6 milionów litów — tyle wynosi zadłużenie za prąd stołecznego samorządu oraz spółek należących do niego wobec operatora sieci rozdzielczych „RST”. W razie niespłacenia zadłużenia w terminie, kierownictwo „RST” grozi odłączeniem oświetlenia ulic stolicy, pogrążając miasto w ciemnościach.
— Wcale nie chcemy wyłączać oświetlenia, ale dotychczas wszelkie próby pokojowego rozwiązania i odzyskania pieniędzy od samorządu spaliły się na panewce. Nawet list z oświadczeniem, że jeżeli nie otrzymamy naszych należności, oświetlenie ulic zostanie odłączone, musieliśmy wysyłać powtórnie — powiedziała „Kurierowi” Edita Sirutienė, rzeczniczka prasowa operatora sieci rozdzielczych „RST“.
Rzeczniczka twierdzi, że firma doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że odłączenie oświetlenia ulic zwiększy poczucie zagrożenia mieszkańców oraz stanie się powodem do wzrostu przestępczości i wypadków drogowych na ulicach. Zdaniem Sirutienė, ze wszystkich samorządów najbardziej niechętny do rozliczenia się z długami jest stołeczny.
— Wszystkie inne samorządy rozliczyły się z nami w czas. Kłopoty i problemy stwarza tylko samorząd stołeczny. Mamy jednak nadzieję, że kierownictwo administracji Wilna rozumie powagę sytuacji — musimy mieć te pieniądze, zanim to zadłużenie naruszy naszą płynność finansową — powiedziała Sirutienė. Rzeczniczka twierdzi, że w najbliższym czasie mają się odbyć spotkania kierownictwa „RST” oraz samorządu, podczas których będą trwały negocjacje co do terminu wypłacenia należnych energetykom pieniędzy. To, że uprzedzenie operatora sieci rozdzielczych o wyłączeniu oświetlenia i — co za tym idzie — blackoutu w litewskiej stolicy jest jak najbardziej poważne, świadczy ingerencja Arvydasa Sekmokasa, ministra ds. energetyki kraju, w rozgorzały konflikt. Konflikt, który świadczy o opłakanym stanie budżetu Wilna. Obecnie litewska stolica jest jednym z najbardziej zadłużonych miast naszego kraju — zadłużenie miejskiego samorządu bankom oraz instytucjom komercyjnym sięga około 750-800 mln litów. Na skutek tego władze samorządu szukając koła ratunkowego przed piętrzącymi się długami rozważają możliwość sprzedaży własnej siedziby — wieżowca oraz spółek, które należą do miasta.
— Spółka ma wszelkie prawa, aby domagać się uiszczenia należących się jej z tytułu świadczonych usług pieniędzy. Jednak należałoby wziąć pod uwagę, że Wilno jako miasto jest ważnym użytkownikiem energii, a z tego powodu należy dążyć do ugody i kompromisu — powiedział Sekmokas w wywiadzie dla radia „Žinių radijas”. Takim kompromisem, któremu minister jest skłonny przytaknąć, jest wariant zaproponowany przez przedstawicieli samorządu. W jego ramach pieniądze na konta bankowe „RST” byłyby przelewane stopniowo, ratami. W taki sposób stołeczny samorząd zamierza uiścić 2,2 mln litów długu spółki odpowiedzialnej za oświetlenie ulic Wilna, prawie 2 mln litów długu spółki „Vilniaus troleibusai” oraz około 1 mln litów za energię wykorzystaną w szkołach oraz żłobkach na terenie Wilna.
— Mamy tyle pieniędzy ile mamy, ale do 15 stycznia zamierzamy spłacić 1,1 mln litów długu wobec operatora sieci rozdzielczych — powiedział Romas Adomavičiaus, wicemer Wilna. Zdaniem przedstawiciela kierownictwa administracji samorządu, suma zadłużenia jest prawie o połowę mniejsza niż uważają energetycy — 3,4 mln litów.