III Pielgrzymka rowerowa z Wilna do Katynia dotarła szczęśliwie, po przejechaniu 580 kilometrów. Harcerze i studenci WHM i JP2 wraz z ks. hm. Dariuszem Stańczykiem po czterech dniach pedałowania dotarli do Pierwszej Stacji „Golgoty Wschodu”. Nie myśleli, że ich pielgrzymka do Katynia „nigdy się już nie zakończy!”. Myśli serc biegną w dramatyczne lasy katyńskie i wołają „Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki…”.
Rozpoczęliśmy naszą pielgrzymkę Mszą św. przy płycie grobu Matki i Serca Syna, podobnie jak przed dziesięciu laty, kiedy wyruszaliśmy na otwarcie Cmentarza Mauzoleum Katynia w lipcu 2000 roku. Swoista prośba o pomoc pielgrzymom dusz zmarłych, spoczywających na Rossie, a szczególnie żołnierzy.
Harcerskie odmeldowanie się u Marszałka. Patriotyczne połączenie Serca Marszałka Piłsudskiego z Wilna z grobami generałów, oficerów i kapelanów z „Golgoty Wschodu” pod Smoleńskiem. Czynimy podobnie też w wyjazdach autokarowych „Od Ponar do Katynia”, gdyż Kresy spowite są leśnymi mogiłami, nad którymi wiernie płaczą brzozy i świeci nocny księżyc wraz z gwiazdami świętych Pańskich.
Niebo płakało nad Ostrą Bramą i cmentarzem Rossa, kiedy żegnaliśmy się z Wilnem 6 kwietnia, aby w piątek 9 kwietnia dotrzeć trzecią pielgrzymką rowerową do mogił Polskich Oficerów i Inteligencji, spoczywających w dołach lasu katyńskiego. Zimne powietrze i deszczowe wiatry wielkanocnej wiosny nie zapraszały nas do dalekiej Rosji.
Determinacja była jednak tak wielka do podróży naszej, że nawet śnieg nam nie przeszkodziłby.
W hołdzie tam bestialsko zamordowanym tysiącom osób z elity przedwojennej Rzeczypospolitej ofiarować chcieliśmy cały nasz wysiłek sportowego pielgrzymowania „na siodełku” z codzienną liturgią Mszy świętej. Wyjazd do Katynia na obchody 70. rocznicy planowaliśmy już rok temu na Radzie WHM, nie znając daty.
Od święta św. Kazimierza Patrona Litwy i młodzieży codziennie jak magnes patriotycznej busoli wzmagał we mnie siłę i moc do szybkiego organizowania grupy polskiej młodzieży na wyjazd. Cieszyło mnie to, że wielu młodych ludzi z Wileńszczyzny zgłasza się na niebezpieczną i ekstremalną naszą podróż. Treningów faktycznie nie było, bo zima zaciągnęła się na dobre. Wyrabianie wiz rosyjskich i białoruskich poszło nam sprawnie, choć koszta ich kolosalne.
Pomordowani w bestialski sposób w lesie katyńskim bardzo chcieli naszej pielgrzymki. Dało się to odczuć na całej trasie od Wilna, przez Połock do Katynia. Wszędzie nas spotykano wspaniale, jakby czekali długie zimowe miesiące na nas. Dobroć ludzi i gościnność była wyjątkowa, szczególnie na Białorusi. Ojcowie Karmelici Bosi w Naroczy w domu pielgrzyma zmoczonych i wyziębniętych rowerzystów raczyli, czym chata bogata. Pokoje z łóżkami i prysznice, kolacja z o. Bernardem i o. Arkadiuszem. I drugiego dnia w parafii Prozoroki domy rodzinne we wsi Łomaszy, młodzież mówiła „jak u mamy”. Trzeci nocleg w Witebsku u księży Salwatorianów i Sióstr Jezusa Miłosiernego sprawiły, że wszyscy chcą tam wrócić „do uroczego Witebska”. Nawiedziliśmy też kościoły w Michaliszkach, Konstantynowie, Duniłowiczach z cmentarzem legionistów 1920 roku, w historycznym Połocku. Dziękowaliśmy wszystkim modlitwą pielgrzyma i intencją Mszy św., a spotykanych kapłanów i lud cel naszej pielgrzymki „Katyń” podnosił na duchu i wywoływał nadzieję większej wolności i sprawiedliwości.
W wigilię uroczystości katyńskich, dojechaliśmy i uklękliśmy z flagami polskimi i papieskimi na cmentarzu katyńskim — zapalając znicze!
Modlitwa i cisza — wieczność czeka!
10 kwietnia 2010 rok. Pobudka i szybki dojazd do cmentarza w mundurach harcerskich i z flagami. Przed nami ogromna kolejka pielgrzymów z Polski, którzy jechali pociągiem z Warszawy. Poznajemy się z wieloma z uroczystości sprzed dziesięciu laty. Znów razem. Duże wieńce i znicze w rękach. Skupienie na twarzach, podenerwowanie, że tak sroga kontrola Rodzin Katyńskich przez służby rosyjskie. Wreszcie jesteśmy wpuszczeni do bramy głównej. Kuchnia wojskowa za darmo podaje ciepłe dania. Herbatka. Zatrzymaliśmy się przy kapłanach czekających na przyjazd Pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i delegacji Rządu, Sejmu RP i osób towarzyszących.
Godzina 10.56 czasu rosyjskiego w Katyniu. Nagłe poruszenie w służbach rosyjskich, za chwilę polskie z BOR-u biegną, niektóre samochody na sygnałach z piskiem opon odjeżdżają w stronę Smoleńska, biegną z głębi cmentarza znajomi kamerzyści z TVP. Myśl u wszystkich, chyba Pan Prezydent nadjeżdża! Lecz za kilka minut jeden z księży odbiera telefon i mówi, że „prawdopodobnie samolot prezydencki zawadził o drzewo i są ranni, ktoś zginął, ale nie ma informacji, co z Panem Prezydentem”. Bez paniki! Poczekajmy, a co mówi pani konsul? Potwierdza, że coś się stało na lotnisku. Widzimy szybką naradę agentów KGB i dyspozycje szefa. Napięcie rośnie u wszystkich! Coraz więcej pielgrzymów dowiaduje się, komórki w ręku prawie u każdego. Młodzi włączają laptopy i wyczytują pierwsze wiadomości, co się stało? Księża postanawiają czekać ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra na przyjazd z lotniska. Łzy w oczach już u wszystkich, wielu nie może się powstrzymać, choć to „niemożliwe”, to „nieprawda”, „poczekajmy”… Cmentarz tonie w kwiatach i kolorach biało-czerwonych. Powinna się zacząć Msza św., ale do czasu komunikatu z kancelarii Prezydenta RP odmawiamy różaniec święty, bez komentarzy. Naród poruszony i na klęczkach, wielu zapłakanych w ramionach przyjaciół.
Do mikrofonu zbliża się ambasador Jerzy Barh. Widzę, że cały strasznie drży, a jego spodnie i buty są w błocie. Rozumiem, że dotarł na miejsce katastrofy. Minister Jacek Sasin z kancelarii Prezydenta podaje komunikat „o katastrofie samolotu przy lądowaniu, są zabici, czy ktoś przeżył, nie wiemy. Włączmy ich w nasze modlitwy”. Rozpoczyna się Msza święta, a dziesiątki krzeseł przed nami pustych „czekają pielgrzymów z samolotu”. O krzesło Pary Prezydenckiej oparty duży wieniec i flaga biało-czerwona. Msza św. za tych pomordowanych przed 70. laty i za tych, którzy z lotniska Smoleńska „nie dotarli”. Chór Wojska Polskiego podrywa ludzi hymnem „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy…”. Msza św. jest dla wszystkich najcenniejszym lekarstwem w lesie katyńskim. Tak rozmodlonego narodu i wyciągającego płaczące serca ku Zmartwychwstałemu Panu, widziałem jedynie, gdy przed pięciu laty umierał Ojciec Święty Jan Paweł II. Szybki powrót nocą do Wilna.
***
Polska naszymi sercami też płacze i płakać będzie długo! Prawda o Katyniu i Polsce — ogarnęła cały świat i do refleksji pobudziła. Wiemy, że ich gotowość umierania za Ojczyznę zlała się ze Światłością Promieniującego Jezusa Miłosiernego i czyni wielkie cuda w narodzie i w globalnym wymiarze ludzkości. Raduj się Polsko, że masz w niebie nowych bohaterów, których czcić należy pamięcią i wzorem służby: Bóg — Honor — Ojczyzna.
MSZA I PROCESJA
Niedziela, 18 kwietnia, godz. 12 — przy klasztorze Msza św. i procesja pod Ambasadę RP przy ul. Smėlio. Za ofiary Tragedii Narodowej i poległych 1940 roku w Katyniu. Razem!