
Spojrzenia jadących trasą Niemenczyn-Bujwidze ostatnio przyciąga znak informujący o odległości do wsi Łazaryszki.
Sama obecność znaku w pobliżu drogi zapewne nie zwróciłaby większej uwagi, gdyby nie to, że na tej niebieskiej plastikowej tablicy jest dwujęzyczny napis. U góry nazwa wsi jest podana w języku litewskim — „Lozoriškės”, a pod nią, czcionką takiej samej wielkości jest wskazana nazwa polska — „Łazaryszki”. Znak wskazuje, że odległość do wsi wynosi 0,7 kilometra.
Na pierwszy rzut oka wygląda, że jest to prawdziwy znak drogowy. Jednak po dokładniejszym obejrzeniu można upewnić się, że jest to tylko jego imitacja. Litery napisów nie są wykonane z folii odblaskowej, a z drugiej strony tablicy można zauważyć, że jest ona przymocowana do desek i umieszczona na dwóch metalowych słupkach.

W kontekście walki o polskie nazewnictwo ulic na Litwie można przypuszczać, że pojawienie się takiego znaku także wywoła odpowiednią reakcję społeczeństwa lub organów władz. Jednak jak na razie samorząd rejonu wileńskiego nie otrzymał żadnych skarg z tego powodu.
— Do dnia dzisiejszego jeszcze nie zgłoszono się do nas z żadnymi pretensjami. Dotychczas otrzymywaliśmy skargi z powodu dwujęzycznych nazw ulic, ale nie było żadnej mowy o znakach drogowych — powiedziała dla „Kuriera” mer rejonu wileńskiego Maria Rekść.
Mer stwierdziła, że znak informacyjny przy trasie Niemenczyn-Bujwidze możliwie pojawił się z inicjatywy właściciela ziemi, na której został on umieszczony. Znak na przydrożnej działce pojawił się bez uzgodnienia z samorządem rejonu wileńskiego, jednak mer nie sądzi, że było to obowiązkowe.
— Samorząd nie stawia takich znaków na prywatnych posesjach. Widocznie to sam gospodarz działki chciał, żeby na jego terenie znalazł się taki znak informacyjny — mówi mer rejonu wileńskiego i dodaje, że obywatele Unii Europejskiej mają prawo do używania swego języka ojczystego obok języka państwowego. Na przykład w Czechach, w miejscowościach, gdzie Polacy stanowią 20 proc., są napisy również w języku polskim.
— Myślę, że Polakom na Wileńszczyźnie, którzy stanowią tutaj ponad 60 proc., takie prawo też powinno przysługiwać. Czy to może kogoś dziwić? Żyjemy w Europie, gdzie ludzie są wolni. A to znaczy, że mają nie tylko obowiązki, lecz także prawa. W danym wypadku — prawo do swobodnej dyspozycji swoim majątkiem. Więc w tej sprawie staniemy w obronie swych mieszkańców, którzy mają prawo używać języka ojczystego obok języka państwowego.

Wieś Łazaryszki nie jest duża. Liczy zaledwie sześć domów, jednak tylko w dwóch z nich są stali mieszkańcy.
— Kiedyś mieszkało tutaj o wiele więcej ludzi. Teraz, niestety, mieszkają tu tylko dwie rodziny — mówi pani Irena, która od wielu lat mieszka w Łazaryszkach. — Zimą bywa tu trochę smutno… Ale latem nasza wieś jest przepiękna!
Wjeżdżających do osady, przy pierwszym domu, wita drewniana, rzeźbiona tabliczka. Na tabliczce także widnieje polska nazwa tej miejscowości. Pani Irena powiedziała, że to sąsiad umieścił ją na swojej działce jesienią ubiegłego roku.
— Miło jest widzieć taki napis. Jest prawdziwym upiększeniem tej działki, wygląda nawet trochę jak z bajki… — mówi mieszkanka Łazaryszek. — Nie mogę powiedzieć wiele o tamtym znaku drogowym przy trasie. Jest tam chyba od miesiąca i nikomu nie przeszkadza. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś go tam ustawił. Odwrotnie — ten znak jest dobry, gdyż teraz z trasy lepiej jest widoczny wjazd do naszej wsi.