Przedstawiciele społecznej organizacji Zjednoczony Ruch za Demokrację zorganizowali przy Białym moście w Wilnie akcję protestu pod nazwą „Żywe litery” apelując w taki sposób do rządu o jak najszybsze rozwiązanie spółki „Leo LT”.
— Wiemy, że rząd często udaje głuchego i jest ślepy i głuchy na apele obywateli, dlatego jeżeli politycy nas nie wysłuchają zamierzamy organizować kolejne akcje protestu – powiedziała Rūta Zabelienė przewodnicząca kowieńskiego działu Zjednoczonego Ruchu za Demokrację. Przewodnicząca twierdzi, że członkowie ruchu oczekują od rządu podjęcia decyzji w sprawie „Leo LT” do następnego tygodnia, po czym zamierzają organizować kolejne akcje oraz pikiety, apelując o rozwiązanie energetycznego giganta, ich zdaniem kontrolowanego przez oligarchów.
Zanim protest się rozpoczął, jego uczestnicy z rąk członków Ruchu za Demokrację otrzymali zielone, czerwone oraz żółte koszulki z symbolem oka. – Oko na naszych koszulkach, mówi władzom, że obywatele uważnie się przyglądają politycznym poczynaniom swych wybrańców – tłumaczyła Rūta Zabelienė powód, dla którego na koszulkach znalazł się symbol oka. Tymczasem sama akcja protestu, przy Białym Moście mimo zapowiedzi przedstawicieli Ruchu o licznych rzeszach obywateli, którzy mieliby domagać się od rządu podjęcia jak najszybszej decyzji w sprawie dalszego losu spółki okazała się nad wyraz skromna. Na wyznaczony przez organizatorów czas, o który miał się rozpocząć protest zgromadziło zaledwie kilkaset obywateli, większość, z których stanowili emeryci. Chociaż zgodnie z zamiarem, organizatorów protestu, jego uczestnicy mieli się ustawić w kształcie gigantycznych liter „Leo NE”, tych obywateli, którzy wzięli udział w proteście wystarczyło zaledwie do obsady liter „NE”. Uczestnicy protestu ustawieni w kształcie liter skandowali „Leo NE”, „Władze bez korupcji”, „Litwa”, „Wstyd”. Ostatecznie ustawieni w łańcuch w kształcie liter, trzymając się za ręce uczestnicy protestu zaintonowali hymn Litwy.
– Obawiam się, że władze zignorują ten protest jak wszystkie inne, które dotychczas miały miejsce w sprawie „Leo LT”. Zresztą ta spółka powstała i kontynuowała swoją działalność w atmosferze skandalu. Teraz próbuje się ją rozwiązać i temu również towarzyszą intrygi i skandale – powiedział „Kurierowi” Vydas Puskepalis przewodniczący Federacji Związków Zawodowych, który również wziął udział w akcji protestu. Tymczasem premier Litwy Andrius Kubilius liczy na to, że nowelizacja ustawy o założeniu „Leo LT”, przy pomocy, której rząd dąży do kompromisu z właścicielami „Leo LT” w sprawie rozwiązania spółki sprawi, pozwoli państwu i prywatnemu kapitałowi dojść do finalnego porozumienia. W przeciwnym wypadku rząd, do którego należą dwie trzecie akcji tej spółki, zamierza sprzedać część majątku przedsiębiorstwa, a otrzymane pieniądze zainwestować w strategiczne projekty energetyczne.