
Niezadowolenie u wilnian wywołują nie tylko ciągle rosnące ceny ogrzewania. Ostatnio mieszkańców wileńskich Poszyłajć oburzyła decyzja samorządu o zaostrzeniu przepisów zamiany spółek administrujących blokami.
Mieszkańcy ulicy Medeinos w Poszyłajciach nie rozumieją, dlaczego już drugi miesiąc z rzędu nie mogą zrezygnować z usług spółki „Pašilaita”. Postanowili zamienić administratora po tym, gdy zauważyli, że kilkakrotnie przepłacają firmie za usługi komunalne. Jesienią ubiegłego roku lokatorzy bloków na ulicy Medeinos wybrali nową spółkę administrującą. Jednak nie zdążyli podpisać z nią umowy, gdyż władze Wilna zmieniły reguły zmiany firm administrujących blokami.
Mieszkańcy Poszyłajć są pewni, że zamiana spółki administrującej pozwoli zmniejszyć koszty doglądu domów co najmniej o połowę. Ich przedstawiciele zapewniają też, że pójść ich śladem zamierzają lokatorzy z kilkudziesięciu innych bloków tej dzielnicy.
— Te nowy przepisy sprawiły, że stało się prawie niemożliwie zawrzeć umowę z inną spółką administrującą. Stary porządek zamiany administratorów był prosty i jasny, zrozumiały dla wszystkich. Teraz każdy dzień u starego administratora kosztuje mieszkańcom 10 bloków na naszej ulicy o 2000 litów drożej — mówił Romas Pavolas, przedstawiciel jednego z domów na ulicy Medeinos.
Mieszkańcy tej ulicy są też przekonani, że samorząd zmienił porządek właśnie z powodu ich sprawy. Jednak wicemer Wilna Romas Adomavičius twierdzi inaczej.
— Zaostrzenie porządku zamiany spółek administrujących blokami nie jest jakąś akcją przeciw mieszkańcom ulicy Medeinos. Po prostu przed zmianami w regulaminie nie zdążyli podpisać umowy z nową spółką administrującą. Przedstawiciele mieszkańców tej ulicy już byli u mnie. Mogę zapewnić, że doszliśmy do kompromisu — powiedział dla „Kuriera” wicemer.
Powiadomił on, że zmiany zostały zaplanowane jeszcze latem ubiegłego roku. Nowe reguły, które były przyjęte w listopadzie, mają ograniczyć spółkom lub samym mieszkańcom bloków nadużywania możliwości zamiany administratora.
— Obecnie mamy 21 spółek administrujących blokami, niektóre z nich należą do samorządu. Największym problemem było to, że firmy zaczęły walczyć o klientów i robiły to w dość dziwny sposób. Na przykład, specjalnie wyznaczeni ludzie chodzili od drzwi do drzwi i agitowali mieszkańców do zamiany administratora. Podawali błędną informację i zbierali podpisy. Wiele zebranych podpisów okazało się sfałszowanymi. Dlatego niektóre bloki zmieniały administratorów nawet po 3 razy — zaznacza Adomavičius.
Od listopada dla zamiany administratora już nie wystarczy podpisów większości lokatorów. Właściciele mieszkań będą wybierali nowego administratora na specjalnym zebraniu, na którym nowy administrator ma klientom wyjaśnić, na czym jest lepszy od konkurencji.
— Teraz zamiana spółki administrującej zajmie więcej czasu, jednak ludzie będą lepiej poinformowani, co wybierają. Nareszcie zostanie skończona ta zabawa w „głuchy telefon“ — mówi wicemer.