Pierwszy miesiąc nowego roku szkolnego dobiega końca. W opinii oświatowców, jest to rok pełen niepewności i bardzo niekorzystnych zmian dla szkół polskich w naszym kraju.
Marian Kuzborski, dyrektor Szkoły Średniej w Trokach, początek nowego roku szkolnego określa jako bardzo niełatwy. Szkole do końca tego roku kalendarzowego wystarczy środków finansowych, jednak po nowym roku perspektywa działalności tej placówki oświatowej jest bardziej niż smutna.
— Szkole szkole mniejszości narodowych w Trokach stawiane są takie same wymagania co do liczebności uczniów w klasach, jak w Wilnie, Kownie czy innych dużych miastach litewskich. Bo szkoła znajduje się w centrum rejonowym. Jest to nie tylko niesprawiedliwe, ale wręcz krzywdzące. Musiałbym łączyć po trzy klasy, aby osiągnąć wymaganą przez władze liczbę dzieci w klasach — mówi Marian Kuzborski.
Kierownictwo polskich szkół rejonu trockiego jest oburzone podwójnymi standardami stosowanymi przez władze wobec ich szkół. Nie jest tajemnicą, że mało liczne szkoły litewskie działające na terytorium samorządów rejonu wileńskiego czy solecznickiego są pod wyjątkową ochroną powiatu i rządu. Być może w rejonie trockim o taką opiekę powinny ubiegać się szkoły polskie?
— Nowy rok szkolny rozpoczęliśmy z pewnym niepokojem. Zmniejszenie liczby godzin pracy pozalekcyjnej. Mniejsza liczba godzin lekcyjnych — to mniejsze wynagrodzenia dla nauczycieli. Nowe, bardzo niekorzystne wymagania co do kompletacji klas. Jednak niezależnie od kryzysu nauczyciele zawsze są otwarci na potrzeby uczniów. Bo niby jak odmówić dodatkowego zajęcia czy kółka dzieciom, które są chętne wiedzy. U nas nauczyciele nie mówią, że zabrano nam godziny. Nie omylę się, gdy powiem, że w wielu polskich szkołach nauczyciele bardzo często poświęcają swój czas nieodpłatnie, dla dobra swych wychowanków — mówi Romuald Grzybowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Starych Trokach.
Kierownik tej wiejskiej szkoły szczególne słowa podziękowania kierował ku rodzicom, z pomocą których udało się wykonać remonty w wielu klasach. Od tego roku szkolnego w Starych Trokach cztery dni w tygodniu (z wyjątkiem piątku) obowiązują mundurki szkolne. Szkoła od wielu lat jest na pierwszym miejscu, jako jedna z najbardziej uporządkowanych placówek oświatowych rejonu trockiego.
— Dzieci kochają swoją szkołę, czują się tu prawdziwymi gospodarzami. My natomiast staramy się zachować nasze szkolne tradycje, doskonalić poziom nauczania, zachować bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych — mówił Romuald Grzybowski.
Nowe rozporządzenie rządowe dotyczące kompletacji klas było dla kierownictwa szkół jak grom z jasnego nieba. Nie uwzględniono, że zmniejszenie liczby klas, to też potencjalne zwolnienia nauczycieli, którzy musieli być o tym uprzedzeni według kodeksu pracy dwa, albo nawet cztery miesiące przed tym. Zapomniano o kompensatach, które musiałyby być wypłacone, gdyby pracownika zwalniano z powodu redukcji etatów, czyli zmniejszenia liczby godzin. W sumie tyle miesięcy — to już prawie koniec roku szkolnego. Dlatego rozporządzenie weszło w życie od 1 września, a jego realizacja mija się z realiami życiowymi. Pośpiech w przyjęciu poszczególnych decyzji dotyczących oświaty, zdaniem wielu nauczycieli, był spowodowany nie tylko trudną sytuacją gospodarczą w kraju. Oświatowcy są przekonani, że kryzys jest kolejnym dobrym usprawiedliwieniem dla władz , które w ten czy inny sposób dążą do pogorszenia sytuacji szkół polskich na Litwie.
Kolejną nowością tego roku dla szkół polskich stał się wpis w dziennikach kształcenia początkowego, który wymaga od pedagogów wpisywania wszystkich informacji, w tym treści nauczania w języku państwowym. Jedynie i wyłącznie. Tu warto dodać, że na początku września, gdy wiele szkół było zaniepokojonych nowym wymogiem, ani urzędnicy w ministerstwie, ani specjaliści w wydziałach oświaty nie mogli wytłumaczyć, dlaczego właśnie w tych dziennikach mają być wpisy jedynie po litewsku. Bo przecież w dziennikach kształcenia podstawowego, czyli od klasy piątej do dziesiątej — można wpisywać w tym języku, w którym są prowadzone zajęcia. Na lekcjach jęz. polskiego — po polsku, francuskiego — po francusku, angielskiego — po angielsku.
Czy to początek stopniowego „zwalczania” języka polskiego w szkołach, czy zwyczajnie przez nieuwagę popełniony błąd, do którego urzędnicy nie chcą się przyznać. Nie wiadomo. Dziś nauczyciele klas początkowych, którzy długoterminowe plany nauczania przygotowali w języku ojczystym, wiele czasu spędzą na wypełnianiu dzienników, tłumacząc informacje. Z jednej strony nowe władze oświatowe zapowiadają większą niezależność szkół, bardziej twórczy stosunek nauczyciela do swej pracy, zróżnicowane nauczanie i mniej papierków do wypełniania, a z innej strony utrudniają pracę zwykłemu nauczycielowi, który być może ten czas, który obecnie przeznaczy na tłumaczenie, a może też przepisywanie wszystkich planów, mógłby przecież przeznaczyć dla wychowanków…