Alleluja, Zmartwychwstał Chrystus Pan, Alleluja — rozbrzmiewa także w moim sercu, wyjątkowo w tym świętym czasie wielkanocnym, kiedy przeżywam 25. rocznicę swoich święceń kapłańskich, jakie udzielił mi 18 maja 1986 roku ks. Biskup Adam Odzimek w Sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Paradyżu (par. Wielka Wola).
Nie sposób wyrazić wdzięczności Najwyższemu Kapłanowi Chrystusowi, za otrzymany dar kapłaństwa i udzielonych — w imię Trójcy Przenajświętszej — sakramentów Ludowi Bożemu. Misteria Krzyża i Zmartwychwstania nieustannie towarzyszą naszej posłudze kapłańskiej i ludzkiemu wymiarowi życia, za co szczególnie osobiście jestem wdzięczny Opatrzności Bożej i z potęgą ufności przeżywam ten radosny czas srebrnego jubileuszu kapłaństwa. Szczęśliwy jestem, że ten etap kapłańskiej służebności całkowicie przebiegał w ramionach czuwającej Jednej Matki, Częstochowskiej i Ostrobramskiej, Królowej Obojga Narodów, Polski i Litwy.
Dziękuję z całego serca wszystkim: księżom biskupom i kapłanom, siostrom zakonnym i wiernym świeckim, organizacjom społecznym i politycznym, a nade wszystko dzieciom i młodzieży, harcerzom i studentom JP2, za duchową łączność i przekazane życzenia z okazji 25. lecia kapłaństwa, listy bogate w miłość i życzliwość chrześcijańską, za solidarność w duchu prawdy i sprawiedliwości. Dziękuję za obronę godności i praw każdego człowieka, za nadzieję, że Miłosierdzie Boże i Kościoła ogarnie najdalsze zakątki ziemi i skruszy zatwardziałość wielu serc, otworzy również nową kartę miłości i pojednania społeczeństwa na Litwie. Nie lękam się przyszłości, bo wiem, że „świętość w cierpieniu się doskonali”. Modlę się za wszystkich: przyjaciół i nieprzyjaciół, a szczególnie w obronie dzieci poczętych, matki bite i wyrzucane z domów, za chorych i samotnych.
W Wadowicach utwierdziło się moje powołanie do kapłaństwa, w liceum Ojców Karmelitów Bosych. Tam spotkałem po raz pierwszy Kard. Karola Wojtyłę, gdy odjeżdżał na konklawe 1978 roku. Euforia „Habemus papa” przeżyta w mieście papieża Polaka wpłynęła na mnie bezgranicznie. Lata spełniania się w kapłaństwie rzeczywiście były pod dominantą odważnej świętości i postawy Papieża Wolności i Miłosierdzia. Pamiętam, jak w latach 90.tych na Litwie osądzano mnie „agent papieża”, szykan nie brakowało z tego powodu, aż po pierwszy pomnik w Kowalczukach. Dobrze, że wiele na lepsze się zmienia. Radość moja obecnie jest tym większa, że „dziękczynienie za kapłaństwo” było mi dane uczynić Mszą świętą w Krakowie u grobu św. S. Faustyny, przed cudownym obrazem Królowej Polski na Jasnej Górze, a w tych dniach w Rzymie i Asyżu u św. Franciszka biedaczyny. Nie wyrażę żadnym słowem szczęśliwości, jak wielkie było dla mnie wzruszenie, kiedy w miesiąc po beatyfikacji Papieża zbliżyłem się z „kielichem kapłańskim” do sprawowania Mszy św. na grobie błogosławionego Jana Pawła II w bazylice św. Piotra Apostoła, w otoczeniu wielu przyjaciół z Włoch, Polski, Kanady.
Jezu, ufam Tobie, że będzie mi dane dziękować za kapłaństwo też na Litwie.
Ks. Dariusz Stańczyk