrzymuje się temperatura poniżej dziesięciu stopni Celsjusza. Ale tak naprawdę, to każdy budynek, podłączony do miejskich sieci grzewczych, może ten sezon rozpocząć i zakończyć wedle własnego uznania — jest to zatem takie wydarzenie, służące do „pogrzania” włodarzy miasta w świetle obiektywów, niż mające jakikolwiek wpływ na rzeczywistość. Jasna sprawa, właściciele domów prywatnych mogą u siebie ogrzewać przez okrągły rok (chociaż byliny to bardzo kosztowne, zwłaszcza w obliczu tzw. zielonej polityki) i nic ich sezon grzewczy nie obchodzi.

    W październiku odbywa się też inauguracja roku akademickiego w wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku — jedynej zagranicznej placówki polskich uczelni. Jako jedyna rozpoczyna też rok akademicki w październiku — wszystkie litewskie uniwersytety nauczanie rozpoczynają wraz ze szkołami, od pierwszego września. Na wileńskiej Filii UwB można studiować ekonomię, informatykę, europeistykę I pedagogikę — a to wszystko w języku polskim. W ciągu ponad piętnastu lat istnienia placówki setki Polaków uzyskały tutaj wyższe wykształcenie.

    W tym roku pojawiła się też nowość dla kierowców — na części litewskich autostrad rezygnuje się z rozróżniania limitu prędkości latem i zimą. Teraz przez okrągły rok będzie obowiązywał jednakowy limit. Najbardziej jednak czekamy na rezygnację z przestawiania zegarków na czas zimowy…

    Rajmund

    Kurier Wileński — Dziennik polski na Litwie


    Drogi Rajmundzie,

    październik kiedyś na Zaolziu przebiegał pod hasłem Miesiąca Oświaty, Książki i Prasy. Odbywały się z tej okazji najróżniejsze wydarzenia promujące czytelnictwo.

    Taką na przykład znalazłam ciekawostkę w kronice Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego: „W roku 1963 całkowity import polskiej książki na nasz teren wynosił 1 000 000 Kčs, zaś obrót detaliczny z jej sprzedaży kwotę 881 290 Kčs /w roku poprzednim 630 030 Kčs/. Na 1 mieszkańca narodowości polskiej przypada więc wartość kupna polskiej książki w wysokości 14,30 Kčs /w roku poprzednim 10,40 Kčs/”. Liczby te dzisiaj większości z nas nic nie mówią, bo wartość korony znacznie się zmieniła, a i liczba Polaków na Zaolziu zmalała.

    I choć o Miesiącu Oświaty, Książki i Prasy (nazwa miała też skrót w owych czasach bardzo popularny MOKiP) dzisiaj już mało kto pamięta, to w październiku na Zaolziu książka ma swoje należyte miejsce. Odbywa się bowiem akcja pt. „Z książką na walizkach” organizowana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki, biblioteki w Karwinie i Czeskim Cieszynie oraz Wydawnictwo Literatura Łódź. W ramach wydarzenia przyjeżdżają z Polski na Zaolzie autorzy i ilustratorzy książek dla dzieci i młodzieży.  Jeżdżą do szkół, gdzie spotykają się ze swoimi małymi czytelnikami. I wtedy sprzedaż polskich książek dla dzieci na Zaolziu na pewno znacznie się podnosi, bo prawie każdy mały czytelnik chce wrócić do domu z książką z podpisem autora.

    Na Zaolziu mamy też księgarnię polską – Klub Polskiej Książki i Prasy, znany jako Księgarnia u Wirtha. Ciekawostką, choć niezbyt radosną, jest fakt, że największą konkurencję dla tej księgarni stanowią duże sklepy internetowe oferujące w Czechach również polskie książki. Ktoś mógłby powiedzieć: „Cóż w tym złego? Ważne, że polska książka się sprzedaje”. Problem w tym, że księgarnia to nie tylko miejsce, w którym kupuje się książki – to także przestrzeń spotkań, rozmów i wydarzeń literackich. Gdy piszę te słowa, w jej wnętrzu właśnie trwa spotkanie autorskie z Katarzyną Jackowską-Enemuo.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Warto też podkreślić, że księgarnia pomaga w organizacji kiermaszów książek w Miejscowych Kołach PZKO, dostarczając książki do sprzedaży. I to jest ważne, bo polskie książki wtedy trafiają nawet do małych miejscowości na całym Zaolziu.

    Nie można też pominąć faktu, że polska księgarnia w Czeskim Cieszynie jest miejscem, gdzie można zakupić polską literaturę regionalną i naszą polską prasę zaolziańską, w tym również miesięcznik „Zwrot”.

    Zatem życzmy sobie, by nikt nie wpadł na pomysł jej zamknięcia.

    Halina

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Na Zaolziu i Wileńszczyźnie. Rozmowy o życiu Polaków (III)

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Festiwal Kapel i Muzyków Ludowych w Rudominie [Z GALERIĄ]

    Każdego roku na festiwal do Rudominy przybywają kapele nie tylko z Wileńszczyzny, ale także z różnych zakątków Litwy oraz z zagranicy. W tym roku w festiwalu, który odbył się...

    „Chciałbym znów cię spotkać”. Popołudnie romansów i piosenek miłosnych w Rudominie [Z GALERIĄ]

    Wieczór upłynął pod znakiem wzruszeń, artystycznych uniesień i niezwykłej atmosfery, którą stworzyli artyści prezentujący utwory wokalne poświęcone miłości w jej różnorodnych odsłonach – od romantycznych pieśni po emocjonalne ballady,...

    Polski wiceminister dla „Kuriera”: „Historią powinni zajmować się historycy”

    „Rozminowywać pola w relacjach” Dziennikarz zapytał o „pola minowe” w relacjach, które miałyby być rozminowywane przez wspólne badanie historii. — Uważam, że historią powinni zajmować się historycy. Dobra nauka wymaga umiędzynarodowienia,...