
„Andrius Kubilius zakopał się w desperackim balansowaniu budżetu” — powiedział patriarcha konserwatystów Vytautas Landsbergis. Dodał, że walcząc o budżet, premier konserwatystów nie dostrzega człowieka. W ten sposób Landsbergis ocenia działania rządu skierowane na zrównoważenie finansów publicznych, co zamierza się osiągnąć, wprowadzając nowe podatki oraz zwiększając stawki już obowiązujących.
Rząd Kubiliusa rozważa między innymi możliwość zwiększenia podatku gruntowego, który obecnie wynosi 1,5 proc. rocznie od tzw. państwowej wyceny. Wyceny, która na razie jest nieraz kilkakrotnie niższą od ceny rynkowej. Zdaniem rolników, zwiększenie tego podatku tylko na krótką metę podłata dziurę budżetową, lecz na dalszą perspektywę obróci się dodatkowymi stratami wpływów i wzrostem wydatków budżetowych, czyli zwiększony podatek gruntowy może rząd Kubiliusa dużo kosztować.
— Obciążenie rolników wzrostem podatku gruntowego przy wzroście innych podatków z tytułu działalności gospodarczej, jak też planowanego podatku od nieruchomości może źle się skończyć. Takie obciążenie podatkowe może po prostu wykończyć rolników — mówi w rozmowie z „Kurierem” Bronius Markauskas, przewodniczący Litewskiej Izby Rolnej. Prezes przyznaje, że wzrost podatku gruntowego jest kwestią nieuniknioną, ale zaznacza, że nie ten wzrost nie może iść dzisiaj w pakiecie ze wzrostem innych podatków i obciążeń finansowych.
— Proszę pamiętać, że jeszcze nie do końca jest uregulowana sprawa wysokości obowiązującego podatku, gdyż są plany, żeby był ona naliczany od rynkowej ceny gruntów rolnych. Jest to nonsens, gdyż wartość rynkowa gruntów rolnych w okolicach dużych miast jest znacznie większa niż na prowincji, ale przecież od tego urodzajność ziemi nie zwiększa się proporcjonalnie cenie rynkowej — wyjaśnia nam Markauskas. W zamian Izba Rolna proponuje rządowi opodatkować i to dosyć wysoko grunty nieuprawne, czyli leżące odłogiem, jak też zaostrzyć kontrolę tzw. gruntów deklarowanych.
— Takiej ziemi jest dużo szczególnie na obrzeżach miast, gdzie leży ona odłogiem albo jest uprawiana prowizorycznie, tylko żeby można było otrzymać dotacje unijne z tego tytułu. Opodatkowanie tych gruntów nie tylko da wymierną korzyść w postaci bezpośrednich wpływów finansowych do budżetu, ale też zaktywizuje działalność gospodarczą na tych gruntach, a to są kolejne wpływy do budżetu z tytułu tejże działalności, wynajmu gruntów oraz z tytułu podatków pośrednich. W przypadku zaś zwiększenie podatku dla gruntów uprawianych, może dojść do ograniczenia działalności gospodarczej wielu rolników, którzy po prostu nie poradzą z ciężarem podatków — mówi prezes Izby Rolnej i zaznacza, że chociaż rolnicy najczęściej wynajmują grunty, zaś podatek płaci ich właściciel, ostatecznie podatek od gruntów jest zakładany w cenę wynajmu, czyli i tak za obciążenie finansowe będzie w końcu uiścić rolnik.
Według obliczeń Litewskiej Izby Rolnej, z ponad 2,6 mln hektarów litewskich gruntów rolnych aż 7-10 proc. leży odłogiem. Zdaniem przedstawicieli Izby, chociaż nie jest to duży wskaźnik, jest to jednak źródło rezerwowych dochodów budżetowych, zarówno z tytułu podatku gruntowego, jak też ożywienia produkcji rolnej na terenach zapuszczonych.
Rządowe plany zwiększenia podatku gruntowego są na razie w sferze pomysłów ministrów gabinetu Kubiliusa, jednak jak zauważa Markauskas, te pomysłu nie były wcale konsultowane z rolnikami, a przecież ich ewentualna realizacja właśnie rolników najbardziej dotknie.
LITEWSKA ZIEMIA
Na Litwie jest około 2,6 mln gruntów rolnych, z których uprawia się około 90-93 proc., reszta, czyli około 200-300 tys. leży odłogiem. Na Litwie jest około 230 tys. właścicieli ziemskich. Toteż tylko niespełna połowa ziemi uprawnej należy do rolników. Resztę potrzebnych gruntów rolnicy wynajmują. W cenę wynajmu jest też wkalkulowany podatek gruntowy. Jego zwiększenie, zwiększy również cenę wynajmu gruntów, a w konsekwencji także cenę produkcji rolnej.