Powoli w Wilnie odradza się tradycja targowisk, gdzie artykuły spożywcze mieszkańcy miasta mogą kupić wprost od rolnika, czyli od producenta.
— Tańsze, zawsze świeże produkty, ale przede wszystkim naturalne, czyli ekologiczne — wymienia zalety produktów sprzedawanych w wileńskich dzielnicach na tzw. mobilnych targowiskach Kasia Jankun z rejonu szyrwinckiego. Rodzina Jankunów od 15 lat prowadzi gospodarstwo rolne. Mają kilkadziesiąt hektarów ziemi rolnej oraz ponad 100 krów. Tymczasem na wileńskich targowiskach swoje produkty Jankunowie zaczęli sprzedawać w tym roku w ramach powołanego niedawno zrzeszenia gospodarstw rolnych „Lietuviško ūkio kokybė” (Jakość Litewskiego Gospodarstwa). Zrzeszenie obejmuje gospodarstwa rolne z całej Litwy oraz działające w różnych branżach produkcyjnych — nabiał, pieczywo, warzywnictwo i inne.
Chociaż mobilne, czy jak sami rolnicy nazywają „targowiska na kółkach” działają w Wilnie już od wiosny, dopiero wczoraj, w dzielnicy Lazdynai odbył się symboliczny chrzest tego przedsięwzięcia. W roli rodziców chrzestnych wystąpili — Izba Rolnicza oraz samorząd miasta Wilna. Na uroczystość przybyli również przedstawiciele Sejmu, Ministerstwa Rolnictwa oraz starostwa dzielnicy. Zanim wszyscy przemawiający podkreślali potrzebę podobnych punktów handlowych, szczególnie w okresie skomplikowanej sytuacji gospodarczej w kraju, handlujący z mobilnych sklepików na kółkach ledwo nadążali z obsługą klientów, w większości emerytów.
— Jest taniej niż w sklepie, a poza tym produkty domowej roboty, których smak pamiętam jeszcze z dzieciństwa — wytłumaczyła nam swoje zainteresowanie oferowaną produkcją starsza pani. — Do dziś pamiętam ten smak — dodała, sięgając po kolejna próbkę wędlin oferowanych przez gospodarstwo rolne Andriusa Banionisa spod Kowna.
Zrzeszenie „Lietuviško ūkio kokybė” zostało powołane w celu zjednoczenia wysiłków wszystkich producentów rolnych, którzy sami też sprzedają swoją produkcję. Nie mogą oni w pojedynkę konkurować z supermarketami czy też targowiskami miejskimi, gdzie często sprzedaje się produkcję rolną pochodząca z importu, a nie wyprodukowaną w kraju.
— Kupujący coraz częściej dostrzegają różnicę nie tylko w cenie, ale też zwracają uwagę na jakość naszych produktów i ze sklepu — mówi Kasia Jankun. — Przecież różnica między mlekiem dostarczonym dla kupującego w ciągu dwóch godzin od udoju oraz tym sprzedawanym po dwóch dniach po przetwórstwie jest dla wielu oczywista. Nie mówiąc już o zawartości tłuszczów, których wyprodukowane w gospodarstwie mleko zawiera około 5 proc. — wyjaśnia współwłaścicielka gospodarstwa rolnego spod Jauniun. Sama Kasia Jankun pochodzi z Pikieliszek, ale od lat jest związana z rejonem szyrwinckim. Z mężem Zbigniewem prowadzą gospodarstwo rolne, w którym zatrudniona jest cała rodzina. Ale pracy jest tak dużo i Jankunowie potrzebują dodatkowych rąk do pracy.
— Przecież musimy nawet uwzględniać asortyment traw na łąkach do wypasania krów, żeby jakość mleka była odpowiednia. Również przetwórstwo pochłania sporo roboty — podkreśla Kasia Jankun, której gospodarstwo zostało laureatem konkursu „Najlepsze gospodarstwo rolne 2005”.
Ale raczej nie nagrody, lecz wyśmienity smak oraz zapach i oczywiście ceny przyciągają kupujących na „targowisko na kółkach”, które w ciągu tygodnia objeżdża większość dzielnic Wilna. We wtorki handel odbywa się w Karolinkach, w środy właśnie w Lazdynai, w czwartki w Zameczku (Pilaitė), w piątki w Centrum przy alei Gedymina, a w soboty w Żyrmunach. Targowiska pracują od rana, a po południu rolnicy wracają do swoich zagród, żeby przygotować świeżą produkcję na dzień następny.