20 lat temu zaczęła goić się rana na twarzy Europy po ciosie zadanym jej przez sowiecką Rosję i hitlerowskie Niemcy.
20 lat temu przekrojona na połowy i podzielona w sierpniu 1939 roku między Związkiem Sowieckim i faszystowskimi Niemcami Europa Wschodnia zaczęła jednoczyć się na wspólnej drodze powrotu do demokratycznych wartości europejskich.
Pierwsze, jeszcze nie w pełni, ale demokratyczne wybory w Polsce 4 czerwca 1989 roku zainicjowały wtedy proces wyzwolenia się krajów Europy Środkowo-Wschodniej spod hegemonii sowieckiej. Szlak Bałtycki w 50. rocznicę podpisania Paktu Ribbentrop-Mołotow był zaś początkiem końca imperium sowieckiego.
Kiedy 23 sierpnia 1989 roku, około 2 milionów Litwinów, Łotyszy i Estończyków stanęło w żywym łańcuchu od Wilna, przez Rygę, po Tallinn, dając w ten sposób wyraz swoich dążeń do niepodległości, świat nie wierzył, że narodom tym tak szybko uda się wyzwolić. Dziś, kiedy Litwa, Łotwa, Estonia, a z nimi razem i cała Europa Środkowo-Wschodnia jest z wolnego wyboru we wspólnej Europie, wydaje się tylko leżąca na jej peryferiach putinowsko-miedwiediewska Rosja, wciąż trzyma się uparcie podziałów zawartych przed 70 laty. Dziś bowiem też, kiedy Polska, kraje bałtyckie i cała Europa obchodzą 20. rocznicę wyborów 4 czerwca oraz Szlaku Bałtyckiego, zza kremlowskich murów pod adresem poszkodowanych krajów i narodów coraz głośniej padają zarzuty o rewizjonizm historyczny i upolitycznienie historii. A nieraz nawet oskarżenie o spowodowanie tragicznych wydarzeń, których ciąg zapoczątkował wspólny atak Niemiec hitlerowskich i stalinowskiej Rosji na Polskę 1 września 1939 roku. Dziś, niestety, dochodzi również do wspólnych ataków, tyle że na frontach informacyjnych.
„Dyskusje minionych lat, prowadzone na płaszczyźnie politycznej, doprowadziły do tego, że rola paktu Hitler-Stalin w wybuchu II wojny światowej jest przeceniana. (…) Decyzja o wojnie nie zapadła w Moskwie, tylko w Berlinie. Hitler był zdecydowany doprowadzić do wojny za wszelką cenę” — przekonuje dziś niemiecki historyk prof. Rolf-Dieter Mueller. Zaznacza, że Związek Sowiecki układał się z Hitlerem wyłącznie w obronie swoich interesów, bo był… słaby.
Wyznania niemieckiego historyka przynajmniej nie brzmią tak agresywnie, jak tezy kremlowskich „znawców historii”, którzy wcześniej obarczyli Polskę winą za rozpętanie II wojny światowej. Dziś wtórują im również różnej maści politycy, a największą aktywność w tych atakach przejawia oficjalna Moskwa.
„Przeciwko Rosji rozpętano prawdziwą wojnę informacyjną. Na pole walki wybrano historię. A dokładniej mówiąc — fałszowanie historii. Największą aktywność w rewidowaniu wyników II wojny światowej i pisaniu od nowa światowej historii przejawiają kraje bałtyckie. Tą samą drogą kroczą Polska i Gruzja, błędnie sądząc, że ich agresywne podejście do rosyjskiej historii, fałszowanie tej historii na szkodę interesów Rosji, lepiej odpowiada ich interesom narodowym oraz przyniesie więcej politycznych i materialnych dywidend” — grzmi w wydaniu gazety internetowej „Wiestnik MGIMO” szef Kancelarii Prezydenta Rosji Siergiej Naryszkin. Jest on jednocześnie szefem powołanej przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow sugeruje, że prawa autorskie do historii XX wieku należą do Rosji, jako spadkobierczyni Związku Sowieckiego.
„Wszelako nie można też obojętnie odnosić się do tego, że wydarzenia tamtego okresu, oceny przyczyn wojny i roli w niej Związku Radzieckiego w ostatnich latach coraz częściej stają się przedmiotem różnych spekulacji, prób fałszowania prawdy koniunkturalnie podejmowanych przez różne siły polityczne i rewidowania wyników II wojny światowej…” — pisze w „Wiestnik MGIMO” szef rosyjskiego resortu spraw zagranicznych. Jego słowa w dysonans brzmią z wcześniejszym oświadczeniem gospodarza Kremla Dmitrija Miedwiediewa.
„Musimy je znać i reagować na wszelkie próby zniekształcenia historii — pomawiania jej prawdziwych bohaterów i wybielania zbrodniarzy. Nikt nie może pozbawić nas dumy za bohaterskie czyny naszych ojców i dziadków, pozbawić nas historii” — oświadczył niedawno prezydent Rosji.
Jest to zaledwie kilka wypowiedzi z morza rosyjskiej propagandy wybielającej okres stalinizmu oraz późniejsze czyny komunistycznych władz Związku wobec narodów podbitych przez bolszewików. Wobec tego te narody, dziś wolne, stawiają znak równości między faszyzmem i stalinizmem i obarczają odpowiedzialnością faszystowskie Niemcy i imperium sowieckie, które w równej mierze ponoszą odpowiedzialność za tragedię Europy, której początek miał miejsce w sierpniu 1939 roku.
Na Litwie rok 2009 został ogłoszony Rokiem Szlaku Bałtyckiego. Obchodzony wcześniej jako Dzień Żałoby (Czarnej Wstęgi) od tego roku 23 sierpnia będzie świętowany jako Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu oraz Dzień Szlaku Bałtyckiego.
Główne uroczystości obchodów odbędą się w Wilnie, gdzie na Placu Katedralnym został zapoczątkowany żywy łańcuch solidarności. Dlatego premierzy Litwy, Łotwy i Estonii — Andrius Kubilius, Valdis Dombrovskis i Andrus Anspin — wspólnie uczczą 20-lecie Szlaku Bałtyckiego w Wilnie. W niedzielę, 23 sierpnia, na Górze Giedymina premierzy podpiszą wspólną deklarację. Później wezmą udział w uroczystej Mszy św. w Wileńskiej Katedrze oraz złożą kwiaty w miejscach pamięci walk litewskiego narodu o niepodległość. Po południu premierzy będą uczestniczyli w uroczystej sesji litewskiego parlamentu.
SZLAK BAŁTYCKI
Szlak Bałtycki, Bałtycki Łańcuch (est. — Balti kett, łot. — Baltijas ceļš, lit. — Baltijos kelias) — był wyrazem zbiorowego protestu mieszkańców trzech krajów bałtyckich, wtedy Litewskiej, Łotewskiej i Estońskiej SRR przeciwko sowieckiej okupacji. 23 sierpnia 1989 roku około 2 milionów osób utworzyło żywy łańcuch o długości ponad 600 km, łączący stolice wszystkich trzech krajów. Dzień protestu wybrano w 50. rocznicę podpisania tajnego protokołu do Paktu Ribbentrop-Mołotow, wskutek czego hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki podzielili strefy wpływu w Europie. W wyniku kraje bałtyckie zostały włączone do ZSRR, zaś Polska została po raz kolejny podzielona między Niemcy a Rosję.