Zapisywanie nazwisk litewskich obywateli polskiego pochodzenia wyłącznie literami litewskiego alfabetu nie ogranicza prawa Unii Europejskiej w zakresie swobody podróżowania, — uważa unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Tę decyzję Trybunału na Litwie uznano za przyzwolenie na ograniczenie praw mniejszości narodowych do posiadania swoich nazwisk zapisywanych w języku narodowym, aczkolwiek Trybunał podkreślił, że jeśli sąd krajowy uzna, że litewska transkrypcja nazwiska stwarza problemy natury osobistej czy też w zakresie administracyjnym, to może ona być uznana za niewłaściwe ograniczenie prawa unijnego.
Jak powiedział „Kurierowi” prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL Michał Mackiewicz — „po tylu latach sprawa wróciła do punktu wyjścia. Decyzja sądu oznacza, że Litwa otrzymała możliwość wyjść z twarzą z sytuacji i pozytywnie rozstrzygnąć tą sprawę. Uważam, że jest to kwestia nie tyle prawna ile polityczna. Wierzę, że wcześniej czy później na Litwie znajdzie się wola polityczna żeby ją rozstrzygnąć. Bo nie można przeciwstawiać się oczekiwaniom tak licznej grupy swoich obywateli”.
Litwę do Trybunału Sprawiedliwości zaskarżył, za pośrednictwem wileńskiego sądu dzielnicowego, polski prawnik Łukasz Wardyn, który w swoim i imieniu żony — obywatelki Litwy, Małgorzaty Runiewicz-Wardyn (lit. Malgožata Runevič-Vardyn) złożył pozew, powołując się na unijną antydyskryminacyjną dyrektywę 43/2000 z dnia 29 czerwca 2000 r. wprowadzającą w życie zasadę równego traktowania osób bez względu na pochodzenie rasowe lub etniczne. Małżeństwo uznało, że są dyskryminowani z powodu różnicy zapisu ich nazwisk w dokumentach wydanych na Litwie oraz w Polsce. Małżeństwo argumentowało, że z powodu tej różnicy konieczne jest ciągłe udowadnianie w urzędach, że Vardyn i Wardyn to ta sama osoba. Problem dotyczy głównie wydanego na Litwie aktu małżeństwa oraz tłumaczenia polskiego dyplomu Małgorzaty Runiewicz, która studiowała w Polsce.
— Trybunał uznał argumenty Litwy, że pisownia nazwisk jest sprawą wewnętrzną państwa i automatycznie nie narusza prawa do swobodnego podróżowania — w ten sposób litewski minister sprawiedliwości, Remigijus Šimašius, skomentował decyzję sądu w Luksemburgu.
Z orzeczenia Trybunału wynika natomiast, że nazwiska państwa Wardynów powinny być zapisane w akcie małżeństwa w myśl jednolitej reguły, bo różna pisownia może rzeczywiście sprawiać kłopoty, na przykład, podczas podróżowania czy podejmowania pracy w innym kraju Unii Europejskiej.
Jednak Litwa od początku sporu o polskie nazwiska stała na stanowisku, że prawo wewnętrzne stanowiące, że nazwiska litewskich obywateli mogą być zapisywane wyłącznie w transkrypcji litewskiej, w żadnym przypadku nie ogranicza praw człowieka przedstawicieli polskiej mniejszości na Litwie. Na Litwie brakuje też woli politycznej, żeby zmienić, w opinii litewskich Polaków, dyskryminacyjne prawo, bo jak twierdzą przeciwnicy zmian, to prawo wynika z Ustawy Zasadniczej. Ich zdaniem, Konstytucja mówi jednoznacznie, że językiem państwowym na Litwie jest wyłącznie język litewski, co nie dopuszcza używania pisowni polskich nazwisk w języku polskim. Również litewski Sąd Konstytucyjny dwukrotnie orzekał, że zapis nazwisk w dokumentach musi być zgodny z litewską transkrypcją.
W litewskim alfabecie nie ma takich liter jak Q, W czy X, jak też język litewski prawie nie zna dwuznaków używanych w polskiej pisowni. Kontrargumentem na takie tłumaczenie jest fakt, że ograniczenia te dotyczą wyłącznie pisowni nazwisk, gdyż w nazewnictwie firm i nie tylko zagranicznych, na Litwie często używa się nieobecnych w litewskim alfabecie liter i dwuznaków.
Państwo Wardynowie są oburzeni decyzją Trybunału unijnego. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Łukasz Wardyn zapowiedział, że po orzeczeniu Trybunału bynajmniej nie zamierza zrezygnować z walki o ujednolicenie pisowni nazwiska swego i żony oraz zapowiedział, że zamierza zaskarżyć Litwę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
POLSKA WYWIĄZAŁA SIĘ Z TRAKTATU
Wprowadzenie pisowni nazwisk polskich na Litwie i litewskich w Polsce z użyciem wszystkich narodowych znaków diakrytycznych przewiduje Traktat Polsko-Litewski zawarty w kwietniu 1994 roku. Polska strona wywiązała się z ustaleń traktatowych i w 2005 roku prawnie uregulowała kwestie pisowni nazwisk przedstawicieli mniejszości narodowych, w tym polskich Litwinów. Tymczasem Litwa przez lata składała wyłącznie czcze obietnice, że sprawę pisowni nazwisk Polaków rozwiąże w myśl założeń traktatowych, a ostatnio otwarcie przyznaje, że tymi obietnicami po prostu zwodziła polskich partnerów, bo po stronie litewskiej nigdy nie było ani woli, ani też rzekomo możliwości, by wywiązać się z zawartej umowy międzynarodowej.