
Rząd RL planuje, że od lutego następnego roku na rynkach, na których się handluje produktami spożywczymi zostaną zainstalowane aparaty kasowe. Jak obiecają władze wydatki na nie handlowcom mają być zrekompensowane. Wywołuje to protesty drobnych handlowców.
Szef kancelarii premiera RL Deividas Matulionis stwierdził, że ostateczne postanowienie w tej sprawie będzie przyjęte w styczniu.
— Planujemy jeszcze ostatecznie uzgodnić porządek rekompensaty. Na razie przypuszczamy, że kasy fiskalne będą potrzebne dla tych lad, które są pod dachem. Handlowcy będą musieli zainstalować je w ciągu kilku miesięcy. Będzie to swoisty okres przejściowy — mówi Matulionis.
Należy zaznaczyć, że warto nabyć aparaty kasowe jak najszybciej. Handlarzom, którzy przy ladach zainstalują kasy fiskalne w ciągu lutego, ma być refundowane 100 proc. ich ceny. W marcu będzie zwrócone już mniej — 80 proc. ceny, w kwietniu — 60 proc., a od maja — połowa ceny aparatu.
Premier Andrius Kubilius stwierdził, że sami handlowcy zgadzają się z tym, że aparaty kasowe wprowadzą więcej porządku na rynkach. Są one dobrym środkiem walki z przemytem i szarą strefą. A dostosować się do nowych wymogów będzie można stopniowo — kasy fiskalne będzie można nabyć w okresie od lutego do maja. Handlowcy, którzy zdążą nabyć je wcześniej, otrzymają większą refundację. Pozostałe czynsze dla handlowców nie będą zmienione.
Premier spodziewa się, że po zmianie porządku na rynkach Litwy, do budżetu kraju będzie zebrane od kilkudziesięciu do stu milionów litów więcej.
Z kolei sami handlowcy nie zgadzają się z zamiarami rządu. Zita Sorokienė, prezes Stowarzyszenia Drobnych Przedsiębiorców i Handlowców Litwy, twierdzi, że przy pomocy aparatów kasowych są podejmowane próby ujednolicenia cen na rynkach i w centrach handlowych.
Prezes honorowy tego stowarzyszenia Eduardas Šablinskas powiedział „Kurierowi”, że zainstalowanie na rynkach kas fiskalnych całkowicie zniekształci istotę targów:
— Rynek jest miejscem targowania się, gdzie sprzedawca i kupujący znajdują kompromis. Po zmienieniu porządku z tej tradycji nic nie pozostanie. A plany „zmieniaczy” świadczą o tym, że oni po prostu nie rozumieją pojęcia „rynek”.
Šablinskas również zakomunikował, że argumentacja potrzeby aparatów kasowych jest zbyt słaba i kryje w sobie błędną informację.
— Sądzę, że premier był oszukany i otrzymał błędną informację, którą z kolei sam ogłosił. O jakim przemycie na rynkach może być mowa, jeżeli sprzedajemy tam mięso z Polski i innych krajów UE? Wszystkie produkty są zgłaszane do oclenia i wielokrotnie sprawdzane. Między innymi, już udowodniono, że najwięcej wykroczeń jest przeważnie w dużych supermarketach. A jednak wprowadzenie kas fiskalnych na rynkach jest wygodne właśnie dla nich — rozważa rozmówca.
Zdaniem Šablinskasa, planowane zmiany na rynkach są nie czymś innym, jak protegowaniem wielkiego biznesu. Ciekawi go też inne pytanie: z czyjej kieszeni handlowcom ma być zrekompensowane kupno aparatów kasowych? Czyżby nie z samego budżetu, który władze właśnie chcą uzupełnić?